-Harry to nie jest twoja wina, że jesteś chory, - Powiedział szeptem. - Nie możesz być sam przez całe życie.
-Tego co z niego zostało.
-Więc co teraz ? - Zadał pytanie, na które nigdy nie będę w stanie odpowiednio odpowiedzieć.
-Musze po prostu pomyśleć co jest najlepsze dla mnie, ale najważniejsze co jest najlepsze dla niej. - Odpowiedziałem, potrzeba płaczu przejmowała nade mną kontrolę.
-Jestem zmęczony, idę spać. - Powiedziałem i wyszedłem pozwalając moim łzom lecieć.
Nie zasługuje na to, co tak złego w życiu zrobiłem ? Zdecydowanie muszę się skontaktować z lekarzem. Mój stan się pogarsza, a leki nie działają.
Odsunąłem myśli i wszedłem do pokoju gapiąc się na Sam, która spokojnie spała. Zdjąłem ciuchy i wskoczyłem pod pościel do Sam.
-Harry ? - Wymamrotała, otwierając oczy i uśmiechając się leniwie, gdy jej ramiona mnie objęły. - Poprzytulajmy się.
Jej jedna ręka owinięta wokół mojego pasa, a druga głaskała moje włosy. Położyłem głowę na jej klatce piersiowej desperacko chcąc poczuć bicie jej serca.
-Dobrze się dziś bawiłam, - Wymamrotała śpiącym głosem. - A ty ?
Nie bawiłem się dziś dobrze. Problem sprawiało mi trzymanie piwa. - Tak, było fajnie.
Leżeliśmy w ciszy ciesząc się chwilą. Zastanawiałem się jak mogę zostawić Sam wiedząc, że już nigdy tak nie będzie. To za dużo, aby o tym myśleć.
-Harry ? - Spytała cicho Sam wyrywając mnie z myśli.
-Tak ?
-Naprawdę chce, żeby zaręczyny były oficjalne , - Powiedziała zdenerwowana. - Jeśli to dla ciebie w porządku.
-Oficjalnie ? - Spytałem nie rozumiejąc o co jej chodzi.
-Chce nosić pierścionek, Harry. - Wymamrotała. Im więcej mówiła o przyszłości tym bardziej nie chce jej zostawiać.
-Będziesz go miała, kochanie. - Zgodziłem się zamykając oczy w u uldze. Musiałem sobie obiecać, że jej nie zostawię, nie ważne jak źle będę się czuł.
-Możesz mi kupić na urodziny. - Zachichotała lekko. A ja otworzyłem oczy w szoku, nie miałem pojęcia, że zaraz będą urodziny Sam.
-A kiedy masz urodziny ? - Zapytałem cicho, zastanawiając się czy nie zacznie na mnie wrzeszczeć, bo nie wiem tak prostej rzeczy. Nigdy o tym nie wspominała.
-25tego lipca. - Odpowiedziała zwyczajnie.
-To za kilka dni. - Powiedziałem z uśmiechem. - Nie martw się, będziesz miała pierścionek.
-Kocham cię, Harry Edwardzie Stylesie. - Powiedziała z chichotem.
-A ja kocham ciebie, Samantho Nevado Leonoro Rosalindo Black. - Powiedziałam z fałszywym hiszpańskim akcentem na jednym oddechu, na co Sam zaczęła się śmiać.
-Pamiętasz moje całe imię, a nie pamiętasz daty moich urodzin ? - Powiedziała w szoku, ale nadal z lekkim uśmiechem.
-Nigdy nie powiedziałaś mi daty urodzin. - Powiedziałem ziewając.
-Jesteś marudny, gdy jesteś zmęczony. Idź spać. - Złośliwie się uśmiechnęła.
Byłem zbyt zmęczony, by teraz myśleć. Wszystko co chciałem to zaśnięcie w ramionach Sam.
-Dobranoc kochanie.
..
*4 DNI PÓŹNIEJ*
Rozdział 30
Zacznij od początku