(☆)

1.7K 107 18
                                    

☆

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

—  I co, gotowy?  —  zapytał JK, pełen optymizmu.

Taehyung był w tym momencie jego przeciwieństwem. Martwił się i stresował, w końcu znał swoich rodziców na tyle, by wiedzieć, jak zareagują na wiadomość, że ich młodszy syn... ma chłopaka.

—  Nie...  —  odpowiedział zdławionym głosem Tae.  —  Mój brat wrócił... To się nie uda.

—  O, cholera...  —  zmartwił się Jeon.  —  Spokojnie.  —  Uśmiechnął się jednak, nie tracąc pogody ducha.  —  To sprawa między tobą a twoimi rodzicami.

—  Będzie szydził. Nie da mi spokoju...

—  Tae.  —  Westchnął młodszy.  —  Obiecałeś mi, że powiesz im o wszystkim. Dzisiaj.

—  Tak, ale---
 
—  Będę przy tobie.  —  Ujął w dłonie twarz Kima.  —  Razem przez to przejdziemy. Dobrze?

Nie chciał. Nie chciał dopuścić do konfrontacji, po której życie Tae stanie się prawdziwym piekłem na Ziemi. Jednak posłusznie pozwolił Jungkookowi zaprowadzić się do swojego własnego domu, który nagle wydał mu się... dziwnie obcy.

—  Boję się...  —  wyszeptał.

—  Shhh...  —  JK złożył na jego ustach czuły pocałunek.  —  Razem. Pamiętaj.

Weszli do salonu. Państwo Kim dyskutowali nad stosem dokumentów. Widząc syna oraz niechcianego gościa ucięli rozmowę, spoglądając na dwójkę nastolatków.

—  Tae, coś się stało?  —  zapytała kobieta, z niepokojem spoglądając na swojego męża. Dobrze wiedziała, w jaki sposób reaguje na obecność Jungkooka, który od kilku dni był częstym gościem w ich domu. Jednak tylko pod nieobecność mężczyzny.

—  Nie. Właściwie to...  —  Stres zaczął brać górę nad chłopakiem.  —  Przeszkadzam wam?

—  Wytłumaczysz mi, co robi tutaj ten chłopak?  —  odezwał się mężczyzna, z trudem powstrzymując złość. Jungkook był niczym zapalnik. Jedno spojrzenie, jedna iskra, a pożar trawił wszystko, co spotykał na swojej drodze.

—  Spokojnie, Dohyouk. Jungkook właśnie wychodzi, prawda?  —  zareagowała Yunjoo.

—  Nie, wręcz przeciwnie  —  odezwał się Jeon.

—  Co to ma znaczyć?

—  Mamo. Tato. Jestem gejem, a Jungkook to mój chłopak  —  powiedział Tae, zaskakując tym nawet samego Jungkooka. Złapał Jeona za rękę, odważnie patrząc w oczy ojca, który czuł się, jak uczestnik jakiegoś nieśmiesznego przedstawienia, bądź... najgorszego koszmaru.

—  Tae...  —  zaczęła Yunjoo, nie będąc zaskoczona. Domyślała się, że jej syn spotyka się z Jungkookiem, a ich relacja wykracza grubo poza przyjaźń. Dziwiła się natomiast odważnej postawie Taehyunga, ponieważ od kilku miesięcy jego relacje z ojcem były mocno napięte.

—  Nie, mamo. Nie interesuje mnie wasza opinia. Wyznałem prawdę, ponieważ nie zamierzam ukrywać związku z chłopakiem, którego bardzo mocno kocham.

—  Po moim trupie!  —  warknął pan Kim. Strącił ze stołu ułożone w stos dokumenty. Kilkaset kartek posypało się na podłogę, prosto pod nogi trzymających się za ręce nastolatków.  —  Nie będę tolerować pedalstwa, szczególnie w moim domu!

—  Dohyouk, uspokój się. Ja z kolei nie zamierzam tolerować żadnych awantur w naszym domu.

—  Nasz syn jest pedałem! Rozumiesz?!

—  Co ja słyszę.  —  W salonie pojawił się Janghwan, starszy brat Taehyunga. Uśmiechnął się kpiąco, obrzucając pogardliwym spojrzeniem dwójkę nastolatków.  —  Wiedziałem, że tak to się skończy. Lał pedałów, bo sam jest jednym z nich.

—  A ty kim niby jesteś, Janghwan?  —  warknął JK, mocniej ściskając dłoń Tae.  —  Nietolerancyjnym dupkiem, który dał sobie obciągnąć kumplowi po pijaku.  —  Twarz Janghwana przybrała wyraz szoku.  —  Ładnie się bawisz na studenckich imprezach. Mój kuzyn to źródło bardzo cennych i wiarygodnych informacji. Obaj jesteście siebie warci, zarówno pan, jak i ty, Janghwan. Tae to wasz syn i brat. Powinniście go wspierać, gdy tymczasem ranicie na każdym kroku. Nie pozwolę na to. Chodźmy stąd.

Ruszył do wyjścia, mocno ściskając dłoń Tae. Kim odwrócił się, by spojrzeć na swoją matkę. Był zawiedziony, miał nadzieję, że ta będzie go bronić przed wściekłością ojca i wyzwyskami ze strony brata. A tymczasem stała za swoim mężem, patrząc, jak jej młodszy syn odchodzi, zraniony po raz kolejny przez swoich najbliższych.

ꜰʀᴏᴍ ᴢᴇʀᴏ [🐰 ᴛᴀᴇᴋᴏᴏᴋ; ᴄʜᴀᴛ 🐯]  Where stories live. Discover now