~6~

477 24 8
                                    

Tsukishima Kei stał przed wejściem do szkoły połykając się wręcz z jakąś dziewczyną, to o nią musiał się pokłócić z Tadashim.

- Hej, Watashi-san! Możesz tu podejść? - Zawołała mnie, ciekawe jak w ogóle mnie zobaczyła, w końcu była tak zajęta.

- Co chcesz? Nawet się nie znamy. - Czułam ten morderczy wzrok Tsuki'ego ale ostatniej nocy postanowiłam go olać.

- No właśnie, słyszałam, że przyjaźnisz się z moim chłopakiem dlatego chciałam Cię poznać, Ach, nie przedstawiłam się Matsumi Oikara.

- Nie obchodzi mnie kim jesteś i kto Cię tak okłamał ale to coś za tobą bym nawet kijem nie dotknęła a co dopiero miałabym się z nim przyjaźnić.

Odeszłam od nich i skierowałam się do mojej wybłaganej klasy gdzie zastałam Yachi.

Po lekcjach z dziewczyną poszłyśmy na halę gdzie Takeda-sensei poinformował nas a raczej przypomniał nam o obozie, trening minął nam szybko jak i powrót do domu.

- Suga! Widziałeś może moją szczoteczkę do zębów?

- Nie, ale gdybyś znalazła też moją to byłbym wdzięczny.

- Świetnie nam idzie to pakowanie...

- Nie dołuj się, damy radę! A... widziałaś moją torbę sportową?

- Haha... - Zaczęłam się śmiać i nie mogłam się opanować.

Następnego dnia zaraz po śniadaniu z senpai'em ruszyliśmy pod szkołę, po drodze spotkaliśmy Sawamurę jak zawsze i razem dotarliśmy do miejsca docelowego. Rozdzieliliśmy się z chłopakami i postanowiłam znaleźć dziewczyny...

- Rose! - Od tyłu podbiegła do mnie niska blondynka i zakryła mi oczy.

- Yachi-chan, Hejka. - Przytuliłam dziewczynę i to samo zrobiłam z Shimizu-san, wprawdzie z nią miałam gorszy kontakt ale to świetna osoba. Mało tego, podejrzewam, że zaczyna coś kręcić z Yachi.

- Słyszałaś, że podobno Tsukishima bierze ze sobą swoją dziewczynę?

- N-nie słyszałam.

Po zbiórce wpakowałyśmy się do autokaru, a kierowca ruszył. Początkowo rozmawiałam z ludźmi którzy siedzieli bliski jednak w połowie drogi zawładnął mną sen.

- Rosi wstawaj!

- C-co jest?

- Zasnęłaś a już wychodzimy.

Wyszłam z autokaru i odebrałam swój bagaż, podniosłam wzrok i pierwsza osoba jaką zobaczyłam to... Toru?

- To-kun! - Zaczęłam biec i rzuciłam się w ramiona chłopaka gdy byłam odpowiednio blisko.

- Ro-chan? A ty co tutaj robisz?

- Przyjechałam z klubem...

- Toru, jak ja dawno Cię nie widziałam. - Wręcz wyrwała mnie z jego ramion dziewczyna Kei'a i go przytuliła, Oikawa jedynie udawał, że wymiotuję i odsunął blondynę.

- Matsumi, miałem nadzieję, że po tym co zrobiłaś chłopakowi z naszej drużyny jednak nigdy Cię nie zobaczę. Rosi, wszystko w porządku?

- H-... Tsuki! - Zanim odpowiedziałam Oikawie podbiegł do niego blondyn i uderzył go z pięści, brunet lekko się zatoczył i wytarł krew spod nosa.

- Jak śmiesz mówić tak do mojej dziewczyny? - Krzyczał Kei.

- To, że jesteś naiwny i nie przyjmujesz do siebie prawdy to nie moja wina!

Jestem ścięcie przekonana, że pobili by się gdyby nie to co stało się potem. Mianowicie przykrył mnie wielki cień a na twarzach chłopaków było zmieszanie połączone z... przerażeniem? Kilka sekund później poczułam czyjeś ręce na mojej talii, odwróciłam lekko głowę i gdy zobaczyłam kawałek zielonych włosów cała się zarumieniłam i spuściłam wzrok. Tym razem to wszyscy patrzyli z zdziwieniem oprócz Sugi, który o wszystkim wiedział.

- O-ohayō Waka-kun.

- Ohayō Rose-chan, porozmawiamy później. Teraz przyszedłem się tylko przywitać. - Odszedł, po tych słowach po prostu odszedł. (gdyby ktoś nie umiał sobie wyobrazić tej pozycji to w mediach macie rysunek, tylko ja nie umiem za bardzo rysować więc wiecie)

- Porozmawiamy o tym wieczorem. - Rzucił przechodząc obok mnie Tsukishima, ale za nim znów się przykleił do swojej dziewczyny zdążyłam mu odpowiedzieć.

- My nie mamy o czym rozmawiać.

Bez innych przeszkód udało nam się rozpakować i znaleźliśmy się już na hali gdzie zaczął się trening.

- Pierwszy nasz mecz zagramy z AobaJosei. - Oznajmił nam Sensei.

Zaraz po treningu obie drużyny zebrały się już na boisku i bez zbędnego przedłużania zaczął się mecz. Jako pierwszy serwował Oikawa, piłka leciała z ogromną prędkością. Śledziłam uważnie jaką trasę ma przebyć i zwinnie wślizgnęłam się w ostatnim momencie pod nią, wybita poleciała wprost do Kageyamy, który pierwszy raz dzisiaj wykonał swoją szybką z Hinatą dzięki czemu zdobyliśmy punkt i jednocześnie Toru już nie ma szansy na serw. U nas zaczął Asahi i niestety udało się Aobie odebrać, już przeciwnicy mieli atakować, gdy ich rozgrywający zrobił kiwkę. Nikt się tego nie spodziewał i nikt nie był na to przygotowany, nawet ja. Moja chęć wygrania zwyciężyła nad zdrowym rozsądkiem i wyciągnęłam nogę najdalej jak umiałam i odbiłam piłkę stopą, jednak nie było to dla mnie dobrym pomysłem gdyż za daleko wyjechał i noga i najzwyczajniej w świecie zrobiłam szpagat. Piłka wyleciała do rozgrywającego a ja szybko wstałam i wybiłam się do góry, po czym zaatakowałam. Gdy opadłam na ziemię upadłam i zaczęłam krzyczeć z bólu. Bo taką ciekawostką o mnie jest to, że ja NIE UMIEM robić szpagatu. Mecz został przerwany, a do mnie podbiegł sensei, kilka osób z drużyny i Toru, nogi bolały mnie tak mocno, że zacisnęłam powieki. Nie wiedziałam kto mnie podniósł i zaczął nieść bo to nie było teraz ważne. Po odgłosach uderzeń wywnioskowałam, że wszedł ktoś na nasze zastępstwo i mecz ponownie się zaczął, chwilę później przez ból i szok zemdlałam.

Obudziłam się w jakimś pomieszczeniu i na szczęście nie czułam już bólu, pierwsze co ujrzałam po otwarciu powiek to Tsukishima siedzący obok łóżka.

- C-co ty tu robisz? - Mój głos był zachrypnięty co oznaczało, że dłuższą chwilę już ty leżę.

- I tak mi dziękujesz za pilnowanie Cię?

- Chyba za spełnianie moich koszmarów... - Chłopak na samym początku czytał jakieś czasopismo, jednak teraz spojrzał wprost w moje oczy.

- Nani? O czym ty mówisz?

- Moim największym koszmarem jest siedzenie z tobą w jednym pomieszczeniu. Czemu akurat ty?

- Bo sam się zgłosiłem. - Kei na te słowa wstał z krzesła i zaczął do mnie podchodzić. - Mówiłem Ci, że sobie o czymś porozmawiamy.

- A ja Ci mówiłam, że nie mamy o czym! - Wysyczałam mu w twarz.

- Jesteście razem? - Na to pytanie omal się nie zakrztusiłam własną śliną.

- Nawet jeśli, to co Ciebie to obchodzi? - Blondyn lekko poczerwieniał na policzkach na co się mocno zdziwiłam, a on od razu odwrócił się i zaczął kierować do wyjścia.

- Nie interesuj się. - Tylko tyle usłyszałam, gdyż zaraz potem drzwi się zatrzasnęły za jego plecami, naprawdę nic już nie rozumiałam.




HaikyuuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz