Mafia Sans x Reader (Yaoi)

148 4 13
                                    

Pov.Reader

Obecnie siedzę w swoim pokoju leżę na łóżku z telefonem w ręku i przeglądam sobie neta, a dokładnie Youtube'a i oglądam kolejny filmik Eleven'a, wzdycham kiedy filmik się kończy. Wyłączam aplikację, kładę telefon koło swojej głowy i patrzę tępo w biały sufit, a pewnie się zastanawiacie kim jestem? Otóż jestem Reader, mam 14 lat, mam *kolor* oczy, włosy krótkie i *kolor*, obecnie noszę na sobie niebieską koszulkę, długie niebieskie jeans'owe spodnie, białe jak śnieg skarpetki. Oraz mieszkam z tatą, bo mama zmarła przy porodzie, a ojciec bardzo to przeżył, a ja go wspierałem i nadal wspieram oraz na szczęście nie wpadł w żaden naług. Wzdycham zamykając swoje *kolor* oczy oraz wsłuchuje się w dźwięki otoczenia czyli nic, bo okno mam zamknięte. Minuty mijają spokojnie, ale nagle do moich uszu doszedł dźwięk otwieranych drzwi ,,Pewnie tata wrócił z zakupów'' pomyślałem otwierając oczy i się lekko przeciągnąłem, stęknąłem kiedy moje kości strzyknęły. Wstałem na nogi wcześniej zakładając swoje białe kapcie, wyszedłem z pokoju i zjechałem po poręczy na dół, a do mojego nosa doszedł słodki zapach jedzenia. Uśmiechnąłem się idąc do kuchni i moim oczom ukazał się mój tata, który jest ubrany w: szarą koszulkę, a rękawy są czarne, nosi on pasek, a spodnie nosi jeans'owe takie jak moje tylko większe, a kapcie ma w kolorach tęczy ,,Ejjj to moje kapcie'' pomyślałem nadymając policzki, podszedłem do niego i stoję po jego lewej, zauważam że na blacie jest czerwona miska, a w niej jest masa na naleśniki, więc chce zamoczyć palec lecz mój rodziciel zabrał moją rękę uśmiechając się.


Tata: E-e musisz poczekać aż skończę.

Reader: No wiem, ale jestem taak głodny, że nie mogę czekać.

Tata: Nawet jeżeli to wiąże się z jedzeniem masy na naleśniki?

Reader: Oczywiście, ale w porządku postaram się powstrzymać.

Tata: I ciekawe czy znajdziesz sobie tego jedynego.

Reader: Tato nie zaczynaj znowu tego tematu proszę, mam sporo czasu.

Tata: Okej okej.


Tata się lekko uśmiechnął i poczochrał mnie po *kolor* włosach przez co zachichotałem i czekam na puszysty specjał.



***Miesiąc później***

Siedzę niespokojny na kanapie w salonie, a czemu? Bo tata coś nie wraca, a cztery godziny temu napisał, że wróci, a tu taki chuj nie ma go. Wzdycham cicho zamykając oczy, ale  otworzyłem je kiedy rozległ się dzwonek do drzwi ,,Może to któryś z moich znajomych, ale żeby przychodzili o tak późnej porze?'' pomyślałem wstając ze skórzanej kanapy i powoli  zmierzałem do ciemno brązowych drzwi i po chwili stoję przed drzwiami. Łapie za klamkę, i ciągnę w dół, ale przez wizjer nie zajrzę, bo ktoś go zniszczył ostatniej nocy, wzdycham cicho i ciągnę do siebie, a przede mną jest....Okej tego się nie spodziewałem, a mianowicie. Przede mną jest szkielet o głowę wyższy ode mnie, ma on białe kości, a raczej widzę tylko jego twarz, jego punkciki w czarnych oczodołach są białe. W ustach ma palące się cygaro, a nosi on na głowie ciemno niebieski melonik w jasno niebieskie cienkie paski, garnitur też  ciemno niebieski z cienkimi niebieskimi liniami, ale ma dwa guziki rozpięte odsłaniając kawałek białej koszulki i jasno niebieskiego krawat, spojrzałem szybko na jego buty i są to czarne pantofle ,,Kim on do jasnej cholery jest?'' pomyślałem nadal patrząc na niego, ale nagle się odezwał przez co lekko się wzdrygnąłem.


Sans: Moje uszanowanie młody.

Reader: Eeeee.

Lemonki- magiczny świat fandomu i marzeń.Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon