twenty-two ◦ we all have a story to tell

Zacznij od początku
                                    

- ... a to odnieś do auta, bo zmarznie. Wszystko trzeba ci m-

- Co to za roślina? - Zapytał cicho, zanim brunetka zdążyła oddać donicę mężowi.

Zauważając chłopaka, Elena uniosła lekko brwi i uśmiechnęła się pod nosem.

- To drzewo oliwne - Odpowiedziała, odwracając się całkiem w stronę nastolatka i odesłała męża gestem dłoni. - Jest jeszcze młode, ale za kilka lat będę chować się w jego cieniu w upalne dni.

Taehyung skinął krótko i wbił wzrok w wąskie listki. Były idealnie gładkie i subtelne, ale też dosyć mocne. Mieniły się chłodnym srebrem, jednocześnie kojarząc mu się z czymś niecodziennie ciepłym i przyjemnym, czymś zbyt odległym.

- Nie jest mu zimno? - Mruknął po chwili, dając tym samym do zrozumienia, że kobieta może już odejść i odnieść roślinę do samochodu.

Ona jednak nie zamierzała ruszyć się z miejsca.

- Mimo że oliwki nie są odporne mróz, drzewo oliwne jest silne. Może przetrwać susze, upały i powodzie, pozostając zdrowe i zielone. Nawet ścięte do samej ziemi potrafi narodzić się na nowo i dawać owoce.

- Nie jest mu zimno?

Kobieta zacisnęła wargi i uważniej przyjrzała się twarzy dzieciaka. Sucha, karmelowa cera, rumiane od mrozu policzki i zmierzwione wiatrem, ciemne włosy nie przyciągały wzroku tak, jak jego oczy. Przerażająco tajemnicze i chłodne, spokojne, niesamowicie głębokie. Oczy, w których mogłaby utonąć i które tak bardzo przypominały jej ukochane morze - pozornie ciche i gładkie, całą swoją historię skrywając w niezbadanych głębinach. Odetchnęła cicho, ostrożnie wsuwając ciężką donicę w dłonie chłopaka. Następnie zdjęła z szyi krwistoczerwony szal i oplotła nim zarówno ramiona Taehyunga, jak i gałęzie rośliny.

- Teraz będzie mu ciepło - Odparła, poprawiając materiał na barkach nastolatka. - Pasuje mu, prawda?

- Nie.

- Nie? - Zdziwiła się. - Jaki kolor łączy się z oliwkowym lepiej niż rubinowy?

- Niebieski. - Odmruknął po chwili chłopak.

- Jak morze?

- Jak niebo.

Brunetka zaśmiała się melodyjnie, kręcąc głową.

- Niebo nie zawsze jest niebieskie.

Czternastolatek zamarł na moment, a potem ledwo widocznie uniósł kąciki warg.

- Nie nad nami, ale gdzieś zawsze jest.

- ...Gdzieś zawsze jest - Powtórzyła za nim, przenosząc dłoń z kaszmirowego materiału na zmarznięty policzek dzieciaka."

-... Nie przyjechali tu na długo, więc z nadejściem wiosny, kiedy zakończył się proces adopcyjny, zabrali mnie ze sobą do domu. Rodzinna legenda głosi, że babka od strony mamy, będąc jeszcze nastolatką, ruszyła w podróż po Europie. W Rzymie poznała miłość swojego życia i zamieszkała z nim, urodziła córkę, jednak ich rodzinna sielanka nie trwała długo. Kiedy Elena była jeszcze dzieckiem, jej matka wyjechała, dalej goniąc za marzeniami, a potem wróciła do Korei, nie mając odwagi spojrzeć im w oczy. Elena wychowała się więc u rodziny ze strony ojca, potem dorosła i zaczęła studia w Paryżu, gdzie z kolei znalazł ją Pierre. Tutaj wróciła dopiero na prośbę swojej matki, by porozmawiać z nią oraz być blisko w ostatnich chwilach i któregoś dnia odwiedzili sierociniec... W każdym razie, na początku nie było bajkowo, ale staraliśmy się stworzyć rodzinę. Elena i Pierre wysłali mnie do dobrej szkoły, a potem na studia, pomogli mi otworzyć firmę, zawsze byli dla mnie wsparciem i bezpieczną przystanią. Kiedy poczułem się gotowy, przyjechałem tutaj bez konkretnego celu. Na początku chciałem tylko przedstawić się imieniem i nazwiskiem, które pamiętałem z dzieciństwa.

cuddles & bubbles | taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz