Rozdział 8 - Czerwony Smok

Beginne am Anfang
                                    

Ta osoba naprawdę pochodzi z innego świata niż ja. Jego ręka, która trzymała moją, była większa i zdecydowanie silniejsza.

***

Teraz nadszedł czas, aby zebrać ziemniaki. Pozostawiając bohaterowi rąbanie drewna, skierowałem swoje kroki na pole.

Tak jak się obawiałem, około czterdzieści procent roślin uschło. Po bliższym przyjrzeniu z ziemi wystawały ziemniaki, wciąż niedojrzałe. Babcia mawiała, że ​​kiedy to się przytrafiało, ziemniaki były niejadalne.

Ale wykopałem choć dwie rośliny tylko po to, żeby poeksperymentować. Obie miały po sześć ziemniaków, ale wszystkie były małe.

Chociaż nie sądziłem, że to były złe zbiory, nie mogłem też powiedzieć, że był to wielki sukces. Napiszmy o tym wyniku zaniedbania później w notatniku...

Zanim naprawdę zacząłem zbierać resztki ziemniaków, kupiłem nową łopatę, taczkę i słomkowy kapelusz. Dla takiego chudego mężczyzny jak ja praca na słońcu była bardzo niekorzystna dla mojego zdrowia. Wczorajsze zachorowanie było na to dowodem.

Po przygotowaniu wszystkiego wznowiłem kopanie. Bohater, który skończył rąbać drewno, po chwili pojawił się na polu. W ręku trzymał butelkę typu termos z wodą. Jego szybkość adaptacji zaskoczyła mnie. Nie minął nawet dzień, odkąd się obudził!

Podał mi butelkę bez słowa. Przyjąłem to z uśmiechem, dziękując mu i przełknąłem wodę bez żadnych zastrzeżeń – była zimna. Wydawało mi się, że smakuje lepiej niż woda, którą ja przyniosłem.

Bohater podniósł ziemniaka z taczki i strzepnął ją z ziemi.

– Czy to ziemniak? Chociaż wyglądają na jeszcze małe...

– Ach, nie udało mi się ich wyhodować.

Od razu poczułem się zawstydzony, a policzki zaczerwieniły mi się od gorąca. Mały ziemniak wydawał się jeszcze bardziej żałosny w dużej dłoni bohatera. Ale wstyd.

Jednak Sig nie śmiał się z moich błędów. Skinął tylko głową z poważnym wyrazem twarzy. Mówiąc o tym, jeszcze nie widziałem, żeby się zaśmiał.

– Dach wciąż wymaga naprawy. Co z tym zrobisz?

– ... Ja zaraz nad tym popracuję! – odpowiedziałem z zapałem. Podnosząc moją głowę, zobaczyłem, że jego fioletowe oczy patrzą prosto na mnie.

– Powinieneś być już zajęty żniwami, prawda? Jeśli mi na to pozwolisz, w zamian naprawię to.

Przez chwilę zaniemówiłem. Może właśnie dlatego przyszedł mnie znaleźć na tym polu, aby zaoferować swoją pomoc. Ale nie mogłem go o to zapytać. Byłoby w porządku, gdyby chciał po prostu rąbać drewno i czerpać wodę, ale naprawa dachu była dość...

– ... Dziękuję za pomoc. Zostawię to tobie. – Było źle. Moja twarz piekła i nie mogła przestać piec. Pochyliłem głowę, próbując ukryć swoją twarz.

Bohater tylko skinął głową. – Rozumiem. – Potem opuścił pole.

Stojąc tam, walczyłem ze sobą w myślach. Mówisz, że moja motywacja była zbyt słaba? Całkowicie się mylisz. Bohater był po prostu zbyt przystojny. Czułem również, że mógłby wykonać lepszą robotę niż ja, sądząc po tym, jak rąbał drewno niczym ekspert.

Postanowiłem, że jak tylko skończę zbierać ziemniaki, dołączę do niego. Wbiłem łopatę w ziemię.

– Hę? Dlaczego utknęła?

W rzeczywistości łopata wcale się nie poruszała. Wpierw, jeśli przyłożę na nią ciężar, powinienem być w stanie podnieść glebę. Czy łopata na coś trafiła?

[BL] It's Easy to Take Care of a Live-in Hero! [PL]Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt