04.

166 19 3
                                    

Po całym, zdarzeniu księżniczka Jasmine poszła się przebrać. Mercy za to siedziała u mnie w komnacie, czekając na mój rozkaz. Razem z Jasmine wybraliśmy się na spacer po królewskim ogrodzie. Pokazywałem jej różnorodne kwiaty, a ona nawet na nie nie patrzyła. Kiedy byłem tutaj z Mercy zachwycała się każdym kwiatem, nawet każdym płatkiem. Chciałem rozpocząć temat jakiejkolwiek rozmowy, lecz księżniczka nie wyglądała na zainteresowaną. 

- Wasza Wysokość! - usłyszałem, dlatego przystanąłem i odwróciłem w stronę głosu. - Przepraszam najmocniej Wasza Wysokość, ale mam pewien problem - powiedział zdyszany brunet. 

- Stoją przed Tobą przyszły król i królowa, należy się ukłonić - skarciła go Jasmine, a ja miałem ochotę się odezwać, lecz nie mogłem. Przecież to moja przyszła żona. 

- Przepraszam Wasza Wysokość - powiedział i ukłonił się.

- Co się stało Louis? - spytałem, a brunet wyprostował się. 

- Nigdzie nie mogę znaleźć mojej siostry - powiedział, a w jego oczach  zobaczyłem łzy. - Słyszałem o wypadku, wiem, że Wasza Wysokość się zdenerwowała, proszę mi powiedzieć, gdzie ona jest - mówił załamany. Złapałem go za ramiona i odciągnąłem na bok. Nie chciałem by księżniczka tego słuchała.

- Twoja siostra jest bezpieczna - powiedziałem, a na jego twarzy zobaczyłem ulgę. - Jest w mojej komnacie. Od dzisiaj wypełnia tylko moje rozkazy. - dodałem. - Nie chciałem by została wyrzucona. 

- Dziękuję Wasza Wysokość - ukłonił się i zaczął całować moje dłonie.

- Louis, proszę - powiedziałem, a chłopak wyprostował się. - Mów mi Niall - uśmiechnąłem się, a na jego twarzy zobaczyłem zmieszanie.

- Nie mogę, nie powinienem - odparł.

- Jesteśmy prawie w tym samym wieku, a po za tym nikt nie musi o tym wiedzieć - dodałem.

- Dobrze Wasza...Niall - uśmiechnął się. Od razu było widać, że jest bratem Mercy. Mają te same oczy, tą samą mimikę twarzy i ten sam uśmiech. - Muszę wracać do pracy. Jeszcze raz dziękuję Niall. 

- Nie za co - uśmiechnąłem się. Chłopak odszedł, a ja wróciłem do księżniczki. 

- Pozwolisz by taka hołota mówiła do ciebie po imieniu? - spytała, a ja miałam ochotę wykrzyczeć jej prosto w twarz co o niej myślę. 

- To normalni ludzie, tacy sami jak my - odparłem. 

- Nie są jak my - powiedziała. - Nie powinno ich tu być, jeszcze się czymś zarażę - dodała.

- Gdyby nie oni nie miałabyś nic - zatrzymałem się. - Mam nadzieje, że spacer się podobał. Raczej trafisz do pałacu - powiedziałem i odwróciłem się. 

- Niall!- krzyknęła, gdy odszedłem, lecz ja się nie zatrzymywałem. Nie chciałem być nie miły, lecz ona zmusiła mnie do tego. Gdyby nie oni nie mielibyśmy co jeść. I nie mówię tu tylko o Mercy czy Louisie. Gdyby nie służba nie miałaby się w co ubrać, nie miałaby co zjeść ani gdzie spać. Dzięki nim możemy jeść tak dobre posiłki, chodzić w czystych ubraniach i spać w czystej i świeżej pościeli. Ci ludzie pracują bardzo ciężko, aby rodzina królewska miała jak najlepiej, a nikt ich nie docenia i każdy nimi gardzi. Nie chcę, żeby tak było. Ci ludzie na to nie zasługują. 

Dlatego, gdy zostanę królem, wszystko się zmieni.

XXXX

Witam, po długiej nieobecności. 

Skończyłam dzisiaj jedno opowiadanie. Napisałam pod nim notkę i zrobię tutaj dokładnie to samo.

Proszę was bardzo abyście dali mi znać, czy ktoś tu nadal w ogóle jest. Zbliżają się wakacje i chę wrócić na wattpada, tylko nie wiem, czy mam jeszcze do kogo wracać. Proszę dajcie mi znać. 

Zaczynam rozkręcać Your Majesty i kończyć IDWLF.

Mam nadzieje, że wam się podoba ♥

Marcelina x 

Your Majesty||n.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz