ღ❤Rozdział 13❤ღ

39 12 8
                                    

  - Tak! - pisnęłam z zachwytu.

  Moje oczy raptownie się zaszkliły, zaczynając tym potok niekończących się łez.

  Matt złapał mnie na ręce i mocno uściskał. Następnie zaczął podskakiwać ze szczęścia, a ja wraz z nim. To było cudowne przeżycie. Całkowicie się tego nie spodziewałam. Dlatego też moja reakcja wydawała się bardziej uczuciowa.

  - Jess! Obiecuję, że będziemy żyć długo i szczęśliwie... - powiedział.

  W jego oczach zauważyłam na przymus podtrzymywane łzy.

  - Musimy to jakoś uczcić! - krzyknęłam nalewając szampana do kieliszka.

  - Jestem zbyt zmęczony, może jutro? - zasugerował.

  Spojrzałam na zegar, wskazywał już północ.

  - Znaczy dziś, ale rano. - dodał.

  - No coś ty! Musimy to uczcić teraz! Zawiozę nas do parku niedaleko i restauracji nocnej!

  Matt wzruszył ramionami. Ja natomiast wrzuciłam szampana do samochodu.

  - No to w drogę! - pisnęłam.

ღღღ

  - Wiedziałem, że tak będzie! Znowu rozbiłaś samochód i to na jakimś zadupiu! - krzyczał na mnie Matt, a ja straszliwie płakałam. - Bo oczywiście Panna Jess stwierdziła, że da się kierować kolanami! Nawet szampana zbiłaś, a bym se go wypił!

  - Przepraszam... - odpowiedziałam.

  Matt ciężko westchnął i rozejrzał się po okolicy.

  - Gdzie my w ogóle jesteśmy? - spytał podirytowany.

  - Na zadupiu...

  Matt dziwnie na mnie spojrzał, po czym zawiódł wzrokiem w stronę zielonej tablicy z miejscowościami. Tym razem biały napis przedstawiał wieś: ,,Zadupie''.

  - Miałam rację, jesteśmy na zadupiu.

  Matt odszedł od rozbitego wraku samochodu i usiadł na jego oponie. Ja się do niego przyłączyłam. Po chwili ciągłego siedzenia zaczęliśmy się całować. To była bardzo piękna chwila.

  Nagle w oddali usłyszeliśmy nadjeżdżający samochód. Szybko wybiegłam na drogę i zaczęłam machać ręką, na znak aby się zatrzymali. Chwilę później przyłączył się do mnie Matt. Samochód stanął.

  Kierowca powolnie odkręcił szybę i spytał:

  - Co chcecie?

  - Rozbiliśmy samochód i...

  Kierowca dał gazu i odjechał. Na jego bagażniku widniał napis: ,,Desek nie przewożę''.

  Strasznie mnie to oburzyło. Przecież nie jestem z drewna... A Matt chyba nie jest termitem, pomyślałam.

  Znajdowaliśmy się w stanie krytycznym. Było ciemno i zimno, ale Matt ogrzewał mnie swoim szkarłatnym uśmiechem... On jest taki przystojny...

  W pewnym momencie nawet nie wiedziałam co mam robić.

  - Matt, może po obgadujmy kogoś? Bo nudy. 

  - No okej...

  - Wiesz co, Trina w ogóle tak zbrzydła, że aż miło mi jest na nią popatrzeć. Nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się kilka lat starsza...

  - Przecież Trina dziś rano nie robiła makijażu, bo szła na rozmowę, o pracę.

  - To wszystko wyjaśnia. - zaoponowałam.

  Matt tylko się uśmiechnął.

  Nastała drętwa cisza.

  Nudy! Co my mamy robić...

  Nagle Matt wstał i uderzył się kilka razy w czoło. Kilka metrów dalej cały czas stał jakiś samochód. Bez zastanowienia weszliśmy do środka i odjechaliśmy.

  Rano przeglądałam suknie ślubne. Wszyscy wrócili do domu. W końcu pospędzaliśmy razem trochę więcej czasu.

  - Puszczę muzykę! - zaproponowałam.

  Kiedy włączyłam telewizor, pierwszym programem jaki mi wyskoczył były wiadomości, a na dużym wytłuszczonym, białym banerze napis: We wsi ,,Zadupie'' skradziono radiowóz! Szybko przerzuciłam kanał, po czym wyjrzałam zza okno. Na podjeździe stał samochód policyjny.

  Żeby nie mieć jakiś większych kłopotów przefarbowałam go na różowo. W końcu muszę mieć nowe lamborgini, bo tamte się zepsuło, pomyślałam.

  - Teraz jest, o wiele ładniejszy. - stwierdziłam, kończąc ogromny, biały napis I❤PinkCar.

To zdarza się tylko na Wattpad ✔️Where stories live. Discover now