Johnlock/Mystrade

72 6 2
                                    

"I nastał ten dzień. Tego oto dnia swoje uczucie małżeństwem przypieczętuje Greg Lestrade i jego wysoko postawiony partner Mycroft Holmes. Jesteśmy Ciekawi czy na ich ślubie pojawi się Sherlock, brat Mycrofta, psychopatyczny detektyw, po którym wszystkiego można się spodziewać. Być może partner Sherlocka, doktor, weteran wojskowy, John Watson go nakłoni, by udał się na tą ważną uroczystość do brata, ponieważ wszyscy wiemy, że Ci bracia średnio za sobą przepadają. Czekamy z niecierpliwością na ten ślub i na zdjęcia."


Sherlock prychnął czytając gazetę. 


- Nędzne brukowce, nawet zdań nie potrafią składnie złożyć .


- Nie możesz wszystkiego i wszystkich tak pochopnie oceniać... - John westchnął na co Holmes wywrócił tylko oczami - Mniejsza, czemu się nie zbierasz? - zapina guziki swojej koszuli. 


- Bo tam nie idę - wyłożył się wygodniej na swoim fotelu. 


- Masz iść - doktor spojrzał na człowieka, który skradł mu serce. 


- Dlaczego? - Sherlock uniósł jedną brew. 


- Bo to Twój brat i szwagier i wypadałoby byś przyszedł chociaż na ich ślub - usiadł w swoim fotelu naprzeciwko młodego Holmesa. 


- Pewnie nawet nie zauważyłby, że mnie tam nie ma - wzruszył ramionami. 


- Mylisz się braciszku - odezwał się Mycroft, który ni stąd ni zowąd zjawił się w ich mieszkaniu. 


Sherlock jedynie wywrócił oczami. 


- Wyglądasz okropnie - przyznał młodszy za co dostał w ramię od swojego chłopaka. 


- Dzięki bracie - uśmiechnął się wścibsko. 


- Greg! Świetnie wyglądasz, jak tam? Stresujesz się - John od razu podszedł do policjanta, który zjawił się tuż po swoim jeszcze narzeczonym. 


- Nawet nie wiesz jak bardzo - zaśmiał się i zaciągnął go do innego pomieszczenia - A ty mi tu teraz opowiadaj czy Ci się wreszcie oświadczył - uśmiechnął się. 


- Nie... niestety jeszcze nie i wątpię, że to zrobi, bo się na to nie póki co nie zapowiada... - wyszeptał. 


- Po ślubie nakłonię mojego męża - samowolnie uśmiechnął się na to słowo - By nakłonił swojego braciszka do romantycznych oświadczyn - potarł ręce. 


- Nie chce, by był romantyczny, bo z jego pomysłami jeszcze znajdę pierścionek czy sygnet w jakieś części ciała czy czegoś może nawet gorszego - zaśmiał się - Chce by po prostu zapytał - uśmiechnął się. 


- Dobrze, przekaże Mycroftowi - uśmiechnął się - A teraz chodź, bo to nie jest za bardzo odpowiedzialne zostawiać ich samych...


- Teoretycznie nie są sami, w mieszkaniu jest jeszcze pani Hudson, a jej to nikt nawet Myc nie podskoczy - zaśmiali się i wrócili do poprzedniego pokoju. 


- Szczęścia na nowej drodze życia - uśmiechnął się John widząc jak Greg po powrocie przytula się do swojego ukochanego - Myc otworzył się na uczucia... Może Sherlock też powoli da radę... Już trochę mu się udało... - pomyślał. 


- Dziękuję Johnie - polityk uśmiechnął się delikatnie. 


- Żebyś mniej jadł ciasta braciszku - wtrącił się Sherlock z swoimi trochę wrednymi życzeniami. 


- Jem teraz mniej jakbyś nie wiedział - pokazał na siebie. 


To wywołało śmiech u jego brata. 


- Nie widać bracie - dalej się śmiał - Już sobie wyobrażam ten wielki tort, tak wielki jak Twoje  ego - uśmiechnął się. 


- Bardzo śmieszne - prychnął, a John i Greg wywrócili oczami -Twoje wredne uwagi nie są dzisiaj w stanie mnie ruszyć - powiedział dumnie - A ty zjawisz się na tym ślubie, by nie dać mi za wygraną 


- Nie skomentuje tego - odwrócił wzrok. 


- Nie musisz, a i moja ochrona dopilnuje byś nie zrobił nic głupiego - powiedział i wyszli. 


Lecz każdy wie, że nawet ochrona nie może powstrzymać tego wysoko funkcyjnego socjopaty. Na weselu wszyscy postanowili sobie uciąć krótką drzemkę z małą "pomocą" Sherlocka, który dolał coś do napoju. 


- Sherlock! - krzyknął wkurzony Mycroft. 


- Mówiłem już,że nie przepadam za takimi imprezami? - wzruszył ramionami - Daj spokój, obudzą się za jakąś godzinę, a ty w tym czasie możesz zająć się swoim mężem - powiedział widząc karcące spojrzenie starszego brata - John chodź, mamy akcję - chwycił go za rękę i wyciągnął z sali. 


- Przepraszam za niego! - krzyknął Watson, gdy Holmes ciągnął go do wyjścia, a Greg pokazał mu, że trzyma kciuki. 


I jak się okazało Sherlock jednak miał w planach oświadczyć się swojemu partnerowi. Na całe szczęście nie znalazł sygnetu w czymś obrzydliwym, ale Holmes zapytał go o to goniąc z nim za niebezpiecznym przestępcą. 


- Cały Sherlock - pomyślał i się cicho zaśmiał wyjmując broń. 



One ShotsWhere stories live. Discover now