4. Skok wiary

87 6 5
                                    

Słyszę, że szepty o mnie zmieniły się z negatywnych  na trochę bardziej pozytywne. Trochę mnie to cieszy, tak czy inaczej będzie mi tu teraz może łatwiej.
- Hej 31 - słyszę w moim radiu głos Rahima - Nieźle jak na nowego. Może źle cię oceniłem.
Bardzo źle. Uznał, że jestem leniem!
- Co było, minęło - odpowiadam skromnie - chcę się odwdzięczyć za ratunek.
- Super, wpadnij więc do mnie. Musimy pogadać o twojej roli tutaj.
Podoba mi się ta zmiana. Wystarczyło zabić jednego gryzonia a już jestem traktowany jak swój. Mimo wszystko będę nadal grać skromnego chłopa, może czegoś się dowiem.

Tym razem nie mam problemów aby trafić do odpowiedniego pokoju.
- Załatwione - mówię na wejściu - co teraz?
- Eh, niech pomyślę - odpowiada chłopak, gładząc się po brodzie.
Jego myślenie przerywa wchodząca kobieta. Jest to ta sama dziewczyna, która mi pomogła. Jade, jeśli się nie mylę. Piękna, ciemnowłosa dziewczyna jest lekko niższa niż ja.
- Rahim? Czyś ty zgłupiał do cholery czy palma ci odbiła? Omar mówił o twoim pomyśle na gniazdo. Ładunki wybuchowe? Serio?
Obserwuje każdy jej ruch, każde drgnięcie warg, czekając na odpowiedni moment aby się wtrącić.
- Co? Wybuchowe? - Rahim wydaje się być zmieszany - ja nigdy bym nic tak...
- Błagam - przerwa mu Jade - nie umiesz kłamać, nigdy nie umiałeś.
Jak to nigdy? To ile oni się znają?
- Ja wiem, co robię! - krzyczy rozzłoszczony chłopak.
- Tak, myślisz, że jesteś gieroj?
- Nie jesteś mamą! - Rahim odtrąca siostrę, kiedy ta łapie go za ramię.
Zajebiscie, wpakowałem się w sam środek kłótni rodzeństwa.
- Nie, nie jestem - Jade wyraźnie posmutniała - Mama nie żyje, więc może mógłbyś być dla mnie trochę milszy. Jestem twoją jedyną rodziną... Szczególnie teraz, kiedy Amir zginął...
Kurwa, przełykam ślinę. To przezemnie zginął chyba członek ich rodziny. Nie wiem nawet co mam powiedzieć, stoje z boku jak małe dziecko, przysluchujące się kłótni rodziców.
Widzę napiętą sytuację, a atmosferę wręcz możnaby ciąć nożem.
- Jesteś Jade, prawda? - łapie ją za rękę , kiedy wkurwiona mija mnie w przejściu. Nie wiem czy dobrze zrobiłem, ale może to jedyna okazja aby szczerze porozmawiać.
- Ta - odpowiada beznamiętnie
- Chciałem Ci podziękować za ratunek - drapie się nerwowo po karku. Głos mi drży - i powiedzieć jak bardzo mi przykro... Z powodu Amira. Zawdzięczam wam życie.
- Tak, zgadza się - potakuje patrząc mi w oczy - chcesz spłacić swój dług? Plinuj żeby mój durny brat nie zginął.
ŻADNYCH EKSPLOZJI Rahim - zwraca się do niego, zanim trzaska drzwiami.

Patrzę to raz na zamknięte z hukiem drzwi, to na zdenerwowanego młodzieńca, niedowierzając, czego byłem świadkiem.
- No to... - Rahim próbuje przerwać niewygodną ciszę, która zapadła.
- Zdałem egzamin? Moge poznać Breckena? - ponaglam.
- Weź sie najpierw przebierz - ogląda mnie od stóp po głowę. Robię to samo. Może i ma rację. Jestem ujebany ziemią i różnymi cieczami. W dodatku te ubrania niezbyt ładnie pachną - nowe ubranie masz w swoim pokoju. Numer 194.
- Coś nie tak z moim ciuchami? - dopytuję
- Do roboty jaką przydzieli Ci Brecken, potrzebujesz czegoś solidniejszego.
Daj znac jak się przebierzesz.

To ładnie, dali mi pokój. Muszę zejść piętro niżej. Widzę zascielone łóżko i złożone ubrania na nim. Ten pokój jest naprawdę ładny i czysty. Nie mam nic do zarzucenia. Ubieram czystą żółtą koszulkę, podobną ma tu większość z nich. Przydałoby się jeszcze wykąpać, ale będę musiał chyba poczekać na deszcz. W tych okolicznościach raczej każda kroplę wody przeznaczają na nawadnianie, nie na kąpiele.
- Dobra Rahim - "dzwonię" - jestem gotowy. Gdzie znajdę Breckena?
- Nie tak szybko stary - co do kurwy jeszcze chcą? - jak chcesz z nami zostać, musimy sprawdzić, czy się nadajesz. Zabieraj dupę na trening.
- Trening? - ja już po prostu w to nie wierzę. Każdego tak tu katują? - O czym ty mówisz?!
- Idź na samą górę - mówi tajemniczo Rahim - już masz niedaleko.
Na górę? No dobra. Zobaczę, co da się zrobić. Szukam schodów i wbiegam na powyższe piętra. Przy ostatnim półpiętrze łapie mnie ostra zadyszka, więc na resztę stopni wchodzę powoli, resztkami sił.
Niby tylko trzy pietra, a robią różnicę. Widok stąd jest jeszcze bardziej niesamowity ale i przerażający. Małe budynki objęte dymem i ogniem usilnie próbują się nie zawalić. Smród apokalipsy dociera aż tutaj. Miasto wydaje się być całkowicie martwe, pod pewnym względem to pojęcie jest naprawdę trafne.
- Rahim? Nie widzę cię. - łącze się z nim, kiedy na dachu nie widzę nic oprócz żelaznych konstrukcji - Gdzie jesteś?
- Blisko...
Jego wypowiedź urywa się, kiedy potężne ramię stalowego dźwigu ze zgrzytem przecina powietrzę, o mało co mnie nie zabijając. Z dachu spada fragment wentylacyji, co robi potężny hałas. Kurwa, Rahim. Mam nadzieję, że te kurwy nie wespną się aż tutaj.
- Hej, na co czekasz? - pyta, kiedy ja nasłuchuje niebezpieczeństwa. - Właź na to.
Jak ja mam kurwa na to wejść? Co będzie jak spadne? Dobra Kyle, pamiętaj o robocie. Nic bardziej nie determinuje niż złość GRE. Rozkminiam przez chwilę, co muszę zrobić. Widzę kawałek rusztowania, skacze i ślamazarnie wdrapuje się na górę. Wejście na ramię jest już prostsze. Teraz tylko nie spać. Trzymam się żółtego metalu kucając. Nie wiem, czy to abym wstał, przy nawracających zawrotach głowy, jest dobrym pomysłem. Macham rękoma aby nie spaść. Dobra, jak będę taki wolny to się gibnę w któraś stronę. Przebiegam przez żelazne ramię i oddycham z ulgą. Żyje, jeszcze.
Rahim stoi oparty o niezbyt stabilną barierkę.
- Witaj na fitnessie - zaczyna żartobliwie - na początek musimy cię nauczyć biegać.
- Zaraz, jak to nauczyć Biegać? - pytam z niedowierzaniem.
- Rób po prostu to, co ci powiem. Dobra.
Wiem, że coś do mnie mówi, jednak przelatuje to przez moją głowę jak powietrze przez te wszystkie podziurawione budynki. Oglądam widok resztek dobytku ludzkiego, które wręcz smierdzi śmiercią.
- A teraz skacz na te worki w dole - dociera do mnie jakże urzekający fragment.





Kurwa kurwa kurwa. Biorąc się z to, nie sądziłam, że będzie to tak ciężkie!
Ale z ogłoszen parafialnych:
Z ReTo widzimy się po nowym roku!

DYING LIGHT - HISTORIA PRAWDZIWA | 18+Where stories live. Discover now