1

16 4 14
                                    

-AAAAAAAAA- znowu.
Ledwie doczołgałem się do pokoju przyjaciela, usłyszałem kolejny krzyk
i głośny, przeszywający dźwięk.
-Kihyun! - krzyknąłem wbiegają do pokoju.
Siedział na podłodze, opierając się o łóżko.
-Wszystko w porządku? - usiadłem obok niego.
-Nie, n-ic nie jest w porządku.

~~~~~~~~~~~~~~~

-Yoo... Ki-... Hyun.... - wymamrotała znudzona recepcjonistka, zapisując imię Kihyuna w jakimś zeszycie.
-Gabinet piętnasty, na lewo- powiedziała, wskazując ręką w jego kierunku. Pokiwałem głową i łapiąc kolegę za rękę, poprowadziłem go pod salę.

Terapeuta nie był pomocny. Kolejny. Przynajmniej tak mówił mi Kihyun po każdym spotkaniu.
Zacząłem się martwić.
W mieście było dość wielu psychologów, a żaden nie umiał mu pomóc.
Bałem się też o Kihyuna. Jego nocne koszmary stawały się coraz gorsze. Zaczął lunatykować, przez co znalazł się w wielu niebezpiecznych sytuacjach.
-Dajmy spokój - powiedział, przerywając ciszę.
-Kihyun, nie możemy-
-Dajmy spokój, nic mi się nie stanie, może robię z tego za dużą aferę
-Nie, nie robisz, to-
-Minhyuk, nie mam pięciu lat, nie zrobię sobie krzywdy-
-Przeciąłeś sobie rękę nożem. Wczoraj. Nic się nie poprawia. Nie chcę tego mówić, ale jest tylko gorzej, to jest niepokojące.
Nic nie odpowiedział.
Przyśpieszył kroku i wyprzedzając mnie znacznie, udał się w stronę naszego mieszkania.

-AAAAAAAAAA- krzyk był zadziwiająco przerażający i nie dochodził z sypialni Kihyuna.
Rzuciłem się w stronę drzwi, otwierając je z hukiem.
Odkąd z nim mieszkam, nie miał tak okropnego ataku.

Kuchnia. Kurwa, kuchnia.

Krzyki nie ustawały, widziałem jego cień padający na korytarz.
Sam zacząłem wydzierać się na całe mieszkanie.

-KIHYUN- wrzasnąłem, usiłując wyrwać mu nóż, którym zadawał sobie ciosy.
Wciąż krzyczał.

-KIHYUN PUŚĆ TO, KIHYUN PROSZĘ

Usiłowałem delikatnie wyrwać mu narzędzie, ten jednak popchnął mnie w stronę blatu kuchennego, w który uderzyłem głową.

Podniosłem się, dysząc ciężko.
Obok łóżka zobaczyłem Kihyuna, który pochylał się nade mną.
-To nie jest mój pokój- powiedziałem, rozglądając się- Obudziłem cię? Krzyczałem, miałem sen-
-Dalej śpisz-powiedział z kamiennym wyrazem twarzy.
-Co. Ale....
-To jest świadomy sen, słyszałeś?
-Projekcja-
-O Boże nie, to bardziej skomplikowane - powiedział siadając obok mnie.
-Powiedzmy.... Że jesteśmy w śnie.
Ja kontroluję sny "twojego" Kihyuna- powiedział uśmiechając się lekko przy wyrazie ,, twojego"
-Minhyuk, którego teraz zastępujesz kontroluje twoje.
-Eee.... Okej...? Powiedzmy, że uwierzę, ale czemu tu jestem?
-Bo muszę Ci pomóc. A bardziej Kihyunowi. Jesteście wyjątkowi. Nie każdy może tak wchodzić sobie do snu i to do tego "głównego"
-Kihyun tu przychodzi?
- W tym problem. On nie umie, a może. Przez to gubi się i ma te... Sny. To nie są zwykłe koszmary, nie jesteś w stanie sobie tego wyobrazić. To coś strasznego.
-Mogę coś zrobić? Na prawdę się martwię.
-Jestem w pewnym sensie jego podświadomością. Jeżeli tu przychodzisz w czasie kiedy śpi, to mu pomaga. Ma cię bliżej przy sobie, a ja wiem, że- to nie jest rozmowa na dziś- odchrząknął- Jest jeden problem. Musisz tu być przez cały czas jego snu. Czyli przez załóżmy osiem godzin. Jeżeli obudzi się w tym czasie, nie będziesz wiedział. A u was w mieszkaniu zamiast ciebie będzie inny Minhyuk.
Pokiwałem głową.
-Jest jeszcze jedna rzecz, którą musisz wiedzieć.... My jesteśmy parą, a tamten Minhyuk może próbować tam coś ten ten.....
-Co to ma znaczyć-
-Lepiej się połóż, zaraz będziesz wracał, dochodzi 7. Kihyun będzie wstawał.
-Dobrze. Do zobaczenia?
-Definitywnie- odpowiedział, a ja zamknąłem oczy.

Obudziłem się. Nad sobą zobaczyłem Kihyuna, który zmartwiony pochylał się trzymając w dłoni termometr.
-Krzyczałem?
-Nie. Nie pamiętasz?
-Mam coś pamiętać?
-Upiłeś się. Kiedy?
-Co? Nic nie piłem!- zaprotestowałem.
-Obudziłeś się o drugiej i szukałeś czegoś w lodówce. Próbowałem zasnąć, ale przyszedłeś do mojego pokoju i namalowałeś mi łapacz snów na kaloryferze. Zaryłeś głową w sufit i dostałeś gorączki, nawet nie wiem jak to zrobiłeś, ale ci się udało.
-A miałeś koszmary?...
-Gościu, nie mogłem mieć, nie spałem.
Nie byłem pewien czy godzenie się na zostawianie w mieszkaniu drugiego Minhyuku było mądrą decyzją, ale było już za późno by się z niej wycofać.
-Może to był twój sen-zasugerowałem.
Zamyślił się. Miał powód, to było prawdopodobne z jego doświadczeniami.
-Jeżeli tak.... To nie wiem czy nie wolę koszmarów.
Zaśmiał się i wyszedł z pokoju.

Dziś w nocy zamknę drzwi na klucz.

