Rozdział 4

273 12 0
                                    

Hermiona wylądowała w korytarzu na Grimuald Place 12. Z uwagi na ostrożność względem mugoli, osoby wiedzące gdzie znajduje się to miejsce, mogli aportować się wewnątrz domu. Dźwięk aportacji ściągną Harrego, który był w kuchni. Gdy tylko zorientował się kto stoi przed drzwiami, ruszył pędem w stronę swojej przyjaciółki.

- Hermi! Jak dobrze cię widzieć!- wykrzyknął podekscytowany i rzucił się w jej ramiona. Dziewczyna odwzajemniała uścisk z uśmiechem na twarzy.

- Harry, jak ja się za tobą stęskniłam! Jak się czujesz?- odsunęła się, aby móc spojrzeć przyjacielowi w oczy.

- Wiesz, minęło już trochę czasu i staram się iść dalej, bo wiem, że mama nie chciałaby, abym się załamał czy coś- uśmiechnął się niepewnie do swojej przyjaciółki, wzruszając przy tym ramionami i mierzwiąc swoje włosy jedną ręką, jak to miał w zwyczaju gdy się stresował.

- A gdzie reszta?- zapytała po chwili, nie chcąc męczyć przyjaciela niewygodnymi pytaniami.

- Wszyscy, jak zwykle siedzą w kuchni. Daj bagaż, zaniosę go do twojego pokoju, a ty leć się przywitać z resztą- złapał jej kufer po czym poleciał na górę, a Hermiona ruszyła w stronę kuchni, skąd dobiegały odgłosy rozmowy.

Gdy tylko przekroczyła próg pomieszczenia została porwana w objęcie Molly Wesley, w której oczach pojawiły się łzy na jej widok. Pani Weasley jest cudowną kobietą. Traktuje Hermione i Harrego jak swoje własne dzieci. Dla Granger jest to coś bardzo ważnego i za co jest dozgonnie wdzięczna, gdyż jej rodziców nie udało się odnaleźć po wojnie, a w zaistniałej sytuacji, jest to wręcz niebezpieczne. Po Molly przyszła kolej na resztę osób znajdujących się w pomieszczeniu. Pan Weasley przytulił ją i poklepał lekko po plecach, James z uśmiechem mocno ją wyściskał, tak samo jak Syriusz i Ginny.

- Dajcie dziewczynie już odpocząć! Napewno jest zmęczona i głodna. Siadaj kochanieńka, zaraz zrobię ci coś do jedzenia- pani Wesley jak to miała w zwyczaju zaczęła wszystkimi matkować z uśmiechem na twarzy.

- Dobrze, dziękuje pani Weasley- Hermiona uśmiechnęła się i z radością zasiadła do stołu, aby po spędzonym czasie wraz ze Snape'em, odpocząć i nacieszyć się rodzinną atmosferą.

- Jak idzie praca?- zapytał po chwili pan Weasley.

- Nie najgorzej. Tak na prawdę zostało tylko wykończyć środek. Z zewnątrz jest gotowy- uśmiechnęła się.

- To świetnie! W końcu będziesz mogła już nie długo odpocząć, bo bardzo zmizerniałeś!- Molly postawiła przed nią tosty i jajka. Tak, ta kobieta we wszystkich widziała osoby, które trzeba nakarmić.

- A gdzie George i Fred?- rozejrzała się po pomieszczeniu w poszukiwaniu wymienionych osób.

- Są u siebie w sklepie. O dziwo, w zaistniałej sytuacji, interes kręci się im bardzo dobrze i mają ręce pełne roboty- odpowiedział James z huncwockim uśmiechem. Hermiona zaczęła jeść posiłek, pod czujnym okiem Molly, a po chwili pogrążyli się w swobodnej rozmowie o wszystkim i o niczym.

Czas spędzony na Grimuald Place 12 był cudowny. Dni spędzali na wspólnych rozmowach i po prostu cieszyli się swoim towarzystwem. Wiedzieli, że ta sielanka nie będzie trwała wiecznie i Hermiona w końcu będzie musiała wrócić do Hogwartu, aby dalej pomagać Severusowi. Dziewczyna nie bardzo się cieszyła z tego powodu, gdyż wolałaby zostać ze swoimi przyjaciółmi. Ostatniego dnia pobytu postanowiła porozmawiać z Ginny, aby dowiedzieć się jak mają się sprawy pomiędzy nią, a Harry'm. W tym celu udała się do pokoju najmłodszej latorośli Weasley'ów. Zapukała do drzwi i po usłyszeniu cichego „wejść", przestąpiła próg pokoju zamykając za sobą drzwi.

- Hej Ginny, jak się czujesz?- uśmiechnęła się delikatnie do swojej przyjaciółki, która go odwzajemniła.

- Hej, dobrze, a ty?- poklepała miejsce obok siebie na łóżku, aby zaprosić tym gestem Hermione do zajęcia miejsca w jej pokoju.

- Troszkę zmęczona i nie bardzo mam ochotę wracać. Wolałabym zostać z wami. A jak tam układa ci się z Harry'm?- posmutniała lekko, ale zaraz po słowach rudowłosej odzyskała dobry humor.

- Harry jest cudowny! Praktycznie się nie kłócimy. Wiesz, zdarzają się czasem jakieś małe sprzeczki, ale są bez znaczenia, bo nie potrafimy zbyt długo się na siebie gniewać- uśmiechnęła się promiennie, a w jej oczach widać było radość i miłość.

- Cieszę się waszym szczęściem, naprawdę!- rzuciła się na Ginny i mocno wyściskała.

- Ja również! A jak z tobą i Ronem?- młodsza z Gryfonek odwzajemniła uścisk z takim samym entuzjazmem.

- Nie jesteśmy razem. Ron jest naprawdę fajnym chłopakiem, ale nie dogadywaliśmy się, mieliśmy za mało wspólnych tematów. On chciałby ciągle rozmawiać o quidichu, a mnie to w ogóle nie interesuje, z resztą dobrze o tym wiesz- odsunęła się, aby mogły normalnie kontynuować rozmowę i popatrzyła nie pewnie w oczy swojej rozmówczyni.

- Nie patrz tak na mnie! Nie mam ci tego za złe, a wręcz przeciwnie, rozumiem cię! W końcu wiem jaki jest mój brat. Cieszę się, że nie ciągnęłaś tego na siłę i, że nadal się przyjaźnicie. Chociaż nie ukrywam, że nie pogardziłbym taką bratową jak ty- obie Gryfonki wybuchnęły śmiechem.

Dziewczyny posiedziały tak jeszcze chwile, rozmawiając na różne tematy. Później dołączyli do nich chłopcy i zaczęli grać w eksplodującego durnia i w inne gry czarodziejów. Tak minął Hermionie ostatni dzień na Grimuald Place 12. Był to na pewno udany weekend i miała nadzieje, że niebawem znów będzie mogła spędzić czas z przyjaciółmi.

Po kąpieli i sytej kolacji udała się do swojego pokoju, aby do pakować ostatnie rzeczy, gdyż za chwile musiała przenieść się z powrotem do Hogwartu, aby nie narazić się jutrzejszego dnia, pewnemu nietoperzowi z lochów. Po pożegnaniu ze wszystkimi, wzajemnych uściskach i obietnicy szybkiego powrotu, aportowała się do zamku, po czym dotarłszy do swojego dormitorium, przebrała się w piżamę, nastawiła budzik i oddała się w objęcia Morfeusza. Jutro znów czeka ją ciężki dzień pełen pracy.

Dostali jste se na konec publikovaných kapitol.

⏰ Poslední aktualizace: Nov 09, 2019 ⏰

Přidej si tento příběh do své knihovny, abys byl/a informován/a o nových kapitolách!

AsfodelusKde žijí příběhy. Začni objevovat