2. Little girl

20 0 3
                                    

Jak dla Romeo Julia 
miłością życia była. 
Tyle ty dla mnie 
będziesz znaczyła.

I choć Szekspir 
kochanków ułożył w grobie. 
Ja nie dam 
tej miłości odebrać sobie.

I walczył będę 
do utraty tchnienia. 
Aż zasnę jak Romeo 
na ołtarzu zapomnienia.

Lub jak Feniks 
z popiołu powstanę. 
I do końca życia 
przy tobie zostanę.

Przytłoczona wydarzeniem sprzed szkoły weszłam nareszcie do budynku i wyjęłam z plecaka plan lekcji na dzisiaj i ruszyłam, by znaleźć odpowiednią salę. Matematyka. Ugh, chyba nikt jej nie lubi, a zwłaszcza ja. Dobra, teraz tylko znaleźć odpowiednią salę w tej ogromnej szkole. Nie no, luzik. Co to dla mnie. Ughh. Powinni mi dać jakiegoś przewodnika na chociaż ten pierwszy dzień. Jak ja mam niby odnaleźć w tym wielkim budynku, bez zwracania na siebie uwagi? Nienawidzę tego robić. A w tej szkole mam dziwne przeczucie, że zwracanie uwagi w tej szkole równa się nieuniknione kłopoty, a tego zdecydowanie mi starczy, jak na dzisiaj i resztę nastoletniego życia. Dobra, Julka skup się! Musisz znaleźć tą salę. 75, 75,75... 32,33,34... Boże, czemu 33? Ile jeszcze będę musiała łazić, aby znaleźć tą salę? Głęboko wzdycham i niemal dostaję zawału serca z tego stresu. Już pewnego zawału dostaję kiedy ktoś nagle dotyka mojego ramienia. Odwracam się gwałtownie w stronę rozbawionych nastolatków. Dwie dziewczyny, jedna blondynka, druga brązowowłosa, a pomiędzy nimi wysoki blondyn z charakterystycznymi niebieskimi oczami w okularach. Wszyscy troje są rozbawieni jakby nie wiem, oglądali stand up Mateusza Sochy. Bez obrazy dla Mateusza Sochy! Marszczę brwi na nich, a oni w końcu zaczynają coś mówić. Już myślałam, że pierwsza będę musiała się odezwać, a miałam się przecież nie wyróżniać.
- Hej - odzywa się chłopak. - Jestem Max, a to Olivia - pokazuje na blondynkę - i Alex - pokazuje na szatynkę. Pomyśleliśmy, że Ci pomożemy dotrzeć do klasy, masz wychowawca powiedział, że dzisiaj dołączy do nas nowa koleżanka i przed chwilą sekretnie wskazał na ciebie, więc chyba to był znak, że mamy ci pomóc odnaleźć się w nowej, nudnej rzeczywistości. - kontynuuował Max, a ja miałam ochotę zrzygać się ze stresu. Słodki Jezu, dlaczego on tyle gada? Dobra, muszę przezwyciężyć swój lęk społeczny. Więc do dzieła.
- Hej, jestem... - już chciałam przedstawić swoje imię nowym towarzyszom, ale nagle zasłonił mnie jakoś chłopak. Nie wiem, co dokładnie robił i ogólnie co się wokół działo, bo był ode mnie niemal dwa razy wyższy i zasłonił mi cały widok na szkolną rzeczywistość. Stanęłam bokiem do chłopców i próbowałam wyczytać coś z ich zachowania.
- Daj sobie spokój, Maksio. Zgrywasz tylko miłego, a tak naprawdę liczysz na kolejny podryw. - Will. O Jezu, to znowu on. Jak nic zejdę dziś na zawał.
- Mówisz o mnie? Zabawne, sądziłem że przez chwilę pomyliłeś mnie z lustrem i mówisz sam do siebie - powiedział to z ewidentną wyższością, a dziewczęta obok się zaśmiały na jego suchy jak piasek na pustyni żart. - Bo to ty, raczej masz taką opinię w tej szkole, a także poza nią. - Will chciał coś powiedzieć, ale niestety musiałam się wtrącić, bo naprawdę chciałam znaleźć tą salę. - Sorki, że wam przeszkadzam, ale jeśli któryś z was, nie interesuję mnie który, mógłby mnie zaprowadzić pod salę 75 to byłabym bardzo wdzięczna. - odezwałam i zaczęłam się mocno stresować, bo wszyscy spojrzeli na mnie - Max i jego laski ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy, a Will z ironicznym uśmieszkiem i odpowiedział - Wow, ona mówi. - złapał mnie za nadgarstek i zaczął prowadzić przez korytarz pewnym krokiem. Zanim się obejrzałam, staliśmy już pod salą z numerem 75. Wow, czyli jednak nie była tak daleko, co znaczy tylko tyle, że jak nic bym się zgubiła, gdybym miała to zrobić sama. Will ciągle patrzył na mnie.
- Dlaczego na mnie patrzysz? - spytałam podirytowana.
- Bo mam oczy. - wow, nie zauważyłam. 
- Jak każdy, to nie znaczy, że musisz patrzeć na mnie. Jest tu wiele innych osób, a także zwykłych przedmiotów ciekawszych ode mnie.
- Ale to wszystko już znam, a ciebie jeszcze nie, oprócz tego, że uwielbiasz pakować się w nieodpowiednie towarzystwo.
- Słuchaj, jestem tu nowa, i nie wiem które towarzystwo jest dobre dla mnie, a które nie. Więc zejdź ze mnie, ok?
- Jeszcze nawet na ciebie nie wszedłem, choć jestem blisko.
- Nie jesteś zabawny.
- Nie chciałem być. - zaśmiał się w końcu. - Jesteś urocza. Już cię lubię. Cóż. Widzę, że proces szukania w tej szkole sprawia Ci problem, dlatego ułatwię ci sprawę - dam ci swój numer telefonu, będziesz czegoś potrzebowała, po prostu napisz albo zadzwoń, co wolisz.
- Nie boisz się, że będę do ciebie wydzwaniała po nocach i pisała natrętne smsy?
- Po cichu na to liczę. Poza tym, samym wypowiedzeniem tych słów potwierdziłaś tylko to, że nie masz zamiaru. - napisał swój numer na małej, żółtej karteczce i podał mi. - Dzięki - uśmiechnęłam się lekko w jego kierunku. - Przepraszam, że tak zawracam Ci głowę. Po prostu, trudno jest odnaleźć w nowym mieście, szkole zupełnie samej.
- Teraz już nie jesteś sama. Z chęcią ci pomogę. - uśmiechnął się i miałam wrażenie, że zaświeciły mu się oczy. Odwzajemniłam uśmiech. Chciałam być miła. Dawno się tak często nie uśmiechałam. Akurat w tej chwili zadzwonił dzwonek. 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 12, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Romeo i JuliaWhere stories live. Discover now