List

10 0 0
                                    


        Anastazja otworzyła kopertę, w środku znalazła starannie złożoną kartkę. Tak jak myślała w środku był list, wypełniony starannym pismem. Przyglądała się literom, doskonale wiedziała, kto miał taki charakter pisma.  To był list od Adriana, kierowany po tylu latach do niej. 'Adrian, ostatnio tyle o tobie myślałam, a ty nagle pojawiasz się na nowo w moim życiu, po tylu latach. Tęskniłam' - pomyślała. Gdy w myślach przywołała jego imię, zaczęły do niej wracać wspomnienia ich wspólnych zabaw, przygód i wycieczek. Od zawsze czuła, że może mu ufać, był przy niej gdy rozbiła sobie kolano, spadając z drzewa. Pomógł jej wstać, zabrał ją w bezpieczne miejsce, posadził na ławce i zadzwonił po jej rodziców. Nie spuścił jej nawet na moment z oczu. Przytulił ją i próbował odwrócić jej uwagę od rozbitego kolana.  Nie ominął ją szpital i małe szycie. Adrian był cały czas obok niej, nawet gdy nie mogła przez jakiś czas wychodzić na dwór. Bawili się w domu. Wszyscy byli z dumni z Adriana i jego szybkiego działania, a ona od tego czasu wiedziała, że jest z nim bezpieczna. Na jej twarzy pojawił się ciepły uśmiech, przypomniała sobie o liście, który trzymała w ręku. Zaczęła czytać. 

Kochana Anastazjo, 

Tak dawno już cię nie widziałem, minęło tyle lat od naszego ostatniego spotkania, a ja nigdy o tobie nie zapomniałem. Jesteś dla mnie kimś ważnym, kimś kto zmienił całe moje życie i spowodował, że potrafię się cieszyć, z każdego dnia, z drobiazgów.  Gdy zginęli moi rodzice mój świat runął, wściekałem się na wszystko, krzyczałem na Boga. Nie chciałem żyć, nie widziałem przyszłości. I pojawiłaś się ty. Powoli, powoli, krok po kroku pomogłaś mi odnaleźć na nowo uśmiech.  Nie współczułaś, nie umartwiałaś się nade mną, a dałaś mi kopa, porządnego kopa. Wstałem, dzięki tobie. Otworzyłaś mój mały świat i pozwoliłaś abym poznał twój. Pomogłaś mi wstać, spędzaliśmy ze sobą dużo czasu. Na wspólnej zabawie, nauce, obserwowaniu świata. Dziękuję ci za to, chociaż słowa nie wyrażą nigdy mojej wdzięczności. Przepraszam, że nie było mnie blisko ciebie przez te pięć lat. Musiałem wyjechać, żałuję, że to się tak skończyło. Chciałbym ci o tym powiedzieć, ale nie przez list, czy SMS ale osobiście, pewnych rzeczy nie da się wyjaśnić przez korespondencję. Chciałbym wiedzieć, czy mam jeszcze szansę być twoim przyjacielem, chociaż rozumiem jeśli powiesz, że nie. Sam nie wiem, jakie są moje uczucia względem ciebie, ale wiem, że są silne. Kocham Cię siostrzyczko. Uwielbiałem, jak mówiłaś do mnie braciszku, czułem się częścią twojej rodziny. Czułem się w twoim towarzystwie bezpiecznie i chciałbym móc obiecać, że zawsze będę przy tobie.  Proszę, odezwij się do mnie. Przez najbliższe dwa tygodnie będę w domu. 

Twój braciszek Adrian.

Anastazja wpatrywała się w list, przeczytała go kilkukrotnie. Uświadomiła sobie jak bardzo za nim tęskniła, jak chciała się do niego przytulić i na nowo móc dzielić się z nim tajemnicami i własnymi refleksjami. Odkąd wyjechał bez słowa nie miała nikogo tak bliskiego jak on. Jej najbliższą przyjaciółką była jej mama, jednak nie o wszystkim umiała z nią rozmawiać. Gdyby mogła pobiegłaby do niego w tym momencie, wiedziała dobrze, że pora nie jest odpowiednia, więc postanowiła, że zajrzy do Adriana jutro po śniadaniu. Było już dobrze po dwunastej w nocy. Dziewczyna nie myślała już o śnie, to było niemożliwe, towarzyszyło jej zbyt wiele emocji. Wstała i położyła się obok łóżka, zaczęła szukać swojego starego pudełka, które leżało właśnie pod nim. 

Pod tumanem kurzu znalazła swoje wielkie żółte pudło, w którym zbierała pamiątki z dzieciństwa i wspólnych przygód z Adrianem, zaczęła przeglądać zebrane rzeczy, wśród nich leżał album, pełen kolorowych fotografii, pocztówek, znaczków i biletów. Wyjęła go, skoczyła na łóżko, włączyła ich ulubioną playlistę na Spotify i przeniosła się do przeszłości. 

Na pierwszym zdjęciu byli razem w Zoo, w tle widać było żyrafę, oboje prostowali się tak, by choć trochę stać się wyższym i dosięgać do żyrafy. Z perspektywy czasu wyglądało to bardzo zabawnie.  Kolejne zdjęcie było z tego samego dnia, tylko byli na lodach. Szczerzyli się do obiektywu, Adrian nie miał dwójki i trójki, a Anastazja jedynki. Byli szczerbaci i szczęśliwi. Dziewczyna przeglądała kolejne zdjęcia i usnęła. 


Dziwne spotkaniaWhere stories live. Discover now