02.

282 26 6
                                    

Dzisiaj był dzień, w którym bardzo się stresowałem. Miałem poznać swoją przyszłą żonę. Od rana nasza służba przystrajała pałac, a mnie przebierali w co raz to inne stroje. W końcu miałem dość i wyszedłem ze swojej komnaty. Ruszyłem wzdłuż korytarza wcale się nie spiesząc. Dlaczego moi rodzice musieli wybrać mi żonę? Zszedłem na dół i zacząłem rozglądać się po wnętrzu jakbym chciał znaleźć coś nowego. Ale nic takiego nie było. Oprócz jednej osoby. Uśmiechnąłem się lekko na widok niskiej brunetki i ruszyłem w jej stronę.

- Witaj - powiedziałem dość głośno. Dziewczyna wzdrygnęła się i zachwiała się, ponieważ stała na drabinie. Podbiegłem do niej i złapałem, a drabina upadła z hukiem na podłogę. - Uważaj - uśmiechnąłem się.

- Dziękuję, książę - powiedziała, nawet na mnie nie patrząc.

- Niall? - usłyszałem głos swojej matki. Postawiłem Mercy na ziemi i odwróciłem się w stronę rodzicielki.

- Tak mamo? - spytałem grzecznie.

- Za parę godzin do zamku przybywa księżniczka Jasmine, powinieneś się przygotować - powiedziała.

- Za moment wrócę, mamo - uśmiechnąłem się. Moja mama spojrzała z pogardą na Mercy i odwróciła się, odchodząc od nas. Odwróciłem się w stronę brunetki, która akurat dźwigała drabinę z ziemi. - Pomogę ci - powiedziałem i podszedłem do niej. Chwyciłem drabinę i postawiłem ją tak, by dziewczyna mogła wejść. - Masz ochotę na spacer? - spytałem.

- Nie mogę, wasza wysokość, jestem w pracy - powiedziała.

- Nalegam - powiedziałem.

- Dobrze, ale tylko na moment - powiedziała, a ja uśmiechnąłem się lekko.

Parę minut później spacerowaliśmy po ogrodzie. Mercy rozglądała się w około i zachwycając się każdym kwiatem.

- Więc Mercy - zacząłem. - Dlaczego akurat mój pałac? - spytałem.

- Razem z bratem musieliśmy znaleźć prace, która będzie się nam bardzo opłacać, wasza wysokość. Mój ojciec zmarł zaraz po moich narodzinach. Nawet go nie poznałam. Moja matka parę miesięcy temu zachorowała. Nie doczekała nawet moich siedemnastych urodzin.

- Masz siedemnaście lat? - spytałem, a on pokiwała głową.

- Jestem tylko rok starszy od ciebie - powiedziałem, a ona uśmiechnęła się.

- Muszę już wracać, wasza wysokość pewnie też - zatrzymała się i spojrzała na wejście do zamku.

- Jestem Niall - odparłem, a Mercy spojrzała na mnie. - Mów mi Niall.

- Nie wypada, wasza wysokość - spuściła głowę.

- Nalegam.

- Dobrze - podniosła głowę i spojrzała na mnie. - Niall - uśmiechnęła się. Odwzajemniłem gest i ruszyłem w kierunku zamku, z brunetką u boku. Stanąłem przed ogromnymi schodami, by móc wejść na górę, lecz odwróciłem się jeszcze, by zobaczyć jak Mercy wraca do pracy. Zacząłem wchodzić po schodach, lecz jej głos mnie zatrzymał. - Niall?

- Tak? - spytałem i od razu na nią spojrzałem.

- Nie zmieniaj stroju, wyglądasz przystojnie - uśmiechnęła się. - Księżniczka to doceni - dodała i odwróciła się. Uśmiechnąłem się i odwróciłem głowę z powrotem w stronę schodów.

Wyglądałem przystojnie.

XXXX

Okej, więc stwierdziłam, że napiszę dzisiaj rozdział. Akurat naszła mnie wena :)

Chciałabym bardzo podziękować valerieoconor za cudowną okładkę. Jestem w niej zakochana!

Mam nadzieje, że podobał wam się rozdział :)

Marcelina x

Your Majesty||n.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz