- Tak! - pisnęłam z zachwytu.
Moje oczy raptownie się zaszkliły, zaczynając tym potok niekończących się łez.
Matt złapał mnie na ręce i mocno uściskał. Następnie zaczął podskakiwać ze szczęścia, a ja wraz z nim. To było cudowne przeżycie. Całkowicie się tego nie spodziewałam. Dlatego też moja reakcja wydawała się bardziej uczuciowa.
- Jess! Obiecuję, że będziemy żyć długo i szczęśliwie... - powiedział.
W jego oczach zauważyłam na przymus podtrzymywane łzy.
- Musimy to jakoś uczcić! - krzyknęłam nalewając szampana do kieliszka.
- Jestem zbyt zmęczony, może jutro? - zasugerował.
Spojrzałam na zegar, wskazywał już północ.
- Znaczy dziś, ale rano. - dodał.
- No coś ty! Musimy to uczcić teraz! Zawiozę nas do parku niedaleko i restauracji nocnej!
Matt wzruszył ramionami. Ja natomiast wrzuciłam szampana do samochodu.
- No to w drogę! - pisnęłam.
ღღღ
- Wiedziałem, że tak będzie! Znowu rozbiłaś samochód i to na jakimś zadupiu! - krzyczał na mnie Matt, a ja straszliwie płakałam. - Bo oczywiście Panna Jess stwierdziła, że da się kierować kolanami! Nawet szampana zbiłaś, a bym se go wypił!
- Przepraszam... - odpowiedziałam.
Matt ciężko westchnął i rozejrzał się po okolicy.
- Gdzie my w ogóle jesteśmy? - spytał podirytowany.
- Na zadupiu...
Matt dziwnie na mnie spojrzał, po czym zawiódł wzrokiem w stronę zielonej tablicy z miejscowościami. Tym razem biały napis przedstawiał wieś: ,,Zadupie''.
- Miałam rację, jesteśmy na zadupiu.
Matt odszedł od rozbitego wraku samochodu i usiadł na jego oponie. Ja się do niego przyłączyłam. Po chwili ciągłego siedzenia zaczęliśmy się całować. To była bardzo piękna chwila.
Nagle w oddali usłyszeliśmy nadjeżdżający samochód. Szybko wybiegłam na drogę i zaczęłam machać ręką, na znak aby się zatrzymali. Chwilę później przyłączył się do mnie Matt. Samochód stanął.
Kierowca powolnie odkręcił szybę i spytał:
- Co chcecie?
- Rozbiliśmy samochód i...
Kierowca dał gazu i odjechał. Na jego bagażniku widniał napis: ,,Desek nie przewożę''.
Strasznie mnie to oburzyło. Przecież nie jestem z drewna... A Matt chyba nie jest termitem, pomyślałam.
Znajdowaliśmy się w stanie krytycznym. Było ciemno i zimno, ale Matt ogrzewał mnie swoim szkarłatnym uśmiechem... On jest taki przystojny...
W pewnym momencie nawet nie wiedziałam co mam robić.
- Matt, może po obgadujmy kogoś? Bo nudy.
- No okej...
- Wiesz co, Trina w ogóle tak zbrzydła, że aż miło mi jest na nią popatrzeć. Nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się kilka lat starsza...
- Przecież Trina dziś rano nie robiła makijażu, bo szła na rozmowę, o pracę.
- To wszystko wyjaśnia. - zaoponowałam.
Matt tylko się uśmiechnął.
Nastała drętwa cisza.
Nudy! Co my mamy robić...
Nagle Matt wstał i uderzył się kilka razy w czoło. Kilka metrów dalej cały czas stał jakiś samochód. Bez zastanowienia weszliśmy do środka i odjechaliśmy.
Rano przeglądałam suknie ślubne. Wszyscy wrócili do domu. W końcu pospędzaliśmy razem trochę więcej czasu.
- Puszczę muzykę! - zaproponowałam.
Kiedy włączyłam telewizor, pierwszym programem jaki mi wyskoczył były wiadomości, a na dużym wytłuszczonym, białym banerze napis: We wsi ,,Zadupie'' skradziono radiowóz! Szybko przerzuciłam kanał, po czym wyjrzałam zza okno. Na podjeździe stał samochód policyjny.
Żeby nie mieć jakiś większych kłopotów przefarbowałam go na różowo. W końcu muszę mieć nowe lamborgini, bo tamte się zepsuło, pomyślałam.
- Teraz jest, o wiele ładniejszy. - stwierdziłam, kończąc ogromny, biały napis I❤PinkCar.
YOU ARE READING
To zdarza się tylko na Wattpad ✔️
HumorCarrie jest wielką fanką wattpada, a także miłośniczką tandetnych romansideł. Pewnej nocy gdy rozpłakuje nad śmiercią siostry głównej bohaterki w jednej z książek, zostaje przeniesiona do jej świata jako... Siostra głównej bohaterki - rozpoczynając...