Smutny los przyjaciela

8 1 0
                                    

Ja i moi kochani przyjaciele postanowiliśmy się ponownie rozdzielić. Tym razem szukałam naszego rywala z Alexem, który wciąż mnie szokował swoimi wypowiedziami. Chciałam z nim o tym porozmawiać, ale postanowiłam zaczekać na odpowiednią chwilę. Szliśmy z Alexem w kierunku starego i opustoszałego już szpitala psychiatrycznego. Rozmawialiśmy przez chwilę, jak zabić Sheltona, gdy ten nagle pojawił się przed nami. Jednak zamiast wystraszonego wyrazu twarzy, wyglądał na wściekłego. Widząc nas zaczął biec od nas jak najdalej. Alex postanowił pobiec zanim osobiście. Wziął do ręki pistolet i ruszył za naszym arcy-rywalem. Ja postanowiłam w międzyczasie wyważyć drzwi wejściowe do szpitala. Po 4 minutach mi się to udało. Alex wrócił zdyszany i spocony.

- Olivia! Shelton nam uciekł. Zniknął w jakiejś czerwonej chmurze dymu. Jedyne co mi powiedział, to to że mamy się go strzec albo pożałujemy. - Alex zaśmiał się, ale w jego głosie słyszałam zdenerwowanie i niepokój. Miałam przeczucie, że się martwił o naszą ekipę. W dodatku, mój przyjaciel wyglądał na zmęczonego. Zmartwiło mnie to, ponieważ wiedziałam że ja po zmartwychwstaniu nie odczuwałam więcej podobnych odczuć. Nie wiedziałam co to oznacza w przypadku Alexa.

- Nie martw się, w końcu go odnajdziemy. Udało mi się wyważyć drzwi. Wchodźmy może skrył się tu kiedy przed tobą uciekł i ma możliwość teleportowania się. - rzekłam do przyjaciela.

- Ty to zawsze masz realistyczne podejście do problemu. - powiedział lekko zalotnie Alex. Zaśmiałam się po cichu, lecz sposób w jaki do mnie mówił bardzo mnie zdziwił. Postanowiłam jednak później porozmawiać o tym z przyjacielem. Weszliśmy do budynku. Był zniszczony i zaniedbany. Miał także 4 piętra i piwnicę. Postanowiłam rozejrzeć się z Alexem. Na parterze znaleźliśmy sztylet usmarowany krwią. Wzięłam go ze sobą na wypadek natknięcia się na Sheltona. Alex na pierwszym piętrze odnalazł kartkę z wiadomością:

,, Poddajcie się albo was zniszczę! Szczególnie Olivię, Alexa i Alessę!''

Zaśmialiśmy się złowrogo. Wiedzieliśmy, że nie należy tej notatki brać dosłownie. Drugie piętro obfitowało w pułapki.  Były one zastawione przez Sheltona. Postanowiłam pójść z Alexem na trzecie piętro, a dopiero później zmierzyć się z przeszkodami. Gdy weszliśmy na trzecie piętro odnalazłam z przyjacielem karabin i strzelbę myśliwską. Przypomniałam sobie, że to ulubione bronie Victorii. Nagle dostrzegłam, że Alex źle się poczuł.  Był blady i ledwo trzymał się na nogach. Weszliśmy do jednego ze starych pomieszczeń, gdzie leżało łóżko i mała drewniana komoda. Zaleciłam Alexowi stanowczo żeby tam został i odpoczął. Na początku się upierał, ale w końcu mnie posłuchał. Osobiście wyruszyłam by zmierzyć się z pułapkami. Najpierw wystrzelone zostały strzały, potem z sufitu spadł worek ze śmieciami a później jeszcze uciekłam szybko przed pędzącymi w moją stronę noże i siekiery. Po uporaniu się ze wszystkimi przeszkodami, poszłam z powrotem na trzecie piętro. Alex leżał na łóżku. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się lekko. Wyglądał na wyczerpanego. Zadał mi jedno pytanie:

- Olivia... A co jeżeli... Co jeżeli już zabijesz Sheltona? Wrócisz do rodzinnego domu czy zostajesz w rezydencji ,,The Ones''?

- Cóż... Tego jeszcze nie wiem. Parę razy o tym rozmyślałam, ale jeszcze nie podjęłam ostatecznej decyzji.

Kiedy wyszłam z pomieszczenia poszłam na czwarte i ostatnie piętro. Nie odnalazłam tam nic ciekawego. Jednak usłyszałam nad głową wybuch i zobaczyłam jak wali się sufit. Wiedziałam, iż to Shelton chciał zdetonować dach by mnie przygnieść. Uciekłam windą na pierwsze piętro. Poszłam poszukać jeszcze raz jedno z pomieszczeń. Ujrzałam cień jakiejś osoby. Nie był to jednak Shelton. Jednak bardzo się cieszyłam kiedy okazało się, że to był Alex.

