Rozdział 6

8 1 0
                                    

Rozpoczął się kolejny dzień. Powoli przyzwyczajam się do zaistniałej sytuacji, mimo że to wszystko jest dla mnie nowe. Cały dzień spędziłam na oglądaniu telewizji. Znalazłam kanał o zjawiskach paranormalnych. Były w nim ukazane różne możliwości duchów. Zaciekawiło mnie to, lecz rozproszyłam się przez nagłe pukanie do drzwi. Podeszłam, by je otworzyć i zobaczyłam w nich Invicte:
- Hej
- Hej
- Kochana przepraszam, że Ci nie wierzyłam
- Co?
- No przepraszam... Byłaś chora, przecież ostatnio źle się czułaś jak wracaliśmy. Pewnie miałaś wtedy gorączkę. Nie wiedziałaś co się dzieje, a ja się obraziłam..
- Gorączkę?
- Mówiłaś, że kręciło Ci się w głowie
- Aaa... tak. Wtedy to był początek choroby, majaczyłam
Po tych słowach przytuliłam przyjaciółkę. Tak się cieszę, że znów jesteśmy pogodzone, mimo tego, że ona nadal mi nie wierzy. Mimo wszystko, wolę żeby na razie tak zostało, gdyż tak bardzo teraz potrzebuję jej wsparcia.. Chociaż nie mogę na nie liczyć to przynajmniej jest obok.
Po chwili zerknęłam w stronę okna. Chciałam jak najszybciej pozbyć się Invicty z uwagi na ściemniające się już niebo. W tym momencie jednak czekała mnie niespodzianka, gdyż ta weszła do mojego domu rozkładając się na łóżku:
- Co robisz?
- Skoro już się pogodziłyśmy to zostaje na noc, tęskniłam. A co? Nie cieszysz się?
- Noo... Oczywiście, że tak. Po prostu mnie zaskoczyłaś
- To umiem najlepiej :D Siadaj obok
- Zaraz przyjdę, pójdę tylko po coś do jedzenia
Po tych słowach wyszłam z pokoju. Nie wiedziałam co mam robić. Popadłam w panikę. Gdy powiem jej prawdę – nie uwierzy mi, lub znowu pomyśli, że jestem chora. Ale gdy nie powiem nic, to zniknę, bo ona nie będzie mnie widzieć. Postanowiłam w końcu, po dłuższym namyśle, powiedzieć Inviccie, że musi wyjść. Nie wiedziałam do końca jak powiem jej, dlaczego nie może pójść ze mną, dlaczego wychodzę tak późno sama i gdzie, ale mam teraz w głowie tylko to, żeby szybko się wytłumaczyć. Jestem tak zdenerwowana, że nic do mnie nie dociera. Myślę tylko o tym, co za chwilę się stanie. Nastał wieczór. Zaczynam się już źle czuć. Czuję wielki wir w głowie. Kieruję się w stronę pokoju, by porozmawiać z przyjaciółką i jakoś wytłumaczyć jej pilne wyjście. Po drodze jednak musiałam złapać oddech. Czuję coraz większe duszności. Przystanęłam na chwilę, łapiąc się za gardło. Wiem jednak, że mam nie wiele czasu, więc ruszyłam dalej. Wiem, że nie mogę pozwolić sobie na pozostanie przy Inviccie w czasie przemiany, dlatego działam tak szybko jak mogę. Stanęłam przed drzwiami do pokoju, ale nagle przemiana się zaczęła. Nie zdążyłam, lecz teraz już nic mnie nie obchodziło. Znowu byłam duchem bez uczuć, bez emocji, bez żalu. Znowu nie czułam żadnej temperatury. Znowu nie widywałam swojego odbicia i przenikała przez ściany. Wykorzystałam to, by wejść do pokoju. Stanęłam obok przyjaciółki nie wiedząc jak jej pokazać, że tutaj jestem. Słyszałam jak ta mnie nawołuje, ale nie mogłam nic zrobić. Byłam jeszcze zaledwie kilka minut po przemianie, więc moje ludzkie cechy dopiero zanikały. Przez krótką chwilę po niej, odczuwałam jeszcze nikłe emocje, dlatego też chciałam szybko znaleźć sposób na ukazanie Inviccie swojej obecności. W pewnym momencie zaczęłam szukać czegoś ze sposobów ukazanych w telewizji. Widziałam w niej jak duchy komunikują się z ludźmi. Skupiłam swoją energię i spróbowałam wykonać minimalny znak. Wyobraziłam sobie, że chce dać jej jakikolwiek symbol istnienia, a drzwi od pokoju zaczęły się nagle otwierać. Nastolatka była przerażona. Zaczęła mnie szukać, lecz jej przyjaciółki nigdzie nie było. Po chwili otworzyło się też i okno. Podmuch wiatru skierował się tylko w jedną stronę. W stronę mnie. Człowieka-ducha. Invicta uciekła z krzykiem z mojego domu, zostawiając mi jedynie małą karteczkę z napisem: ,,Nie wiem co się tu dzieje, a ty mnie zostawiłaś. Idę do domu". Cały czas widziałam moją przyjaciółkę. Cały czas widziałam jej przerażenie. Po daniu jej znaku, jednak nie potrafiłam zrobić nic więcej. Dodatkowo dzięki niemu było jeszcze gorzej, gdyż nie dość, że uważała, iż ją zostawiłam, to uznała mój dom za nawiedzony. Teraz stoję tylko przy otwartym oknie, kierując nieświadomie wiatr w swoją stronę. Teraz wszystko jest inaczej.. W tym momencie, w nocy - nie mam uczuć...


                                                                                                                                                  ~Lumena23

12 minutWhere stories live. Discover now