6. The Beauti(aw)ful Day

181 16 27
                                    

Pov Kamil:

Gdy otworzyłem oczy, przywitały mnie promienie letniego słońca wpadające do pokoju pomimo zasuniętych zasłon. Od razu pomyślałem, że to będzie cudowny dzień.

Wreszcie będę mógł spędzić trochę czasu z moim najlepszym przyjacielem - Peterem Prevcem.

To znaczy... dla niego byłem przyjacielem... ale dla mnie ON był już kimś więcej. Niestety, nie miałem odwagi mu tego jeszcze powiedzieć, ale zamierzam to zrobić jak najszybciej.

Może właśnie dziś?

Sięgnąłem po telefon leżący na szafce obok łóżka.
Szlak, rozładowany.

Najwidoczniej ten dzień jednak nie będzie tak piękny jak myślałem.

Podłączyłem urządzenie do ładowarki, odczekałem kilka minut, robiąc sobie w tym czasie kawę i przytrzymałem przycisk uruchamiający.

Przeczytałem szybko powiadomienia. Chwila... Co? Niee, to nie może być prawda. Przetarłem wciąż zaspane oczy i ponownie przeczytałem nagłówek: "Poważny wypadek Petera Prevca. Skoczek w szpitalu".

Łyk kawy utknął mi w przełyku. Z prędkością światła kliknąłem w link. Tysiące
myśli przelatywało mi przez głowę. Z ukłuciem niepokoju w sercu, zacząłem szybko czytać artykuł. Z coraz większym trudem łapałem oddech. Pero naprawdę miał wypadek! I ja dowiaduję się tego z MEDIÓW?!

Dopiero po chwili zauważyłem SMSA od Domena, który o wszystkim mnie poinformował. Szybko spojrzałem na godzinę wysłania wiadomości: 2:49. Dobra, jest 6:22, nie jest tak źle jak myślałem. Spóźnię się tylko o ponad 3godziny.

Rzuciłem telefon na łóżko, ubrałem pierwsze lepsze jeansy i T-shirt, zabrałem klucze od samochodu, telefon i wybiegłem z domu.

Byłem totalnie załamany, czułem się okropnie, że wcześniej się o wszystkim nie dowiedziałem.

Biedny Peter, oby nic poważnego mu się nie stało, bo nigdy sobie nie wybaczę, że akurat wtedy mnie przy nim nie było. Łzy napłynęły mi do oczu.

Akurat tej nocy musiałem zapomnieć podłączyć telefon do ładowania i spokojnie sobie spałem, a w tym czasie mój ukochany słoweniec w środku nocy wybrał się na przejażdżkę. Ciekawe gdzie jechał. I po co jechał, jeśli widział, że jest tragiczna pogoda do jazdy?! Sam słyszałem jak lało... Jakie on ma durne pomysły!

Byłem tak zdenerwowany, że aż rozbolała mnie głowa. Nie ukrywam, byłem trochę zły na Prevca I jego głupotę, no ale czasu już nie cofnę. Jedynym, czego pragnąłem w tej chwili, było tylko to, aby go zobaczyć.

No a później dowiedzieć się, co mu strzeliło do łba, żeby gdzieś jechać podczas burzy.

Wsiadłem do auta i od razu zadzwoniłem do Domena.

Nie odebiera.

Wyrzyty sumienia nadal mnie męczyły. Może mogłem być wtedy przy nim?

Dalsze rozmyślania przerwał mi głos najmłodszego Prevca. A, no tak... już zdążyłem zapomnieć, że do niego dzwoniłem.

- Co z Peterem? W którym jest szpitalu? - od razu zasypałem go pytaniami nawet się nie witając.

-Kamil... - gdy usłyszałem jego łamiący się głos, serce zaczęło szybciej bić. Już wiedziałem, że coś jest nie tak.

- CO MU SIĘ STAŁO? - mimowolnie podniosłem głos, żeby nie było słychać, jak wpadam w panikę.

- Pero... ma uszkodzony kręgosłup. Już nigdy może nie stanąć na nogi... a co dopiero na skoczni - nie wytrzymał i zaczął płakać.

Ja podobnie. Nie wiedziałem, czy bardziej jestem przerażony, smutny, pełen współczucia czy sam nie wiem, czego jeszcze.

