Czuł, że coś może tu nie grać, odkąd znalazł szafkę w sypialni Yoo, zamkniętą na klucz.
Nie był głupi, by wiedzieć, że ten nie lubił zamykać czegokolwiek, z obawy przed zgubieniem klucza.
Zanim ten się wybudził, rozejrzał się po kryjomu, szukając na spokojnie.
To nie tak, że nie ufał Changkyunowi i jego chęciom, tylko po prostu nadal pamiętał moment, w którym ten nadwerężył jego zaufanie.
Rozmawiał z Chae, gdy przyrzekał mu, że się z nim nie spotka.
Może wariował, jednak zaczął podejrzewać, że ich paczka ukrywa coś przed sobą, a te wypadki, to karma, która powoli ich dopada.
Jednego po drugim.
— Wiem, dlaczego mnie porwali — Zaczął, czując piekącą go suchość w gardle, jednak nie zamierzał poprosić teraz o wodę. Czas, by Son dowiedział się kilku rzeczy, które nie dają mu spokoju — Znaczy, domyślam się, co mogło być tego powodem
— Mów hyung — Zachęcił go Im, za co dostał kopniaka w łydkę od stojącego przy nim starszego chłopaka.
Krzywiąc się, próbował się od niego odsunąć, jednak widząc jego zirytowane spojrzenie, zastygł w miejscu, przewracając oczami na te zachowanie ze strony Shownu.
— Hyungwon bał się od dobrych tygodni pewnej rzeczy, która nie dawała mu spokoju. Dostawał paranoi i często wydawało mu się, że widział rzeczy, których nie było, czy też się nie wydarzyły. Zapisał się nawet na kurs karate, na który z nim przez pewien czas chodziłem — Przerwał, by przełknąć gulę, która tkwiła mu w gardle.
Jego chłopak nie wiedział, co tak naprawdę było powodem dla którego nie pojawił się na ich rocznicowej kolacji.
Do tej pory nie potrafi o tym zapomnieć i niejednokrotnie dręczyło go poczucie winy, które nie było najgorsze.
Tą rzeczą była świadomość, że Minhyuk mu tego nie zapomniał.
Może i próbował wybaczyć mu jego wybryki i częste spędzanie czasu z wysokim wtedy nastolatkiem, jednak coś w nim się zmieniło.
To nie był ten sam bystry chłopak, o lśniących i ciemnych oczach, w którym zakochał się po uszy.
Był on później dla niego chłodny, nieobecny i obcy.
Oddalił się od niego.
— Nawet nie mów do mnie o tym karate. Myślałem, że cię zabije, gdy tylko Minnie mi o tym powiedział — Yoo pokiwał smutno głową, przypominając sobie, jak tamtego dnia dostał pierwszy raz w twarz od Hyunwoo.
Zdawał sobie sprawę z jego problemem z byciem impulsywnym, jednakże czuł w głębi serca, że sobie na to zasłużył.
— Wracając do tematu; otóż on bał się śmierci. Obsesyjnie wręcz szukał sposobów na wieczną młodość. Chodził po wróżkach, siedział na różnych stronach dla dziwaków i spędzał spore ilości czasu przy książkach o tajnikach wiecznego życia. Wiedział też o tym, że Kyunie jest tarocistą...
— Czym ty jesteś? — Przerwał, patrząc na stojącego obok chłopaka pytającym wzrokiem.
— Tarocistą, hyung — Odpowiedział mu, wyciągając z kieszeni kurtki talię ogromnych, nieco poniszczonych kart — Potrafię wyczytać przyszłość z tych kart
Podsunął mu je pod nos, by ten im się przyjrzał, jednak zlekceważył je, machając lekceważącą ręką.
Nie wierzył w takie głupoty.
— Wymysły typowej, zbuntowanej młodzieży i tyle mam do powiedzenia w tym temacie
— Ale on nie chciał jego pomocy. Był wściekły o to, że ten potrafi przewidzieć pewne sytuację i znał sposoby na zmianę losu. Do tego nasz zagubiony przyjaciel popadł w zatargi z podejrzanymi ludźmi, którzy pomogli mu spłacić długi zaciągnięte w kasynach, Jego nałóg gracza momentami się nasilał i przez to nie miał samokontroli, nie potrafił przestać i tak moi drodzy, kłamałem całe dwa lata nie mówiąc wam prawdy
— Jaki był tego powód?
— Wiem o rzeczach, o których marzę, by nie pamiętać, widziałem coś, czego nie powinienem oraz powiedziałem kilka słów za dużo....
— Słuchaj, matko miłosierdzia, bo nie będę się powtarzał: odpowiedz mi na pytanie "dlaczego cię porwali?"
Może to zbyt duży przypływ informacji?
Może czuł się przytłoczony tym, czego się dowiedział?
W każdym bądź razie, nadal nie dopuszczał do siebie tego, że ich zmarły przyjaciel bał się czegoś, co i tak go dopadło.
Przyczynił się do powolnego rozpadu ich paczki, zachowując się jak niszcząca wszystko bakteria.
I nieważne, że teraz wyglądał, jak najgorszy potwór na świecie.
Jednak od dalej nie wierzył Kihyunowi.
To było zbyt dziwaczne i w miarę proste, jak na niego.
Chae Hyungwon był rozpuszczoną, gnijącą od środka divą i coś tak błahego jak śmierć nie psuła jego spokoju.
Był o tym przekonany, na prawie sto procent.
— Wiedziałem, co on przechodzi, dlatego też pomogłem mu szukać odpowiedzi na jego paniczny lęk przed śmiercią, do czasu, w którym znalazłem pewne ogłoszenie. Było idealne i na początku nie widzieliśmy w tym nic złego. Hyungwon musiał tylko wykazać się sprytem, który pozwoli mu zarobić pieniądze dla Wonho, na spłatę długu
— Co poskutkowało tym, że zostawił Hośka ze złamanym sercem i kupą długów — Dokończył za niego Changkyun, patrząc na niego przenikliwym spojrzeniem.
— To nie Hyungwon go zostawił. Było zupełnie na odwrót i to Hosiek nie miał żadnych skrupułów, by wyrzucić go ze swojego życia
— Słucham?
— Oj nie udawaj głupka Shownu — Pokręcił powoli głową, cmokając współczująco — Przecież sam mu pomagałeś
YOU ARE READING
truth untold | monsta x
Fanfiction↳ ❝everyone cares, when it's too late❞↲ ▪gdy myśleli, że wszystko zaczęło się powoli układać, w drugą rocznicę od zaginięcia hyungwona, każdy z nich dostaje wiadomość, która całkowicie odmieni ich życia
⁴² ↺ yᴏᴜ'ʀᴇ ᴜɴᴅᴇʀ ᴄᴏɴᴛʀᴏʟ, ʙᴀʙy ᴅᴏʟʟ
Start from the beginning