Kiedy mu pomagasz

87 8 2
                                    

Sawada Tsunayoshi
  Szłaś pustym korytarzem szkoły po zakończeniu lekcji. Zostałaś dłużej ze względu na obowiązki dyżurnej, które tego dnia padły na ciebie. Nie mogłaś doczekać się powrotu do domu.
   Nagle usłyszałaś głosy dochodzące zza szafek w szatni. Bez dłuższego namysłu ruszyłaś w tamtą stronę. Zobaczyłaś Tsunę stojącego przy ścianie, a przed nim dwóch wysokich, nieprzyjaźnie wyglądających chłopaków. Zdołałaś usłyszeć fragment ich rozmowy.
- Jak to nie masz pieniędzy?
- Czego się spodziewałeś po dame-Tsunie? Pewnie je zgubił.
- Słuchaj,jutro grzecznie przyniesiesz nam...
Tyle wystarczyło ci by zrozumieć sytuację, więc krzyknęłaś, aby zwrócić na siebie uwagę:
- Hej, co wy wyprawiacie!?
Wszyscy odwrócili się w twoją stronę. Jeden z obcych ci chłopaków podszedł do ciebie.
- Nie widzisz? Tylko przyjacielsko sobie rozmawiamy. Sugeruję żebyś nie przeszkadzała.
- Przyjacielsko? - zapytałaś kpiącym tonem. - Mi to bardziej brzmiało na grożenie. Nawet jeśli wy tak nie uważacie, to sądzę, że nauczyciele i policja będą mieć inną opinię po usłyszeniu tego nagrania - powiedziałaś uśmiechając się słodko i wyjmując z kieszeni telefon. - Ah i zapomnijcie o próbie zabrania mi telefonu i wykasowaniu nagrania - moje hasło jest bardzo dobre i nie ma szans, że wam je powiem. Także, jeśli spróbujecie zniszczyć telefon, to pozwę was do sądu zaniszczenie prywatnej własności i napaść.
Z krzywymi minami chłopcy wycofali się. Na pożegnanie rzuciłaś za nimi:
- Zatrzymam to nagranie na wszelki wypadek, więc, jeśli znowu spróbujecie źle traktować Tsunę nie wińcie mnie za korzystanie ze wszystkich dostępnych mi środków!
Gdy znikneli zadowolona z siebie odwróciłaś się do swojego przyjaciela.
- Wszystko w porządku?
- Tak, dziękuję za pomoc. Um, naprawdę to nagrałaś?
- Oczywiście, że nie, ale oni nie muszą o tym wiedzieć - mrugnęłaś do niego z uśmiechem.

Hibari Kyoya
   Przywarłaś do ściany, przykładając ręce do ust i powstrzymując krzyk. To, co działo się w bocznej uliczce w którą chciałaś skręcić, zakrawało się na koszmar. Ciała leżące na ziemi, mnóstwo krwi, kilkunastu mężczyzn z bronią w ręku, a pośrodku tego wszystkiego demoniczny prefekt Namimori we własnej osobie.
   Teraz, gdy wiedziałaś co się tam dzieje , byłaś w stanie rozróżnić poszczególne odgłosy walki. Drgnęłaś, gdy do twoich uszu dotarł krótki, metaliczny szczęk, który podejrzanie przypominał ci odbezpieczanie pistoletu w filmach. Parę sekund później zabrzmiał wystrzał. Do twoich uszu dotarł krótki jęk bólu. Nie mogąc znieść niepewności wychyliłaś się lekko zza ściany.
   Dosłownie metr dalej, plecami do ciebie, stał mężczyzna z pistoletem w ręku. Dalej, Hibari-san, którego nogawka spodni miała w sobie dziurę, wokół której powiększała się podejrzana, mokra plama, powalał kolejnych przeciwników przy pomocy tonf. Stojący najbliżej ciebie mężczyzna zaklął i ponownie wycelował broń. Zanim zdążyłaś pomyśleć, twoje ciało ruszyło się samo. Zbliżyłaś się niepostrzeżenie do uzbrojonego mężczyzny, zamachnęłaś się trzymaną w ręku torebką wypełnioną Bóg wie czym i trafiłaś go prosto w tył głowy, nokautując go. Chwilę później Hibari-san skończył rozprawiać się z resztą. Odbył się między wami krótki pojedynek kto-mrugnie-pierwszy-ten-przegrywa, po czym on skinął lekko w twoją stronę głową, odwrócił się i zniknął w mroku nocy.

