[oo1] people like to forget

463 35 4
                                    

12 Maja 2019r. (Niedziela) godz. 09:46 Nowy Jork, Willa Bourgeois

- Cięższe walizki bierz osobno. Nie przemęczaj się - odezwała się do mężczyzny, który natymiast się jej posłuchał. - Jasne, oczywiście - w między czasie rozmawiała przez telefon. - Nie, ja już jestem gotowa. Nie wiem jak...mama... - rozłączyła się, gdy na schodach zobaczyła swoją matkę. Stała na ostatnim schodku ze stanowczą miną. Wyglądała dostojnie. Tej cechy dodawał jej żółty kombinezon, który miała na sobie oraz wielki czarny kapelusz.

- Jesteś gotowa? Co z bagażem? - odezwała się w końcu. Zeszła do córki. Podeszła do niej, poprawiając jej kołnierzyk w białej koszuli.

- Jeszcze parę walizek - blondynka gapiła się tempo w matkę. - Powinniśmy zaraz jechać. Samolot mamy na w pół do dziesiątej - powiedziała, wpatrując się w ekran swojego telefonu.

- Tak, tak - Audrey wzięła telefon córki i odłożyła go na komode. - Możesz jeszcze to odwołać. Wiesz o tym? - spojrzała kątem oka na Chloe, która nadal patrzyła się na swoją rękę, z której został zabrany gadżet.

- Wiem. Ale chcę jechać - przyznała, podchodząc do matki. - Tęsknię za tatą. I za lokajami. I za tymi pozytywnymi idiotami z klasy. - uśmiechnęła się na wspomnienie o swojej dawnej klasie.

- W Nowym Jorku masz wszystko! - machnęła energicznie ręką. - Sława na skalę światową, pieniądzę, nawet piszą o tobie w gazetach. - oparła się o komode i wzięła z niej magazyn, na której okładce była piękna Chloe Bourgeois. - Po co wyjeżdżać i zostawiać to wszystko?

- W Paryżu też mogę mieć to wszystko. - jej głos był spokojny, ale stanowczy. - Z resztą...co cię to obchodzi.

- W Paryżu nikt cię nie lubi... - stwierdziła, na co Chloe spojrzała na nią wrogo.

- Ludzie lubią zapominać. - uderzyła ręką o komode, przy której przez ten cały czas stały. - Polubią nową mnie. - uśmiechnęła się czując satysfakcję.

- Jak tam chcesz. - machnęła obojętnie ręką. Zaczęła iść w stronę drzwi wyjściowych, nie odwracając się do córki.

Chloe obserwowała jak jej matka odchodzi. Ona wzięła magazyn, który wcześniej trzymała Audrey. Spojrzała najpierw na swoją osobę na okładce, a następnie na wielką ścianę przyozdobioną swoimi zdjęciami. Teraz była taka. Sławna i bogata modelka z pasjami. Jeszcze dwa lata temu nawet by nie pomyślała o powrocie do Paryża. Do miasta, w którym się urodziła i wychowała. Ale musiała przyznać, że się stęskniła. Stęskniła się za kolacjami z ojcem, rozmawianiem z lokajem Jeanem, chodzeniem na wieże Eiffla razem z Sabriną. Brakowało jej tego wszystkiego. A wyjazd Audrey Bourgeois na pokaz mody był idealnym powodem, żeby tam wrócić. Zwłaszcza dlatego, iż matka chce się tam zatrzymać na dłużej.

Ostatni raz spojrzała na okładkę. Odłożyła magazyn, wzięła swój telefon i zaczęła kierować się w stronę wyjścia.

Z uśmiechem na ustach ustała przy bramie, ostatni raz przyglądając się willi, w której przez ten cały czas mieszkała. Spojrzała następnie na limuzynę, myśląc o Paryżu i jej dawnych znajomych. Poczuła wielką satysfakcję na myśl, że będzie mogła znowu się z nimi spotkać.

Wsiadła do limuzyny, uprzednio żegnając się z ludźmi, których miała okazję tutaj spotkać. Usiadła naprzeciwko swojej matki, która nawet nie zwróciła na nią uwagi.

- Tęsknisz za tatą? - zapytała Chloe, gdy już minęły koniec podwórka willi Bourgeois.

- Jasne, że tak. Ale nie jakoś bardzo. - odpowiedziała obojętnie. Jej oczy cały czas były skierowane na wyświetlacz telefonu.

- Ja też. - powiedziała cicho blondynka. Wiedziała, że matka nie czekała na odpowiedź, ale ona czuła, że musi coś powiedzieć. Zawsze gdy siedziała z nią w jednym samochodzie, nastawała nieprzyjemna cisza. Jedyne co mogło ją zagłuszyć, to muzyka lecąca w radiu, ale ona także była puszczana cicho, więc Chloe nie mogła liczyć na nic więcej.

Blondynka nerwowo poprawiła swoją żółtą spódniczke. Zerkała cały czas na matkę, ale szybko spuszczała wzrok, aby Audrey nie zauważyła, że jej córka się na nią gapi.

12 Maja 2019r. (Niedziela) godz. 10:05 Nowy Jork, Port lotniczy John F. Kennedy

- O, jesteśmy. - na nagłe słowa Audrey, Chloe się wzdrygnęła. - Szybko. Doskonale. Steve, dostaniesz podwyżkę. - szofer uśmiechnął się dyskretnie.

Wysiadł z limuzyny, aby otworzyć drzwi matce i córce. Wyjął z bagażnika bagaże i podał je lokajowi, który miał towarzyszyć paniom Bourgeois. Chwilę później po kontroli, mogli wsiadać do autobusu, który miał ich zabrać do samolotu.

Zajęli swoje miejsca. Chloe i Audrey siedziały oczywiście obok siebie. Kobieta nie odezwała się ani słowem do córki. Zapewne nie ma ochoty ciągnąć tematu wyjazdu Chloe, bo to było jasne, że nie chciała aby jej córka jechała razem z nią. Nikt nie wiedział czemu. Można tylko się domyślać. Może uznała, że skoro Chloe osiągnęła tyle w Nowym Jorku, to nie ma sensu wracać do stolicy Francji? Albo chciała mieć ją z głowy. Lub wie, że w Paryżu nie spotka się z miłym przywitaniem?

Wszystko jest możliwe.

______

queen ⌗ chloe bourgeoisWhere stories live. Discover now