nie ufaj chłopakom, którzy poniżają swe dziewczyny
— Taco Hemingwayjackie przejrzał się w lustrze sprawdzając, czy wygląda dobrze. razem z gwen, silvestrem, sarą i lukiem grali dzisiaj kolejny już koncert. był rok 2019, a oni „ożywili" kapelę calpurnia. była to popularna kapela w czasach ich rodziców. a z tego, że wszyscy uwielbiali muzykę, czemu by nie spróbować?
swoją drogą, richie tozier, beverly marsh i mike hanlon to były legendy w świecie muzyki. każdy doskonale znał ich historię, ponieważ pewne wydawnictwo wydało książkę o ich życiu. cała piątka wiedziała o tym, że richie tozier był gejem czy o tym, że beverly marsh była uznawana za szkolną dziwkę.
jednakże według nowej calpurnii to nie była prawda. richie nie był gejem, on po prostu lubił eddiego kaspbraka, a beverly była jaka była.
każdy z nas ma swoją historię. jedni gorszą, drugą lepszą. jednak co nam po niej, gdy większość ludzi po śmierci o nas zapomina?
z kieszeni bluzy wyjął telefon, by następnie odblokować go i włączyć messengera.
blond debil: Ja wam mówię, ten koncert będzie świetny!
nowy rok: jA NIE MAM W CO SIĘ UBRAĆ
menda: pieprzysz, masz całą szafę w ubraniach
laluś:
możecie mi wytłumaczyć, co tu się odpierdala? za piętnaście minut mammy próby idiocistara: debile kłócą się o to, że coś na tym koncercie nie wyjdzie
laluś: mam przyjść i wam przywalić? za parę godzin gramy koncert, poza tym sly i tak się przebierasz w klubie skończony debilu
nowy rok: aLE JA NIE WYJDĘ DO LUDZI W PIŻAMIE
blond debil: Ubierz jeansy, bluzę i buty
blond debil: JAKI PROBLEM?
nowy rok jest offline
laluś: skoro już nawet silvester się ogarnął, ruszać dupy do klubu
stara: tak jest kapitanie!
westchnął i zrobił sobie zdjęcie w lustrze, dodał dopisek „🔜 concert" i wstawił na instastories. to było takie głupie. po co komu jakiś instagram?
otworzył drzwi i wyszedł, by następnie zbiec po schodach. z tego, że jego rodzice zostali w domu, nie musiał zamykać drzwi na klucz. po chwili był w klubie, w którym grali dzisiejszej nocy i wszedł do niego, witając się z zespołem.
— hej. — powiedział i skupił na sobie uwagę reszty. nie było jeszcze tylko silvestra i o dziwo waltera. zmarszczył nos. — gdzie jest sly i walter? — powiedział zdziwiony.
— walter jeszcze nie przyszedł. sly zajechał po pączki. — luke przewrócił oczami a jackie pokręcił głową z niedowierzeniem.
po niedługim czasie silvester i walter przyszli, a po ciężkich paru godzinach prób, ochroniarze zaczęli wpuszczać pierwsze osoby na tzw. meet and greet, na którym fani mogli spotkać się z zespołem.
byli na tyle dużym zespołem, że mogli już robić takie rzeczy i to nie było nic dziwnego. mieli swój własny merch, grali koncerty w niedużych klubach i co najważniejsze - mieli fanów.
nie minęło dużo czasu, aż meet and greet'y się zakończyły. została godzina do koncertu, którą spędzili na backstage'u omawiając plany na kolejną płytę.
w końcu nadszedł czas wejścia na scenę. jako pierwsi zawsze wchodzi walter, sly i luke. zaraz po nich sara, gwen, felicity i stacy. na prawej stronie sceny stała sara razem z silvestrem grający na gitarach, obok nich gwen i luke na perkusji, a po ich lewej stronie felicity razem z walterem grający na basach.
stacy stanęła przed felicity i walterem, po czym zza jej pleców rozbłysnął fioletowo neonowy napis calpurnia. fani zaczęli piszczeć i krzyczeć, a oni sami zaczęli grać wstęp do ich piosenki love is love.
— mam na imię walter, ale znacie mnie bardziej z roli danger stranger. — blondyn zaśmiał się do mikrofonu. oni już tak mieli, że wymyślali sobie dziwne ksywki. zaraz po nim można było usłyszeć głos felicity.
— ja jestem rose. — powiedziała i spojrzała się na sarę.
— ja jestem richie. — no tak. rodzice po samobójstwie ich jedynego syna, zrobili sobie drugiego, który ożenił się z jakąś dziewczyną, no i wiadomo, zaszła po jakimś czasie w ciąże. i wow, właśnie tak powstała sara.
— jestem sly. — powiedział do mikrofonu silvester. kochał serial scorpion a z tego, że miał na imię jak jeden z geniuszy, mówili na niego tak, jak mówili na silvestra w serialu.
— a ja gwen, a głąb obok mnie to pędzel. — zaśmiała się, a luke walnął ją w ramię.
— nie prawda! jestem blondyneczka! — powiedział oburzony z uśmiechem. neon na chwilę zgasł, a jackie zza kulis powiedział do mikrofonu:
— ja jestem peter — wszedł na scenę, choć przez brak światła i tak nie było tego widać. na chwilę muzyka przestała grać. — a razem tworzymy... — przestał, a wraz z jego następnym słowem neon znowu zaświecił. — calpurnię! — powiedział a jego przyjaciele na nowo zaczęli grać.
— ten koncert zaczniemy wyjątkową piosenką. drodzy państwo, oto dla was piosenka naszych poprzedników... — stacy zaczęła i spojrzała uśmiechnięta na jackiego.
— GREYHOUND!
jeez, macie ponad 700 słów ode mnie, nieźle, jak na początek.
niedługo rozdział drugi;D
KAMU SEDANG MEMBACA
suicidal thoughts ⎯⎯ derry kids
Fiksi PenggemarTRZECIA CZĘŚĆ OPOWIADANIA „SUICIDE - stenbrough". PRZED PRZECZYTANIEM UPEWNIJ SIĘ, ŻE PRZECZYTAŁ*Ś PIERWSZĄ I DRUGĄ CZĘŚĆ. gdzie dzieci z miasteczka derry odnajdują akta kilku spraw sprzed 27 lat uświadamiając sobie, że potworny klaun wrócił 28 IV 2...