Drugie spotkanie

67 8 10
                                    

Sawada Tsunayoshi
  Po usłyszeniu swojego imienia dochodzącego z wnętrza klasy, weszłaś do środka. Nieco się denerwowałaś - co jeżeli nikt cię nie polubi albo nauczyciele będą straszni? Odważyłaś się podnieść wzrok i spojrzeć na swoich nowych kolegów, dopiero, gdy się przedstawiałaś. Wtedy zobaczyłaś, że w jednej z ławek siedzi Tsuna! Natychmiast poczułaś ulgę, że już kogoś znasz. Kiedy nauczyciel pozwolił ci usiąść, wybrałaś wolną ławkę najbliżej Tsuny.
- Hej, [T.I]-chan nie siadaj obok dame-Tsuny! Chodź tutaj, do nas. Jeśli tam zostaniesz, możesz zarazić się od niego beznadziejnością - krzyknął siedzący z tyłu klasy chłopak wyglądający na delikwenta.
W środku poczułaś, że gotujesz się ze złości. Już otworzyłaś usta, żeby odpowiedzieć, ale uprzedził cię srebrnowłosy chłopak siedzący obok Tsuny.
- Ty draniu! Jak śmiesz tak mówić o dziesiątym! Wysadzę cię!
Po tych słowach wyjął z kieszeni... dynamity?! Nie potwierdziłaś, czy to rzeczywiście one, ponieważ szczęśliwie, Tsuna zdołał go uspokoić. Ostatecznie, ignorując komentarze większej części klasy, zajęłaś wybrane przez siebie miejsce.

Hibari Kyoya
  Podczas długiej przerwy starałaś się znaleźć spokojne miejsce na zjedzenie drugiego śniadania. Cieszyła cię uwaga, jaką obdarzyła cię nowa klasa, ale czułaś, że musisz odsapnąć. Dotarłaś do wejścia na dach. Miałaś nadzieję, że chociaż tam nikogo nie spotkasz. Zamknęłaś za sobą drzwi i rozejrzałaś się. Niestety, ktoś już tu był. Dla ścisłości - chłopak, przed którym uciekałaś rano. Zostałaś już poinformowana przez kolegów z klasy, kim on jest. Hibari Kyoya - przewodniczący komitetu dyscyplinarnego. Przerażający żądny krwi, bezlitosny i niesamowicie silny demon władający Namimori. Zostałaś ostrzeżona, że jest to osoba, od której należy trzymać się jak najdalej i pod żadnym pozorem nie rozzłościć. Nic nie mogłaś poradzić na zainteresowanie, jakie wzbudziły w tobie te informacje. Po krótkiej, wewnętrznej walce, ciekawość zwyciężyła z rozsądkiem - podeszłaś i kucnęłaś przy śpiącym przewodniczącym, aby się mu lepiej przyjrzeć.
  Musiałaś przyznać, że jest szalenie przystojny. Gdyby nie jego osobowość, z pewnością miałby spory fanklub. Szczerze, ty także pewnie byś do niego dołączyła. Wyobraziłaś sobie chmarę dziewczyn goniącą za prefektem - uznałaś, że byłaby to doskonała zemsta za poranek. Zaczęłaś nawet rozważać założenie takiego klubu. Zachichotałaś myśląc jak zabawnie mogłoby się to skończyć.
Był to wielki błąd. Odgłos obudził przewodniczącego. Gdy tylko odczułaś odczułaś skierowaną w twoją stronę morderczą intencję - bo inaczej nie można było nazwać, tego jeżącego włosy na głowie uczucia - poderwałaś się z ziemi i rzuciłaś w stronę drzwi. W ten sposób rozpoczęła się kolejna epicka gonitwa po całej szkole. Ostatecznie zostałaś uratowana przez dzwonek. Łapiąc oddech na swoim miejscu w klasie, z lekkim niepokojem zastanowiłaś się czy reszta tego roku będzie wyglądać podobnie.

Yamamoto Takeshi
  Zastanawiałaś się jak skończyłaś w takiej sytuacji. Uwięziona pomiędzy dwoma nowymi koleżankami trajkoczącymi o jakimś idolu i ciągnącymi cię w stronę boiska. Czemu nie mogłaś trafić na kogoś normalnego? Lekko westchnęłaś zastanawiając się jak uciec. Zanim jakiś pomysł przyszedł ci do głowy, dotarłyście do celu. Jedynie siłą woli powstrzymywałaś się od zasłonięcia uszu i natychmiastowego, taktycznego odwrotu w celu ratowania swojego zdrowia i życia. Wokół ciebie stała spora grupa ludzi - chłopców kibicujących drużynie baseballowej oraz dziewczyn krzyczących:
- Kya!
- Yamamoto-sama!
- Spójrz tutaj!
  Z tego co zdołałaś zauważyć właśnie kończył się mecz treningowy. Dziewczyny, które cię uprowadziły zniknęły w tłumie, więc ostrożnie się wycofałaś. Już miałaś wejść do szkoły, gdy powstrzymało cię głośne "Yo!" wypowiedziane tuż obok twojego ucha. Po bliskim zawale serca odwróciłaś się w stronę właściciela głosu i zobaczyłaś chłopaka z restauracji, ubranego w strój do baseballa.
- Pamiętasz mnie? Ostatnio nie zapytałem jak się nazywasz.
- Um, [T.N] [T.I]. Miło cię znowu widzieć Yamamoto... senpai?
- Haha! Czyli mnie pamiętasz! Ach, Takeshi wystarczy, w końcu oboje jesteśmy w tym samym wieku. Cieszę się, że chodzimy do tej samej szkoły [T.I]-chan!
- Ja też się cieszę Takeshi-san.
- Muszę iść się przebrać. Do zobaczenia wkrótce!
  Chłopak odbiegł. Było to bez wątpienia energiczne spotkanie. Nie byłaś jednak pewna czy rzeczywiście masz ochotę na kolejne spotkanie. W końcu to Takeshi był najprawdopodobniej chłopakiem, do którego krzyczały dziewczyny obserwujące mecz. Naprawdę nie czułaś się gotowa, aby dla przyjaźni stawić czoła jego szalonym fankom.

Gokudera Hayato
  Po wejściu do klasy, rozejrzałaś się. Twoją uwagę zwróciła osoba odchylona na krześle, z nogami na stole - najwyraźniej ignorująca wszystkich wokół. Natychmist rozpoznałaś go jako chłopaka, który pomógł ci w bibliotece. Obserwowałaś go ukradkiem przez całą lekcję. Mimo że jego zachowanie i sposób wypowiedzi pozwalał określić go jako chuligana, gdy został wezwany do tablicy, rozwiązał problem bez zastanowienia i to w sposób, który zaskoczył nie tylko wszystkich uczniów, ale również i nauczyciela. Po dzwonku podeszłaś do grupy, w której stał.
- Cześć! Nie wiem czy pamiętasz, ale pomogłeś mi wczoraj w bibliotece. Chciałam za to podziękować i zapytać jak się nazywasz. Przedstawiając się po raz kolejny, jestem [T.N] [T.I].
- Gokudera Hayato.
- A twoi znajomi?
Chłopak widocznie się ożywił. Mogłabyś przysiąc, że zobaczyłaś psie uszy, machający ogon i iskierki w jego oczach.
- To jest mój najwspanialszy boss, dziesiąty przywódca Vongoli, Sawada Tsunayoshi-sama!
- Gokudera-kun! Przestań proszę!
Chłopak o sterczących, brązowych włosach wyglądał na spanikowanego. Przechyliłaś głowę.
- W takim razie powinnam mówić ci szefie? Czy może Sawada-sama?
- Nie, proszę nie! Tsuna wystarczy.
- Yo! Ja jestem Yamamoto Takeshi. Prawa ręka Tsuny!
- Zamknij się baseballowy idioto! To przecież oczywiste, że to ja jestem prawą ręką dziesiątego!
  Zachichotałaś słuchając rozpętującej się kłótni. Doszłaś do wniosku, że chyba znalazłaś nowych przyjaciół.

Rokudo Mukuro
  Obudziłaś się pod drzewem. Wstałaś i rozejrzałaś się dookoła. Byłaś pewna, że widzisz to miejsce pierwszy raz w życiu. Tuż obok płynął strumień. Dokąd sięgałaś wzrokiem rozciągała się łąka. Wszędzie rosły różnorodne kwiaty. Drzewo, obok którego stałaś, było jedynym punktem orientacyjnym w zasięgu wzroku. Było to naprawdę piękne miejsce. Jednak skąd się tu wzięłaś? Do tego byłaś ubrana w prostą, białą sukienkę, która zdecydowanie nie należała do ciebie. Ruszyłaś wzdłuż strumienia, dochodząc do wniosku, że stanie w miejscu nic ci nie da. Nagle zatrzymał cię znajomy głos.
- Oya, oya. Nie sądziłem, że się tu dostaniesz, nawet, jeśli zostawię ci otwarte wejście.
Odwróciłaś się. Za tobą stał dziwny chłopak, którego spotkałaś przy ruinach. Nabrałaś powietrza i zaczęłaś wyrzucać z siebie pytania z szybkością karabinu maszynowego.
- Co to za miejsce? Porwałeś mnie? Otwarte drzwi... masz na myśli, że w jakiś sposób przyszłam tu sama? Dlaczego tu jestem? Kim ty w ogóle jesteś?
Kufufu, nazywam się Rokudo Mukuro. To miejsce to tylko sen, więc nie masz o co się martwić - znikniesz stąd, gdy tylko się obudzisz. Do zobaczenia ponownie [T.I]. To był interesujący eksperyment.
Mukuro uśmiechnął się przerażająco i wszystko wokół zaczęło się rozmywać.
  Obudziłaś się w swoim pokoju z mieszanymi uczuciami. Nie byłaś pewna czy powinnaś traktować ten sen poważnie, ale w uszach wciąż brzmiał ci śmiech tajemniczego chłopaka.

Scenariusze Katekyo Hitman RebornTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang