VIII - Co ty tu robisz..?

2.4K 95 6
                                    


Mimo, że nie czuła się zmęczona od razu po kolacji skierowała się w stronę swojego łóżka i wręcz się na nie rzuciła. Uśmiechnęła się jeszcze raz przypominając sobie o Czkawce, a jej powieki powoli opadły, a jej myśli skierowały się w stronę krainy Morefeusza. Na początku wszystko było spokojnie. Śniła o tym jak tańczyła z Czkawką przy jeziorze na Kruczym urwisku.

Wszystko było idealnie, ale...

Tak zaczyna się każdy koszmar...


Ciepło przepłynęło przez ciało Astrid, gdy Czkawka złapał ją za rękę, drugą położył jej na biodrze i oboje zaczęli wirować. Czkawka był cały roześmiany i nie przejmował się gdy Astrid kilka razy nadepnęła mu na stopę. Oboje pochłonięci byli tańcem i bliskością drugiej osoby. Blondynka czerwieniła się na myśl o spoczywającej na jej biodrze ręce chłopaka, ale on zdawał się tym w ogóle nie przejmować. Tak zleciał im cały wieczór, a gdy słońce zaczynało się unosić nad horyzontem, dziewczyna zauważyła, że syn wodza gdzieś przepadł.

- Czkawka! Czkawka, gdzie jesteś?!

Astrid usłyszała gwałtowny szelest w krzakach. Podeszła do nich bliżej.

- Czkawka? - Spytała.

Z zarośli wyskoczył na nią wielki, czarny stwór i jedyne co widziała później to była ciemność. Obudziła się, tym razem w czarnym pokoju. Na jego końcu ktoś stał. Powoli podeszła do nieznanej osoby i spojrzała na jej twarz. Patrzyła na nią brązowa, skórzana maska z dziurkami na oczy, przez, które było widać tylko źrenice. 

- Rakib? - Powiedziała zdezorientowana.

On tylko się zaśmiał. Ale nie był to jego przyjemny, ciepły śmiech. To co wydarło się z jego ust było takie dziwne, mroczne, tajemnicze, ale też pociągające.

- Rakib? Dobrze się czujesz?

Mężczyzna rozłożył swoje ramiona. Za nim zaczęły pojawiać się obrazy z piekła rodem. Paląca się wioska dziewczyny. Złowieszczo wyglądające statki podpływające do wyspy. Zakapturzeni ludzie porywając dzieci Wandali i wiele innych okropieństw. Blondynka wzdrygnęła się. W jej oczach było widać przerażenie. Spojrzała zagubiona na Rakiba. Trzymał on coś w ręce. Był to topór z wyrytym znakiem Łowców Smoków.

- Nie... - Szepnęła wystraszona. - Nie! - Krzyknęła jeszcze głośniej gdy Rakib zamachnął się od góry celując w jej głowę. Kiedy topór dotknął jej twarzy...

Astrid gwałtownie się obudziła, z przerażenia siadając na łóżku. Była cała zlana potem. Jej serce biło jak szalone, a jej źrenice były zwężone. Jej oddech był powolny i ciężki, a w głowie miała sam mętlik. Jej ciało całe się trzęsło. Jak wariatka zaczęła rozglądać się po swoim pokoju. Spojrzała w okno. Było jeszcze ciemno, ale dziwna pomarańczowa poświata rozjaśniała niebo od dołu. Wtedy Astrid usłyszała krzyki.

Nie... Niemożliwe..

Jak piorun wyskoczyła z swojego łóżka i zbiegła na dół. Gdy wybiegła na zewnątrz jej obawy się potwierdziły. 

Cała wioska płonęła.

W okół latał smoki z beczkami pełnymi wody. Pożar został okiełznany po kilku minutach. To jednak nie uspokoiło blondynki. Przypomniała sobie wszystko co widziała. Atakujące statki, porywane dzieci, Rakiba...

Na Thora...

Przerażona dziewczyna pobiegła do twierdzy. Otworzyła drzwi z hukiem, przerywając tym  samym ważną naradę. Stoick posłał karcące spojrzenie w jej stronę gdy jego oczy zamarły. Stała w drzwiach. Jej ciało całe się trzęsło. Jej skóra była blada, a twarz cała z potu. Jej włosy wyglądały jak po ataku smoka. Jej oczy były dzikie. Źrenice prawie nie widoczne.

- Astrid!?


****************

Hej kochani!

Wiem, że ta część jest strasznie krótka. Wybaczcie.

Chciała was przeprosić za to, że tak długo nic nie wstawiałam *^*

Szkoła dała mi niezły nokaut, więc musiałam się pozbierać. Mam jeszcze na wtorek projekt, ale moja grupa nic nie ma. :I

Postaram wrzucić coś za dwa tygodnie tak jak obiecałam.

Do następnego!

NieznajomyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz