2.

55 7 2
                                    

Od zawsze lubiłam biegać. Nie widzieć czemu zawsze mnie to odprężało. Mogłam wtedy przemyśleć pewne sprawy, a dzisiaj tego jak najbardziej potrzebowałam. Dwa lata temu widziałam go po raz ostatni. A dziś jakimś dziwnym trafem widziałam go, jak mnie obserwował. Cholera. Poczułam piekący ból w kostce. Pieprzona donica miejska. Ja to mam jednak szczęście. Najpierw on, a teraz to. Doczłapałam się do ławki, co przyszło mi z ogromnym trudem. Rozmasowałam kostkę. Wyjęłam z kieszeni IPoda i wyłączyłam lecącą piosenkę. Syknęłam z bólu i rozejrzałam się w poszukiwaniu apteki. Mój wzrok przykuł pewien przechodzień. Cholera jasna. Znowu on. Nie wierzę. Stał tam i się na mnie patrzył. To już nie mogą być zwidy. Mrugnęłam parę razy. Chłopak zniknął. Znowu.

Dwie godziny później leżałam w wannie z gorącą wodą. Potrzebowałam się odprężyć. Gdy usłyszałam wołania moich przyjaciół, od razu zapomniałam o otaczającej mnie oazie spokoju.

- Camille? Jesteś?! - krzyczał Nathan.

Wyszłam z wody i otoczyłam się ręcznikiem. Gdy wyszłam w oczy rzucił mi się błysk fleszy.

- A oto nasza gwiazda! Jubilatka Camille Watson! - krzyknął Nathan, robiąc mi parę zdjęć.

- Idioto! Jestem w samym ręczniku. - krzyknęłam.

Za Nathanem rozległ się rechot. Cholera! Kogo oni tu zaprosili?! Popędziłam czym prędzej do pokoju przebrać się w białą sukienkę w czerwone paski. Gdy wypadłam z pokoju, goście odśpiewali Sto Lat. Nigdy nie wiedziałam jak się zachowywać w takich momentach. Zalałam się rumieńcem.

- Wszystkiego Najlepszego Camille! - krzyknął Lucas.

Co prawda nie byliśmy jakimiś bliskimi przyjaciółmi, ale musiałam przyznać, że facet naprawdę umiał się bawić. Wychodzenie z nim na imprezy to czysta przyjemność. Pozostali goście to moi znajomi, oraz znajomi Yas i Nathana.

- No niestety, ktoś tu nie załużył na tort, za to.. - powiedziała Yasmin. - Zabieramy Cię na najlepszą imprezę w twoim życiu!

W pokoju rozległy się okrzyki euforii. Nie mogłam powiedzieć, że za nic nie lubiłam imprez, ale nie należałam do dziewczyn, które potrafiły ostro zabalować.

Głośna muzyka dudniła mi w uszach, a ja stałam przy barze popijając Cosma. Nie tak to miało wyglądać. Wszyscy goście upili się od razu, a teraz pewnie tańczyli zchlani w cholerę.

- To pewnie ty masz dzisiaj urodziny? - spytał barman, gdy poprosiłam o kolejnego drinka.

- Tak. - Ktoś mnie ubiegł z odpowiedzią.

Ten głos był mi dobrze znany. Aż za dobrze..

___________________________________________

Hej! Rozdział wyszedł krótki, ale niedługo Będzie następny.Postaram się dodawać rozdziały jak najczęściej. Mam nadzieję, że wam się spodoba. I bardzo chciałabym wam podziękować za Gwiazdki, Wyświetlenia, oraz komentarze.

DZIĘKUJE<3

HappinessDove le storie prendono vita. Scoprilo ora