~~~~~~~~~~~~

-Nie podoba mi się to-powiedziałem do swojego znajomego- Shownu, ja nie mogę go kochać w TEN sposób.
-A dlaczego nie?
-Bo to się nie uda! On ma tyle kłopotów, te sny, psycholodzy, nie potrzebuje mieć mnie na głowie- powiedziałem opierając się głową o ścianę- Jak mogę um... Przestać?
-Nie mam pojęcia, może znajdziesz kogoś innego albo nie przestaniesz
i powiesz Kihyunowi-
-Ty to jesteś jebnięty. Ale może kogoś znajdę.... Uh, ale tu nikogo nie ma, w tym problem.
-A ten twój sąsiad?
-Jooheon? Chyba cię rąbnęło.
-Przecież on cię podrywa.
-Panią z recepcji też, dobrze się dogadują, może pójdę do bloku obok, one są takie miłe-
-Jesteś idiotą, jak kochasz Kihyuna, to nie przestaniesz tak szybko, nie ma na to sposobu. Może to po prostu zaakceptuj.
Westchnąłem.
-Ale.... - nie było żadnego ale. Może on miał rację. Ale Kihyun... Chyba w moich snach, to niemożliwe.
-No widzisz. Chodźmy już do ciebie, chłodno się robi.

I jak pech chciał, w klatce schodowej stał Jooheon.
-Cześć Minhyuk. Kihyun pyta czy cię przypadkiem nie widziałem, chyba się martwi.
-A fakt, miałem być wcześniej, ale to chyba nie szkodzi - powiedziałem bardziej do siebie- Dzięki, na razie!
Ruszyłem w stronę schodów, jednak zostałem szturchnięty przez Shwonu.
Popatrzyłem na niego pytająco, a on znacząco pokiwał głową w stronę Jooheona, który niczego nie świadomy otwierał drzwi do mieszkania.
Pokiwałem głową na nie... Ale.... W sumie to może się udać. Wszystko, by tylko nie truć Kihyunowi życia.
-Jooheon? Może byśmy gdzieś razem wyszli kiedyś... ? - Zażenowałem się niemiłosiernie, naprawdę nie mam co robić, tylko podrywać sąsiadów, którymi ani trochę się nie interesuję, na schodach.
Sam był zszokowany moją propozycją
i patrzył się na mnie jak na wariata, ale uśmiechnął się i pokiwał głową, po czym zniknął za drzwiami.
-Shownu, ja myślę, że to było nie-
-Chodźmy już do was, bo Kihyun się o ciebie martwi, słyszałeś - westchnął i pociągnął mnie stronę mieszkania.

~~~~~~~~~~~~~~~

Z góry przepraszam za wszelkie błędy i za to, że książka może być trochę chaotyczna i nie zrozumiała, ale pierwszy raz piszę coś takiego. Chciałam, żeby po prostu przynajmniej raz było tu coś ciekawego, ale nie jestem pewna czy mi się to udaje X'D

Do następnego...... Chyba

SenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz