2.1.Cześć, Vivi.

13.6K 540 380
                                    




Hej, witam! W mediach macie niespodziankę, o której bywa mowa przez dłuższy czas na mojej tablicy. Jest to oficjalny trailer do The Beast 2, w którym występują aktorzy z pierwszej i drugiej części.

Mam nadzieję, że Wam się spodoba, ponieważ trochę na to wydaliśmy, a na dodatek zwerbowałam do tego ludzików (Serdecznie pozdrawiam), montaż tego zajął nam parę dni, więc proszę, doceńcie nasze starania łapką w górę i subikiem, bo częściej mogą pojawiać się tego typu akcję

(jak się komuś nie wyświetla, to link będzie w mojej biografii na profilu)

DAJE WAM CZAS NA OBEJRZENIE TERAZ..


.

.

.

LECIMY !









_________________________________________________________________



Dłonie nigdy tak nie drżały, serce przez całą jego kadencje nie biło tak szybko. Mózg nie parował, siedział w miejscu, niczym stróż utrzymując moje ciało w naturalnej harmonii. Zęby nie obijały się o siebie, jak z zimna, lecz nie tym razem. Krew jakby nie była już w żyłach, tylko rozlała się po całym ciele. Rozlatywanie się na milion malutkich kawałeczków, co sekundę, jedno, po drugim, aż w końcu pozostawiały mnie w nicości. Bo to nie byłam ja, już nie. Niestety, utknęłam.  Szukałam mojej duszy po świecie, lecz po jakimś czasie zorientowałam się, że jej nie było. Po prostu już jej nie miałam. Wszystko zniknęło. Nie byłam sobą. Nie umiałam być Vivienne Logan.

Parapet przemakał od otwartego okna, za którym padał deszcz, albo może lał. Nie wiem jakie jest dobre określenie na to, ale ulewa końca nie miała. Ta pogoda zawsze pojawiała się na pograniczu lata i jesieni. Powodowała, że wszystko stawało się takie nieciekawe. Lecz w tym momencie nie było to dla mnie zupełnie niczym nowym. Chciałabym, lecz nie.  Oglądanie go chyba dawno przestało przywoływać u mnie uczucie przygnębienia, które nie potrafiło w sumie nawet już odejść. Chyba przywykłam, aby z nim żyć.

Być może ''żyć'' to nawet za wiele powiedziane.

Moja egzystencja po prostu tkwiła w świecie, pozostawiając za sobą szarość i sprawiając, że chyba każdy patrząc na mnie, od razu wiedział, aby nadal się nie zbliżać. Zagubiłam się. Nie miałam swojego miejsca, celu, marzeń, planów, chęci, przyszłości. Wszystko rozwaliło się w drobny mak, a ja nie potrafiłam już posklejać tego wszystkiego do kupy. Mój nastrój nawet nie był już melancholijny, gdyby ktoś mnie oglądał i stwierdzał, że tak inspirująco patrzę w to okno, milcząc i po prostu obserwując drzewa, które szumiały na wietrze, a krople deszczu moczyły je, dając ukojenie w pragnieniu, po dzikich suszach, które także miały swego czasu miejsce.

W głowie nie pojawiały się nawet myśli, ani wspomnienia. Zupełnie, jakby ktoś mi zrobił pranie mózgu i nic tam nie zostawił. Patrzyłam na rzeczy, jakbym widziała je po raz pierwszy. Czułam, że na nowo poznaje świat.

Chociaż w sumie nie chciałam mieć z nim nic do czynienia.

Wszystko się zaczęło, od kiedy wyszłam z tej przeklętej dzielnicy w Starym Mieście. Płacz? Rozgoryczenie? Nie pamiętam. Głowę mam teraz pustą jak balon. Moje jedyne wspomnienie z tamtego dnia, to jak wróciłam pod szkołę i jak gdyby nigdy nic pojechałam do domu. I potem chyba był już tylko ten pusty wzrok. Ludzie, z którymi mieszkałam jakby dla mnie obcy. Gadali do mnie, krzyczeli, a ja milczałam, słuchając ich podniesionego tonu.

To już nie byłam ja.

Wewnątrz duszy doskonale zdawałam sobie sprawę, że powinnam im odszczeknąć, bo zawsze tak robiłam. Jednak w tamtym momencie czułam, jakby ktoś mi odebrał głos. Potrafiłam tylko gapić się pustym wzrokiem na otoczenie, rodziców, brata. Nic już nie miało tych samych barw, co kiedyś, posiłki nie smakowały tak samo, mocna woda kolońska brata straciła na zapachu, o dziwo jego pokój też.

The Beast - JUŻ W SPRZEDAŻY Where stories live. Discover now