VII Wolę być poniżana z pełnym żołądkiem

30 2 6
                                    

Następnego dnia Elaizę obudziła Lacie, która wskoczyła na łóżko i zaczęła lizać swoją panią po twarzy.

- Co...? Co się dzieje?! Co ty robisz, potworze?! Złaź z łóżka! Jesteś kotem czy psem?!

Wściekła wróżka zrzuciła chowańca z pościeli, ale zwierzę wcale nie wyglądało na przejęte i usiadło na podłodze nonszalancko podrygując lodowym ogonem. Elaiza westchnęła, a jej spojrzenie złagodniało.

- No dobrze, już wstaję. Ale jakbyś poczekała na jedzenie te dwie godziny to nic by ci się nie stało.

Dziewczyna zrzuciła kołdrę na podłogę. Miała na sobie tylko czarną bieliznę. Lubiła tak spać, zwłaszcza, że temperatura temu sprzyjała, jednak wiedziała, że będzie musiała się zaopatrzyć w jakąś piżamę. Na wypadek niezapowiedzianych gości.

Wrzuciła jeden lodowy pudding do miski Lacie, pogłaskała ją czuje po łebku i podeszła do szafy z której wyjęła swoją nową sukienkę.

- I co myślisz, mój śnieżny potworku? Pasuje mi, prawda? - Zapytała chowańca.

Zwierzę spojrzało na swoją panią bez większego zainteresowania i wróciło do jedzenia.

- Miło, że mogę liczyć na twoje wsparcie, Lacie. - Szepnęła sarkastycznie.

Ubrała się i uczesała swoje długie, krwawe włosy, zaplatając je na końcu, żeby nie przeszkadzały.

- Lacie, wybierz się dzisiaj na jakiś dłuższy spacer, co? - Powiedziała jeszcze przed wyjściem z pokoju.

Xylwra zamiauczała przeciągle i wyskoczyła przez otwarte okno.

Elaiza natomiast skierowała się w stronę stołówki. Nie spotkała po drodze nikogo znajomego, ale gdy dotarła na miejsce dostrzegła Ezarela pałaszującego śniadanie. Przemknęła obok niego niemalże na palcach i co chwila zerkała, stojąc w kolejce do kucharza, czy aby przypadkiem szef jej nie zauważył.

Karuto, którego przedstawiła jej dzień wcześniej Karenn, dał jej jakieś kanapki i kazał uciekać. Nie lubiła go. Był dla niej wyjątkowo nieprzyjemny. Zajęła stolik najbardziej oddalony od Ezarela i zaczęła jeść. Spokój jednak nie trwał długo.

- Wyglądasz jakbyś się przed kimś chowała. - Zauważył Kero dosiadając się do dziewczyny z własnym śniadaniem.

- Trochę tak jest... - Przyznała zawstydzona. - Tam siedział Ezarel, a nie chciałam żeby znowu sobie ze mnie żartował.

- Rozumiem. Ale jest szefem twojej straży, nie będziesz mogła unikać go wiecznie.

- Wiem. Jednak wolę być poniżana z pełnym żołądkiem niż z pustym. Jedzenie wtedy lepiej smakuje. - Uśmiechnęła się wesoło i ugryzła ostatnią kanapkę jaka jej została.

- To też jest dobre podejście. O, Ykhar! Wreszcie! Byłaś w kolejce zaraz za mną, coś ty robiła tyle czasu? - Zapytał Kero, gdy tylko podeszła do nich Brownie.

- Spotkałam kilka osób, którym musiałam coś przekazać i chwilka mi na tym minęła. - Wytłumaczyła siadając. - Dzień dobry, Elaizo. Co u ciebie?

- Wszystko w porządku, dziękuję. A u ciebie?

- Dobrze. Tylko wszyscy czegoś ode mnie chcą. Kero, Miiko, Nevra... A ja mam takie krótkie nóżki!

Jednorożec na te słowa wywrócił oczami.

- Faktycznie, wyglądasz na bardzo zabieganą. - Przyznała wróżka. - Może mogłabym ci jakoś pomóc?

- To bardzo miłe, ale nie mogę się zgodzić. To tajne informacje, sama rozumiesz...

- Ale jeśli masz czas, to mnie przydałaby się pomoc. - Wtrącił chłopak. - Muszę poszukać informacji o tym naszyjniku, który ostatnio znalazłaś, a książek do przejrzenia jest sporo.

- Oczywiście, chętnie pomogę! - Odparła Elaiza z entuzjazmem.

- Świetnie. Wpiszę ci to jako oficjalną misję, żeby nikt się nie przyczepił. - Mrugnął do niej porozumiewawczo mając prawdopodobnie na myśli Ezarela. - Znasz może jakieś języki poza wspólnym?

- Język wróżek i dwa północne dialekty jeśli to w czymś pomoże. Umiem też czytać pisma elfickie, krasnoludzkie, w łacinie i trochę po angielsku, ale tylko czytam. Nie umiem nic powiedzieć. Po angielsku umiem odczytać tylko zielarskie przepisy.

- To i tak imponujące. - Przyznała Ykhar. - Przydasz się nam w bibliotece.

- Dziękuję. - Szepnęła zawstydzona.

Przez chwilę jeszcze siedzieli na stołówce wymieniając się planami na dziś, a gdy wszyscy zjedli, opuścili pomieszczenie. Ykhar zaraz gdzieś pobiegła, a Elaiza i Kero udali się spokojnie do biblioteki. Oczywiście najpierw chłopak musiał dokładnie wytłumaczyć wróżce gdzie może znaleźć odpowiednie książki, ale gdy podzieli już pracę każde zajęło się swoją częścią.

Tak minęło im kilka godzin.

~*~

- Elaiza! Tutaj jesteś! Wszędzie cię szukałam!

- Coś się stało, Karenn? - Zapytała wróżka widząc przyjaciółkę.

- Nie, ale chciałam zjeść z tobą obiad. I pomyślałam, że może później pójdziemy odwiedzić Aleję, co ty na to?

- Nie wiem... Kero? - Spojrzała pytająco na chłopaka.

- Jasne, idź. Też chyba zrobię sobie przerwę i pójdę przekazać Miiko to, co znaleźliśmy.

- A co znaleźliście? - Zapytała Karenn z zaciekawieniem.

- Ten wisiorek z plaży może pochodzić z Ziem Jaspisu. Tamtejsze plemię Tengu strzegło pewnego przeklętego artefaktu. Wyślemy do nich wiadomość z pytanie, czy aby przypadkiem go nie zgubili. - Wyjaśnił Kero pisząc coś na pergaminie.

- A nie możecie zapytać Aku? - Zdziwiła się wampirzyca. - Przecież jest w Kwaterze.

- No tak! Idę go poszukać! Widzimy się później! - To powiedziawszy Kero wybiegł z biblioteki.

- Kim jest Aku? - Zapytała zdziwiona Elaiza.

- Tengu. Dołączył niedawno do Straży Cienia. Nevra często wysyła go jednak na misje, bo ma skrzydła, a z powietrza łatwiej jest szpiegować, więc mało kto go kojarzy. Gadałam z nim kilka razy, jest całkiem fajny. A tak między nami to jest też bardzo przystojny! Chodźmy na obiad, może na niego wpadniemy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Dzień dobry, czytelniki :)

Jak tam sprzątanie przed świętami? Okna umyte?

U mnie nadal syf, ale się staram zebrać w sobie. Na razie robię mydło na prezenty. Wegańskie. Polecam ;)

Do poczytania :)

WróżkaWhere stories live. Discover now