IV Czemu nieszczęścia zawsze chodzą parami?!

129 14 6
                                    


- Braciszku... - zaczęła słodko Karenn, wchodząc do biura Nevry, oczywiście bez pukania.

- Czego chcesz i ile to kosztuje? - zapytał wampir nawet nie podnosząc wzroku znad czytanego dokumentu.

- Nic nie kosztuje, nie bój się. Chciałyśmy prosić cię o przysługę.

Chłopak wreszcie spojrzał na swoich gości.

- Widzę, że Miiko rzuciła nasz najnowszy nabytek w ręce mojej drogiej siostrzyczki. Tylko jej nie zamęcz, Karenn. No ale dobra, czego chcecie?

- Mamy misję u Purriry. I w związku z tym musimy wyjść poza Kwaterę – wyjaśniła wampirzyca puszczając mimo uszu kąśliwą uwagę.

- To idźcie.

- Nie możemy. Dobrze wiesz, że Miiko nie pozwala mi nigdzie chodzić samej. A Elaiza jest nowa. Może mógłbyś pójść z nami? - zakończyła z najsłodszą miną, jaką rudowłosa kiedykolwiek widziała.

- Może i bym mógł... Zależy co dostanę w zamian – wampir odchylił się na krześle przyjmując wygodniejszą pozycję.

- Wdzięczność swojej ukochanej siostrzyczki? A poza tym jak sama zarobię trochę maany to nie będę od ciebie pożyczać.

- I tak będziesz – westchnął ciężko. - Pójdę z wami, ale pod jednym warunkiem – wstał i podszedł do dziewczyn stając zaledwie kilka centymetrów przed Elaizą, która cofnęła się speszona. - Nasza urocza wróżka zgodzi się towarzyszyć mi w następnym nocnym obchodzie.

- Neeeevra – jęknęła Karenn. - Daj jej spokój. Nie możesz choć raz sobie odpuścić?

- Ok, więc radźcie sobie same - nie zdążył zrobić jednak więcej niż trzech kroków w stronę biurka, gdy usłyszał cichy głos.

- Dobrze, pójdę z tobą – prawie wyszeptała rudowłosa patrząc w podłogę.

- Świetnie! Chodźmy więc! - zarządził wesoło wampir otwierając przed dziewczynami drzwi.

~*~

- Nie musiałaś się zgadzać na warunki Nevry. Mogłyśmy poprosić kogoś innego – zagadnęła Karenn, gdy wraz z Elaizą zbierały korę w lesie.

Temat rozmowy w tym czasie siedział pod drzewem i pogwizdywał wesoło.

- Wiem. Ale nie wiadomo czy ktoś miałby czas. Ludzie tutaj są dość zajęci z tego co widziałam.

- Na pewno ktoś by się znalazł. Z resztą teraz już nie ważne. Wiem, że Navra bywa dziwny, ale w gruncie rzeczy jest całkiem fajny. Mam nadzieję, że ten obchód nie będzie taki zły.

- Na pewno będzie dobrze. O ile mnie nie zje – wróżka posłała wampirzycy ciepły uśmiech. - Chyba już starczy tych owoców i kory, jak myślisz?

- Tak, raczej starczy – przytaknęła Karenn i spróbowała podnieść wypełniony po brzegi kosz. Z marnym efektem. - Dobra Oracle! Ale ciężkie! Nevra! Pomóż nam!

- Już idę – odparł chłopak ku zdziwieniu obu dziewczyn. Wstał i bez najmniejszego problemu podniósł kosz. - To wszystko?

- Musimy jeszcze iść na plaże po muszelki i wodorosty – powiedziała nieśmiało Elaiza.

- Muszle, wodorosty i kora z drzewa? Co to ma być za nowa kolekcja? „Okoliczne śmieci"?

- Na pewno będzie śliczna! Nie znasz się i tyle! - wampirzyca przybrała obrażoną minę teatralnie zarzucając włosami.

Rudowłosa zachichotała.

- Masz uroczy śmiech, ptaszynko – powiedział brunet zrównując się z wróżką. - Chciałbym słyszeć go częściej.

WróżkaWhere stories live. Discover now