Yamamoto Takeshi
   Szłaś spokojnie korytarzem, kierując się w stronę wyjścia ze szkoły. Wyszłaś zza rogu zastanawiając się co powoduje te dudniące hałasy, które słyszałaś od jakiegoś czasu.  Do twoich uszu dotarły znajome krzyki.
- Kya! Yamamoto-sama!
- Zaczekaj!
- Zostań moim chłopakiem!
- Wyjdź za mnie!
Hałay zbliżały się w twoją stronę. Zobaczyłaś Takeshiego biegnącego korytarzem. "Co oznacza, że prawdopodobnie ucieka przed swoimi fankami" - pomyślałaś. Postanowiłaś mu pomóc, ponieważ zrobiło ci się go trochę żal - to nie jego wina, że te szalone istoty upatrzyły go sobie na ofiarę. Postanowiłaś mu pomóc. Otworzyłaś znajdujące się najbliżej drzwi i pomachałaś, żeby zwrócić jego uwagę. Gdy dobiegł do ciebie, złapałaś go i wepchnęłaś do pomieszczenia.
- [T.I]-chan?
- Cii! - syknęłaś, przykładając palec do ust.
Zatrzasnęłaś drzwi i ruszyłaś dalej przed siebie, jakby nic się nie stało. Wkrótce drogę zatarasowała ci grupa dziewczyn.
- Widziałaś Yamamoto-sama? - zapytała jedna z błyskiem w oku, jaki mogłaś porównać jedynie z drapieżnikiem polującym na ofiarę.
- Tak - odparłaś spokojnie. - Pobiegł w tamtą stronę.
Wskazałaś kierunek, który wcześniej obrał Takeshi. Bez słowa, szalone fanki ruszyły dalej aby kontynuować polowanie... znaczy się pościg. Kiedy zniknęły, wróciłaś się i otworzyłaś drzwi, za którymi ukryta była niedoszła ofiara.
- Dzięki za pomoc [T.I]-chan. Dzisiaj te dziewczyny były nieco... straszniejsze niż zazwyczaj.
- Nie ma za co, ale następnym razem nie licz na moją pomoc - mruknęłaś i skierowałaś się w stronę wyjścia.
   Mimo twojego sprzeciwu Yamamoto odprowadził cię pod dom. Zaczęłaś żałować impulsywnej decyzji pomocy - jeśli tak dalej pójdzie, to istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że zostaniesz zamordowana przez fanki.

Gokudera Hayato
   Wracając ze szkoły do domu, jak zwykle skręciłaś w wąską, boczną uliczkę. Stało tam czterech chłopaków - trzech odwróconych tyłem do ciebiei jeden naprzeciwko. Był to twój znajomy z klasy - Gokudera. Aktualnie wyglądał on na wyjątkowo zirytowanego. Krzycąc, wyciągnął z kieszeni... coś, co wyglądało podejrzanie jak dynamit, ale nikt normalny nie nosi w kieszeniach dynamitu, więc ostatecznie uznałaś, że powinnien to być jakiś rodzaj fajerwerków. Nie potrafiłaś tylko zrozumieć po co mu one.
- Co!? Wysadzę cię, jeśli powtórzysz to jeszcze raz!
- Jeśli nalegasz... Powiedziałem "dlaczego trzymasz z dame-Tsuną i zachowujesz się jak jakiś wierny pies?".
- Jak śmiesz mówić w taki sposób o dziesiątym, draniu!?
- Moglibyście się odsunąć? Blokujecie przejście - odezwałaś się, zwracając ich uwagę.
- Ha? Wiesz do kogo mówisz...
Zaczął środkowy chłopak zbliżając się do ciebie i łapiąc cię za kołnierz, z zamiarem podniesienia cię do góry. Zanim jednak zdążył zrobić cokolwiek więcej, użyłaś tajnego, którego tata nauczył cię na wypadek właśnie takich sytuacji. Z całej siły uderzyłaś przeciwnika kolanem między nogi. Podziałało doskonale. Puścił cię i skulił się na ziemi. Jego dwaj pomocnicy rzucili się do niego z okrzykiem "Senpai!". Ominęłaś ich i zwróciłaś się do Gokudery.
- Może mnie odprowadzisz?
- Niby dlaczego miałbym to zrobić głupia kobieto!?
- Wiesz, jestem sąsiadką twojego szefa... - odparłaś.
   Mimo, że ta informacja nie uciszyła jego protestów, to ostatecznie i tak cię odprowadził. Choć trafniej byłoby powiedzieć, że on szedł do domu Tsuny, a ty szłaś razem z nim.

Rokudo Mukuro
   Szykowałaś się do snu. Podeszłaś do okna, aby je zasłonić, jednak powstrzymał cię kształt leżący pod płotem domu naprzeciwko. Trudno było mu się przyjrzeć, bo co chwilę rozpływał się i na parę sekund znikał, jednak nie miałaś wątpliwości, że to człowiek. Zainteresowało cię to, więc wyszłaś z domu. Kiedy znowu się pojawił, z zaskoczeniem stwierdziłaś, że to dziwny chłopak z Kokuyo Land. Jeżeli wierzyć jego słowom ze snu, nazywa się Rokudo Mukuro.
   Siedział oparty o ścianę, z zamkniętymi oczami i ciężko oddychał. Jego stan nie był dziwny - nie byłabyś nawet zaskoczona, gdyby stracił świadomość - ponieważ na jego prawym boku widniała paskudna rana, z której powoli sączyła się krew. Odetchnęłaś głęboko, aby upokoić się i logicznie pomyśleć. Zdjęłaś bluzę, chcąc przymocować ją do rany, by zatamować krwawienie, ale wtedy chłopak otworzył oczy. Miałaś przez sekundę wrażenie, że w jego ręku pojawił się wycelowany w ciebie trójząb, jednak zniknął on jak fatamorgana, więc uznałaś, że ci się przewidziało.
- [T.I]?
- Tak, to ja. Cieszę się, że mnie pamiętasz - zaczęłaś mówić, kontynuując starania w tamowaniu krwawienia. - Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Za chwilę zadzwonię po pogotowie, nic ci nie będzie - czułaś, że bardziej przekonywałaś samą siebie, niż jego.
- Nigdzie nie dzwoń! - wzdrygnęłaś się na jego ostry ton. - Powinnaś udać, że w ogóle mnie nie widziałaś. Za chwilę będzie mi lepiej i pójdę stąd.
   Patrzyłaś na niego z niedowierzaniem. "Za chwilę będzie mi lepiej"? Z tą wielką raną na brzuchu? Nie wiedziałaś w co on się wplątał i nie chciałaś utrudniać sytuacji, więc zrezygnowałaś z dzwonienia po pomoc. Wiedziałaś jednak, że nie możesz zostawić go tu samego, więc, zdeterminowana, zaczęłaś ciągnąć go w stronę swojego domu. Na początku Mukuro protestował, ale potem najwyraźniej zemdlał. Kiedy walczyłaś z progiem swojego domu, kątem oka zauważyłaś dziwne postacie na końcu ulicy, które zniknęły, gdy tylko odwróciłaś się w ich stronę. Zignorowałaś swoje (kolejne) przewidzenia i skupiłaś się na swoim obecnym zadaniu - dotarciu z rannym do kanapy. Przyniosłaś z kuchni apteczkę i najlepiej jak umiałaś zajęłaś się zabandażowaniem obrażeń, w duchu dziękując swojej mamie za wpijanie w twoją głowę podstaw pierwszej pomocy od najmłodszych lat. Siedziałaś przy Mukuro całą noc, ale po kilku godzinach, zmęczona, zasnęłaś.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 06, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Scenariusze Katekyo Hitman RebornWhere stories live. Discover now