Prolog

399 13 1
                                    

  Kolejne pierdolone zebranie. Tak naprawdę nikt nie wie skąd to cholerstwo się wzięło, ani jak się go pozbyć. Można tylko spekulować, ale jest to gówno warte pierdolenie o zbawieniu świata i zabawy w Boga. Codziennie siedzimy w biurze i decydujemy, gdzie wysłać kolejne samoloty z zapasami leków, pożywienia, i różnych przydatnych przedmiotów, które wykorzystują ocalali ludzie. Szkoda, że nawet my mamy tego mało a rozdajemy innym. GRE się nie pierdoli, co jakiś czas któryś z nas wylatuje do miasta sprawdzić jego stan. Większość nie wraca, a kontakt z mimi urywa się po kilku zdanych relacjach. Każdy modli się, aby akurat nie padło na niego. Nikt nie chce być zarażony i nikt nie chce kontaktu z zarażonymi, którzy jeszcze nie przeszli przemiany. W jednej chwili rozmawiasz z tą osobą normalnie, a wystarczy chwila i rzuca sie na ciebie próbując zarazić zabić i zjeść. Albo coś gorszego. Chociaż śmierć w takim przypadku jest jednak lepsza niż włuczenie się bez sensu i bez duszy po opustoszałych drogach czekając aż ktoś się zlituje i odetnie ci głowę.
   Tu jesteśmy bezpieczni. Mur trzyma nieumarłych z dala od nas. Możemy spać spokojnie na wygodnych łóżkach bez obawy o nagły atak i śmierć.
  Życie za murem jest całkiem proste. Decydujemy komu pomóc zapasami a którą część miasta i slamsów skazać na brak najpotrzebniejszych rzeczy. Śpimy, na drugi dzień robimy to samo. Analizujemy stan rzeczywisty, próbujemy znaleźć rozwiązanie całej tej jebanej sytuacji. Bezskutecznie.

   Wezwał mnie do siebie dyrektor GRE. Chyba wiem, co to znaczy. Trochę mi gorąco, kiedy o tym myślę. Zawsze miałem nadzieję, że tego uniknę, trzymałem dobre stosunki z głównymi głowami w mojej "pracy", aby być jak najbardziej potrzebnym TU, nie TAM. Kurwa. Przeraża mnie myśl o tym, co mnie za chwilę czeka.
- Crane - mówi łysy koleś ubrany mimo wszystko w elegancki garnitur.
- Jestem - odpowiadam starając się ukryć moje przerażenie. Niby jako żołnierza Ministerstwa Obrony Narodowej szkolono mnie na takie misje, to czuje strach. Nie czuje się przygotowany.
- Nasza rozmowa jest bardzo ważna Crane. Będziesz musiał...
- ... Niech zgadnę - przerywam - wysyłacie mnie do miasta.
- Otóż to, otóż to Crane. Ale nie jest to misja jaką wykonywali twoi poprzednicy.
- To co niby mam robić. Tak czy siak posyłacie mnie na pewną śmierć!
- Musisz coś dla nas odzyskać. Jest to szansa abyśmy my, ci wszyscy ludzie, przemienieni - byli bezpieczni. To coś poważniejszego niż raportowanie ilu nie zarażonych jeszcze żyje. To sprawa wielkiej wagi.
- A co to takiego? - pytam. Nie rozumiem dlaczego wybrali właśnie mnie. Jest tu pełno lepszych niż ja.
- Plik. Mówimy na niego... "Burza"
- "Burza"? Oryginalnie - kpię.
- To nie jest dobry moment na żartowanie Crane. Plik został wykradziony a jego odzyskanie jest konieczne. W nieodpowiednich rękach to, dzięki czemu chcemy i mamy możliwość to wszystko naprawić, może spowodować szkody na skalę światową. Wyobraź sobie każde miejsce na świecie wyglądające jak Harran, miliony zarażonych i setki żywych. Nikt tego nie chce Crane, mam nadzieję, że ty również.
- Eh - wzdycham - już nie wrócę prawda?
- Wrócisz. Jeśli tylko zdobędziesz plik. Będziesz bezpieczny tutaj, razem z nim.
- Mogę się zastanowić, czy to już jest pewne, że to JA lecę?
- To jest pewne Kyle. Ty jesteś osobą, której mogę ufać.
- I dlatego wysyłasz mnie na pewną śmierć?! - podnoszę głos. Nie chce kurwa umierać. Chyba nikt by kurwa nie chciał.
- Nie mamy wyboru Crane. Ty też nie masz. Możesz być bohaterem, uratować świat.
- Dobra. Wchodzę w to - odpowiadam wiedząc, że nie wygram kłótni. Boje sie cholernie, ale to chyba mój czas. Mam nadzieję, że przeżyje.









Witam. Zawsze interesowały mnie typowe horrory i zawsze chciałam takowy napisać. Tak więc teraz nadszedł ten czas. Pomysł i wena nie opuszczają mnie aktualnie jeśli chodzi o ten temat. Będzie tu dużo krwi, flaków i przemocy. Coś innego niż fanfiction.
Mam nadzieję, że wielu zainteresuje ten kontekst.
Miłej lektury!

DYING LIGHT - HISTORIA PRAWDZIWA | 18+Where stories live. Discover now