Tylko przyjaciel - Rozdział 15.

Start from the beginning
                                    

Z duszą na ramieniu wszedł do gabinetu. Ich spojrzenia na moment się spotkały, ale nie odezwali się do siebie. Kankuro doskonale wiedział, że nie powinien naciskać i rozpoczynać jakiejkolwiek dyskusji, więc po prostu opadł na kanapę i wpatrywał się w sufit, czekając, aż to młody zacznie rozmowę. Jednak i Gaara potrafił być uparty i ignorował brata.

Minęło dość sporo czasu. Kankuro nadal leżał rozwalony wygodnie na kanapie.

W końcu Gaara nie wytrzymał.

— Czego chcesz? — warknął, patrząc świdrującym wzrokiem na Kankuro.

Lalkarz niezbyt się przejął jego zachowaniem. Tak naprawdę nie był już w stanie go przerazić, bo uwierzył w jego wewnętrzną przemianę, więc nic mu nie groziło.

— Siedzę — odparł spokojnie. — Chyba ci nie przeszkadzam.

— Nie — burknął Gaara i wrócił do pisania dokumentów.

— Ale w sumie jak już tak miło spytałeś, to chciałbym o czymś z tobą porozmawiać.

Gaara niechętnie odłożył pióro i patrzył na brata w oczekiwaniu.

— Co się stało?

— Nic.

— Nie jesteśmy już dziećmi i skoro widzę, że coś jest nie tak, to tak jest i nie masz po co udawać. — Kankuro westchnął cicho.

— Powtórzę: nic się nie stało.

— Dobrze... to dlaczego jesteś zły? I zanim zaprzeczysz – tak, jesteś zły.

— Tak, ale nie na ciebie — odparował Gaara. Nie do końca wiedział, jak się zachować. Takie rzeczy nie zdarzały się w jego rodzinie. Nikt się nim na tyle nie przejmował, by rozmawiać o jego samopoczuciu. A może odkąd poznał Sayuri, był w dobrym humorze i właściwie nie było o czym mówić? A skoro tak... to właściwie i Temari i Kankuro zachowali się wobec niego w porządku.

— Więc jesteś na coś zły. — Kankuro zastanowił się. — A może raczej na kogoś? Wykluczam tych idiotów z Rady, nie jesteś na tyle głupi, by się nimi przejmować. Więc na kogo?

Gaara poddał się. Może nie całkiem, ale odrobinę, bo odpowiedział na to pytanie.

— Na siebie.

— Dlaczego?

— Zrobiłem coś głupiego — odpowiedział Gaara po dłuższej chwili wahania.

— Musiałeś przecież w końcu znowu wysłać Sayuri na misję.

— Wiem, ale to nie o to chodzi.

— Cóż... nie chcesz o tym rozmawiać?

Gaara zaprzeczył ruchem głowy.

— Rozumiem... — Kankuro wstał. — W takim razie nie będę cię do niczego zmuszał. Ale jak będziesz miał ochotę, to możesz ze mną porozmawiać.

— Kankuro...

Starszy z braci obrócił się w już otwartych drzwiach i spojrzał na młodszego.

— Dziękuję, że przyszedłeś.

— Irytujący obowiązek starszego rodzeństwa.

***

Po wizycie Kankuro, Gaara nieco uspokoił się. Nie rozumiał tego, bo właściwie ich rozmowa nic nie wniosła, ale lepiej się po niej czuł. Może sam fakt, że ktoś się o niego zatroszczył, załagodził nieco te straszne emocje, które nim targały? Co prawda nadal miotał się, nie potrafił znaleźć odpowiedzi, choć miał wrażenie, że była ona na wyciągnięcie ręki. Ale co mógł przeoczyć w swoich relacjach z Sayuri? Jaki fakt mu umykał? Cóż... na te pytania nie był w stanie znaleźć odpowiedzi.

Tylko przyjacielWhere stories live. Discover now