As cold as stone

7 0 0
                                    


Poranek przywitał z niemałym zdziwieniem. Za oknem po wczorajszym deszczu nie zostało już ani śladu, na niebie świeciło mocno nieotoczone ani jedną, malutką chmurką słońce .

Rano to dla niego godzina 12 lub 13. Wtedy zazwyczaj się budził, ponieważ odsypiał wszystkie nieprzespane noce.

Zerknął na ekran telefonu, który wskazywał 13 nieodebranych połączeń. 

Mogłem wczoraj tak wcześnie się nie zwijać - Pomyślał, chociaż nie sprawdził nawet od kogo one były. Odłożył telefon, wstał z łóżka i udał się do kuchni.

Po kilku minutach w pomieszczeniu unosił się zapach świeżo zmielonej kawy i smażonych jajek.

Przygotowywanie posiłków było dla niego bardzo relaksujące. Lubił to robić, więc od kiedy zamieszkał sam gotowanie nigdy nie stanowiło dla niego problemu. Często oglądał z nudów jakieś kulinarne programy, które inspirowały go do eksperymentowania ze składnikami. Często zadziwiał tym nieliczną, choć oddaną grupę osób, która miała okazję skosztować jego potraw.

Po zjedzonym posiłku wziął zimny prysznic, by nieco się rozbudzić. Następnie udał się do garderoby ubrać się, tak jak zawsze, na czarno. Zakładając swoją ulubioną bluzę z napisem "Make money not friends" usłyszał dzwonek telefonu.

- Słucham?

- Witam, witam. - W słuchawce rozległ się znajomy głos jego najlepszego przyjaciela - Jak tam wczorajsza noc? Ciężka?

- W sumie to nie, po 23 byłem już w domu, nie miałem nastroju - odrzekł trzymając telefon między uchem a ramieniem, drugą wolną ręką zakładał na stopy skarpetki.

- Muszę z tobą pogadać, możesz do mnie przyjechać?

- Coś się stało? - Zapytał wyraźnie zaniepokojony nagłym wyznaniem przyjaciela.

- Pogadamy jak przyjedziesz.

- Ok, za 20 minut jestem.

W gardle poczuł ścisk. Słowa musimy porozmawiać  zawsze budziły w nim niepokój. To nigdy nie przynosiło nic dobrego, ponieważ dobrymi wieściami ludzie dzielili się od razu, bez żadnych zbędnych wstępów. Zdenerwowany zabrał najpotrzebniejsze rzeczy oraz papierosy i po kilku minutach był już w drodze.

- Co się dzieje? - Zapytał przyjaciela i bez żadnego przywitania wyminął go w progu, by wejść do środka.

- Ciebie też miło widzieć, stary - Odpowiedział mu ironicznym tonem zamykając drzwi.

Mieszkanie wyglądało tak jak zawsze. Niewielka kawalerka spowita lekkimi promieniami słońca wydostającymi się z przymkniętych żaluzji. Nieposprzątane, ale też nie fatalnie brudne. Na telewizorze ekran pokazywał zastopowaną grę GTA V. Śmierdziało papierosami, ponieważ palił w mieszkaniu.

- Napijesz się czegoś? 

- Mów, do jasnej cholery.

- Ej, spokojnie okej? Próbuję być miły - każde kolejne słowo przyjaciela, które nie było na temat tajemniczej sprawy denerwowało go coraz bardziej.

- Dzwonisz do mnie, mówisz że musimy pogadać a bawisz się w bycie kurwa miłą panią domu! Powiedz wreszcie o co ci chodzi! - Wykrzyknął do przyjaciela trochę głośniej, niż miał w planach.

- Blanka wraca - po tych słowach słychać było tylko ciche westchnięcie, ponieważ wiedział jaka będzie jego reakcja.

- C..CO? - Zrobiło mu się słabo. Usiadł na kanapie a twarz ukrył w dłoniach. Jego myśli szalały w głowie tak, że nawet nie potrafił ich poprawnie rozpoznać. Poczuł jak przeszywające zimno zalewa jego wnętrzności z prędkością światła.

- Dzwoniła do mnie wczoraj. Musiałem ci o tym powiedzieć, tylko proszę cię, tak cholernie cię proszę, nie zrób nic głupiego. Wiem, że sam teraz nie wierzysz w moje słowa. Gdy usłyszałem ją przez telefon, zapłakaną też nie mogłem w to uwierzyć i.. 

- Zapłakana? Dlaczego? - zapytał, a nagłe opanowanie w jego głosie przyprawiło przyjaciela o ciarki na całym ciele.

- Nie chciała powiedzieć. Wraca prawdopodobnie jeszcze w tym tygodniu. Poprosiła mnie tylko, żebym odebrał ją z lotniska i pomógł poszukać jakiegoś mieszkania. Powiedziała, że resztę powie mi później i się rozłączyła. Stary, mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zły?

-Nie, nie jestem. Rozumiem, wszystko rozumiem.

Tak naprawdę niczego nie rozumiał. Nie wierzył, że to wszystko dzieje się naprawdę. Że słowa, które właśnie usłyszał nie zostały powiedziane w najgorszym śnie, który przyśnił mu się w ostatnim czasie.

W jego głowie wszystkie emocje złączyły się w jedną i wybuchły. Ręce zaczęły mu się trząść, a oczy stały się jakby zamglone. Wyjął z kieszeni papierosy i nie zastanawiając się odpalił jednego i zaciągnął się dymem. Wszystkie wspomnienia wróciły w jednej sekundzie i uderzyły w niego z taką siłą, jaką ciężarówka potrąca przechodnia na pasach tak, że ląduje 20 metrów dalej.

- Halo?? - usłyszał głos przyjaciela i zobaczył, że ten stoi nad nim z bardzo przejętą miną. Rzeczywistość na chwilę wyłączyła się w jego głowie. - Słyszysz mnie?

- Słyszę, sorry. - poprawił okulary na nosie wyraźnie zdenerwowany, że jego reakcja na tę sytuację jest tak wyraźna i jednoznaczna.

- Jak chcesz mogę jej nie odbierać i tak dalej. Chcę być wobec ciebie fair. Dlatego chciałem pogadać o tym w cztery oczy. 

- Nie, luz. Chcę, żebyś jej pomógł. Muszę iść, na razie. Jakbyś wiedział coś więcej daj znać.

Przyjaciel tylko odmachnął mu ręką, wiedząc, że dalsza rozmowa nie przyniesie żadnych rezultatów, a oswojenie się z tym co usłyszał trochę mu zajmie. 

Droga do domu wydawała mu się nieskończenie długa.

W jego głowie mnożyły się pytania: po co wraca? dlaczego? na jak długo? po cholerę? czy odważą się ze sobą porozmawiać? 

Dawne wspomnienia powodowały u niego mdłości. Wiedział, że ta rozmowa nie przyniesie nic dobrego, ale nie spodziewał się takiej wiadomości. Gdyby wiedział to wcześniej, nie odebrałby tego głupiego telefonu. Wcale nie chciał tego wiedzieć. Nie był zły na swojego przyjaciela, na nią czy na siebie. Był zły na swoje życie, był wściekły, ponieważ zostanie znów postawiony w sytuacji, z której każde wyjście jest złe.

Drzwi zatrzasnęły się za nim z hukiem. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić, a zimno, które zalało jego ciało w kawalerce przyjaciela nadal nie ustępowało. Położył się więc do łóżka i przykrył szczelnie kołdrą. Chciało mu się wyć. Dlaczego on? Dlaczego los ciągle rzuca mu kłody pod nogi? Czy do końca życia będzie przeżywał w kółko to samo, jakby oglądał zaciętą kasetę? Czy kiedykolwiek stabilność będzie opisywała jego życie przez okres dłuższy niż parę miesięcy?

Z natłoku myśli wyrwał go dźwięk smsa. Bał się wyjąć telefon z kieszeni. Bał się, że to może być ona. Jednak zamiast jej imienia na wyświetlaczu zobaczył imię przyjaciela, który przekazał mu tę nieszczęsną informację. 

Blanka przylatuje za 3 dni.

Z jego ust wydostało się tylko ciche kurwa, a następnie w pokoju rozległ się dźwięk rzuconego z całym impetem o ścianę telefonu.

Night driveWhere stories live. Discover now