- Gdzie mam jechać? - wyszeptałem tylko.

- ul. Kidričeva cesta 38a

- Zaraz będę - rzuciłem tylko i zakończyłem połączenie.

Jechałem tak szybko, że nie obchodziło mnie to, że za chwilę mogę skończyć tak samo jak Peter. Lub gorzej.

Chciałem już być koło niego. Teraz. W tej chwili, trzymać go za rękę i powtarzać, że będzie dobrze.

Po drodze, która ciągnęła mi się w nieskończoność, wreszcie dotarłem na miejsce.

Dowiedziałem się w recepcji, gdzie leży Pero i pobiegłem tam najszybciej jak tylko potrafiłem, wpadając przy tym kilka razy w jakieś pielęgniarki, które znalazły się akurat na mojej drodze.

Wreszcie dotarłem w odpowiednie miejsce i zobaczyłem go. Serce mi się zacisnęło. Leżał tam taki poszkodowany i bezbronny.

Zacisnąłem szybko powieki, żeby nie musiał patrzeć na moje łzy, które i tak po chwili wpłynęły. Ale musiałem być teraz silny. Dla niego.

Podbiegłem do łóżka, gdzie byli już Cene, Domen i ich mama.

- Nie jest dobrze. Jego stan się pogorszył.

- Jest przytomny? - zapytałem od razu

Gdy Peter usłyszał mój głos, lekko uchylił oczy, co w tym momencie było najpiękniejszym, co mogło mnie spotkać. Chwyciłem go delikatnie za rękę.

- Kamil...

- Cii, już dobrze, jestem tu. I przepraszam, że wtedy mnie przy tobie nie było.

- To nie twoja wina

Widziałem kątem oka, jak Domen spojrzał na Cene, który szepnął tylko, że zostawią nas samych i cała trójka wyszła.

- Pero, naprawdę cię przepraszam. Zawiodłem cię.

- Nie, Kamil. To ja przepraszam. Zachowałem się jak dziecko. Chciałem tylko... Ja... jechałem wtedy do ciebie...

- Do mnie?!

- Chciałem, żebyś wiedział... - mówił już z większym trudem. Nachyliłem się do niego lekko go przytulając.

- Co mam wiedzieć Pero? - cały już się trząsłem.

Nagle aparatura, do której Peter był przypięty, zaczęła charakterystycznie pikać. Spojrzałem na monitor. Jego puls zwalniał. Widziałem tylko, jak zawiadomione pielęgniarki otwierają drzwi. Później usłyszałem tylko te słowa:

- Kocham cię, Kamil - nie zdążyłem nic powiedzieć, jego powieki opadły, a ja wpatrywałem się w niego z przerażeniem.

- Ja ciebie też, Pero, ja ciebie też. Nawet nie wiesz jak! - powtarzałem tylko, a moja twarz była cała mokra od łez.

Później pamiętam tylko, że ktoś mnie od niego odepchnął, bo nie chciałem go zostawić. Już nigdy więcej. A stało się dokładnie przeciwnie.

Wbiegli lekarze, mnie wyciągnięto siłą na korytarz, tuż obok zapłakanej całej rodziny Prevc.

Próbowali go ratować, ale nie dali już rady...

Przez jeden, głupi wyjazd w nocy... do mnie... przeze mnie...

Czułem, że wszystko straciłem. To koniec. I dla Petera, i dla mnie.

Już nic mnie dziś nie obchodziło, a w głowie miałem tylko jedną myśl: to twoja wina.

Czuję się strasznie zagubiony. Nie wiem, co mam ze sobą zrobić. Gdzie teraz jest moje miejsce?

I tak oto ten piękny z pozoru dzień, zamienił się w największy koszmar mojego życia.

*********************
Trochę sad wyszłoo 🤐
Przepraszam, że mnie tyle nie było, ale miałam przerwę od Wattpada iii potem problemy z netem 😒
Mam nadzieję, że trochę dłuższy wam to wynagrodzi haha ❤️
dedykowane szczególnie Zakochana_w_futbolu 😂😘

Chegaste ao fim dos capítulos publicados.

⏰ Última atualização: Aug 12, 2019 ⏰

Adiciona esta história à tua Biblioteca para receberes notificações de novos capítulos!

One Shots // Only ProchOnde as histórias ganham vida. Descobre agora