3.

40 9 2
                                    

Nie. Cholera jasna nie. On tu nie mógł być. Harry Styles nie mógł tu być. Nie teraz. Jego kręcone włosy, wyglądały tak wspaniale w tym momencie. Nie. Camille. Masz w tej chwili przestać. Co było - minęło. Teraz nie ma nic pomiędzy wami. Wstałam ze stołka. Musiałam uciec. To niemożliwe. Poczułam silne ręce na nadgarstku. Nie widziałam go 2 lata, a teraz stoi tu tak nagle. Język ugrzązł mi w gardle, gdy on spojrzał się na mnie tymi szmaragdowymi oczami. Niegdyś widywałam je codziennie.

- Zdziwiona? - zakpił, widząc mój wyraz twarzy.

- Co ty tu robisz? - wysyczałam.

- Świętuje twoje urodziny.

Zaśmiałam się. Przez cholerne dwa lata nie odezwał się do mnie słowem. Po tym co zrobił.. Nie dziwię mu się.

- Wyjdź stąd. - zarządałam. - Teraz.

Zaśmiał się głośno.

- To nie twój klub. - wykrzywił się. - Poza tym. Sam nie wyjdę.

Na mojej twarzy malowało się zdziwienie. Otrząsnęłam się szybko. Jednak chłopak już ciągnął mnie w stronę wyjścia.

- Zostaw mnie. - pisnęłam.

- I tak nie bawiłaś się zbyt dobrze.

- Przestań!

Zaczęłam się szarpać. Teraz na pewno ktoś mnei usłyszał.

- Hej! Zostaw ją! - usłyszałam lekko pijany głos Nathana.

- Bo co? - Harry wykrzywił usta w uśmiechu.

- Ona nie chce iść.

To co się stało potem, było jeszcze dziwniejsze. Nathan zdzielił Harry'ego po twarzy. A potem wdali się w bójkę. Szybko zyskali wiele obserwatorów.

- Przestańcie! - wrzasnęłam, a z tłumu wyłonił się ochroniarz.

Rozdzielił tę dwójkę i wygonił wszystkich z klubu. Super. Nie tak miały wyglądać 'super' urodziny.

Był już późny wieczór, a ja szwędałam się ulicami Nowego Yorku. Szłam sama. Na chwilę obecną miałam wszystkich dosyć. Potrzebowałam chwilę na odreagowanie tego wszystkiego. Otuliłam się szczelniej swetrem. Mimo iż było lato, w nocy naprawdę było chłodno. miałam o tyle szczęścia, że ulica, którą szłam była dosyć oświetlona. Kto wie co czai się w mrocznych zaułkach Nowego Yorku. 

- Camille! - usłyszałam krzyk za sobą.

Przyspieszyłam kroku. Miałam ich wszystkich szczerze dość. A szczególnie Harry'ego. Nie miałam szans z Harry'm, więc po chwili chłopak był obok mnie.

- Zostaw mnie. - zarządałam, gdy złapał mnie za nadgarstek.

- Najpierw porozmawiamy. - powiedział stanowczo. 

- Nie mam Ci nic do powiedzenia.

- Ale ja mam. 

Wyrwałam się z jego uścisku. 

- Camille. Do cholery jasnej! Posłuchaj mnie! - krzyknął.

- Czego chcesz Harry?! - wrzasnęłam głośniej.

Ludzie na ulicy zaczynali się na nas patrzeć. Przekrzywiłam głowę, a chłopak spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.

- Chcę przeprosić. 

_______________________________________________

Hej! Po pierwsze naprawdę chciałam wam podziękować za komentarze! Jesteście naprawdę mili! To naprawdę mnie zmotywowało. Rozdział wyszedł krótki, ale staram się dodawać je (w miarę możliwości) często. :)

HappinessWhere stories live. Discover now