- Olivia!

- Alex? Och Alex, dlaczego nie ma cię na tamtym piętrze? Gdybyś tylko wiedział co ja tam przeżyłam na drugim. W każdym razie, cieszę się że czujesz się lepiej.

Alex uśmiechał się jeszcze przez chwilę. Nagle na jego twarzy dostrzegłam zdenerwowanie. W końcu wykrzyczał:

- ,,W każdym razie?!'' Co znaczy ,,w każdym razie?!'' Za bardzo się cieszyłaś na mój widok! Tam było pełno niebezpieczeństw! Czemu nie próbowałaś od razu uciekać?! Wszystko co cię obchodzi to ten s*****syn Shelton! Nigdy się o nikogo tak nie bałem w swoim życiu! Masz świadomość jak ja się teraz czuje, prawda?

Zmartwiło mnie histeryczne zachowanie Alexa, więc chciałam go uspokoić.

- Alex, wiesz że ja...

Alex urwał mi wypowiedź niespodziewanym przytuleniem i wykrzyczał płacząc głośno:

- Więc zostań ze mną! Nigdy więcej nie chodź sama! Powinienem się o ciebie troszczyć!

Uścisnęłam Alexa mocniej do siebie. Przejęłam się jego stanem psychicznym.

- No a co z dziewczynami? Będziesz szła je znaleźć?

- Tak, ale... nie wiem gdzie mogą być.

- Musimy je odnaleźć!

Korciło mnie żeby zapytać Alexa, dlaczego nieraz mówi rzeczy o których mu nie mówiłam. Po krótkiej chwili się odważyłam.

- Więc... wydajesz się dużo wiedzieć o mnie i ,,The Ones''. Opowiadały ci?

- Wiedziałem o tobie wszystko dużo wcześniej. Wiem jak zależy ci na twoich przyjaciółkach i rodzinie. Czuje po prostu, że muszę się o was troszczyć i chronić.

Zmroziło mnie to co mi powiedział. Jednak nadal mnie zapewniał, że odnajdziemy Sheltona. Ja i Alex zjechaliśmy windą z pierwszego piętra do piwnicy. W głębi serca czułam nadchodzące niebezpieczeństwo. Przechodziłam z przyjacielem po najmroczniejszych zakamarkach piwnicy. Nagle ujrzeliśmy naszego wroga Sheltona. Jednak był uzbrojony w wielką włócznię. Zaczął biec w naszym kierunku, groził nam przy tym śmiercią. Zaczęły błyskać czerwone światła. Ja i Alex próbowaliśmy się teleportować w bezpieczne miejsce. Ale ku naszemu zdumieniu nie mogliśmy. To była sztuczka w wykonaniu naszego arcywroga. Nie mogliśmy zrobić nic innego, tylko biec w kierunku windy. Światło co sekundę się zapalało i gasiło na zmianę. Shelton biegł za nami z uniesioną do góry włócznią. Wbiegłam do środka windy, ale chciałam powstrzymać jej zamknięcie. Pragnęłam ratować Alexa przed wrogiem. Przyjaciel płacząc wydyszał do mnie:

- Olivia!

Shelton stanął za Alexem unosząc broń wyżej.

- Olivia!

- Nie!

Wróg celował ostrą włócznię w stronę przyjaciela. Alex był przerażony i zszokowany tym wszystkim. Próbowałam złapać go za dłoń i wciągnąć do windy siłą.

- Olivia!

Shelton dźgnął Alexa prosto w serce. Ręka przyjaciela po prostu wypadła mi przez drzwi. Winda się zamknęła.

- Alex!

Usiadłam na podłodze. Zaczęłam płakać nad losem polubionego niedawno przeze mnie chłopaka. Było mi bardzo źle.  Z nieznanego powodu czułam, że znałam go o wiele wcześniej niż mi się wydawało. Po wyjściu ze szpitala psychiatrycznego odnalazłam moje przyjaciółki. Pytały nie o to czy znaleźliśmy Sheltona, ale o to gdzie jest Alex. Ze smutkiem opowiedziałam im co stało się w trakcie ucieczki. Alessa zaczęła ze mną opłakiwać jego śmierć. Jak się okazało dziewczyny również były załamane, mimo że znały Alexa od niedawna. Melanie miała adoptowaną córkę Luizę. Luizie było przykro gdy ona umarła na skutek uduszenia. Bonnie odeszła z powodu porąbania ciała na kawałki siekierą. Miała najdroższą kuzynkę Bonitę. Scarlett na długo przed własną śmiercią (podpalenie żywcem) straciła małą siostrę Irmę. Gloria i Lilia, młodsze siostry Frances, były załamane gdy ta zmarła na skutek śmiertelnego pobicia. Tak samo się czułam ja po utracie przyjaciela.


The Ones 2Where stories live. Discover now