Rozdział 16

1.8K 103 24
                                    

Dziesiąta rano. Zegar tykał nad drzwiami od mojego tymczasowego pokoju. Od dłuższego czasu wpatrywałam się w niego, niewidzącym wzrokiem.
Zdrzemnęłam się tylko jakąś godzinkę po tym, jak Niall wczoraj wyszedł. Ale nie byłam zmęczona. Byłam... no właśnie. Jaka byłam? Wyprana z wszelkich emocji. Obojętna. Nie miałam nad niczym kontroli. Powoli traciłam nadzieję na to, że w moim życiu w końcu zacznie się układać. Że będzie kompletne i wypełnione.
Na domiar złego od razu, kiedy blondyn wczoraj wyszedł, zadzwoniła moja matka. Rozłączyłam się zaraz po tym, kiedy zaczęła krzyczeć do słuchawki, że mam wracać. Huh, czy to jakiś kpiny?
Usłyszałam ciche pukanie do drzwi, zaraz potem się uchyliły. Helen weszła do środka z tacą. Nawet nie chciało mi się podnieść. Nie chciało mi się nawet uśmiechnąć i chwilkę poudawać, żeby kobieta się o mnie nie martwiła.
Helen postawiła tackę na stoliku obok łóżka, a sama przycupnęła na jego krawędzi. Patrzyła na mnie przez kilka minut. Westchnęła delikatnie i potarła dłonią moje ramię, w geście pocieszenia.
- Kochanie, nie możesz się załamywać - mruknęłam coś niezrozumiałego. - Nie przejmuj się matką. Skoro tak się zachowuje, to trudno. Ja wierzę, że ona jeszcze zmądrzeje.
- Teraz nie chodzi o matkę - powiedziałam łamiącym się głosem.
- Och, dziecko - kobieta zaczęła głaskać mnie po włosach, kiedy łzy skapywały z moich policzków. - Ty go kochasz, tak?
- Nie - stwierdziłam po chwili wahania. - Nie mogę kochać kogoś, kogo prawie nie znam. Po prostu cierpię, bo to był chłopak, w którym pokładałam nadzieję - przygarnęłam koc do piersi i załakałam. - To był chłopak, któremu ufałam i przy którym nie czułam, że moje życie to jeden wielki chaos. On był tym, przy którym wszystko stawało się prostsze. Myślałam, że może... może on pomoże mi się odnaleźć. Że odnajdę siebie w nim - strumienie z moich oczu nadal płynęły, mocząc poduszkę.
Helen zacisnęła wargi, aby nie wybuchnąć płaczem.
- Powiem ci coś - wzięła głęboki wdech i popatrzyła w moje zaczerwienione oczy. - Jeśli twoje serce podpowiada ci, że masz odebrać ten cholerny telefon, to zrób to. Nawet jeśli tylko na niego nawrzeszczysz. Albo wyjaśnij z nim to. Chyba nie dzwonił by milion razy tylko po to, żeby powiedzieć "To nie tak jak myślisz" - obniżyła głos, recytując stałą wymówkę płci przeciwnej.
Tak, Helen miała tę cholerną rację. I ja o tym wiedziałam, tylko mój  umysł to  odrzucał. Tak jakby rozum przejął nade mną kontrolę.
- Pamiętaj, skarbie. Jedno słowo może zakończyć bitwę, tak jak jedna osoba może zmienić życie.
Jej słowa dały mi wiele do myślenia.
*
Kiedy Helen wyszła, od razu zasnęłam. Byłam wyczerpana emocjonalnie i mimo wszystko, potrzebowałam snu.

Kiedy się obudziłam, było po piętnastej. Kobieta prawdopodobnie spała, ponieważ dzisiaj miała nocną zmianę.
Wzięłam prysznic, założyłam ciemne jeansy i wciągnęłam w nie przód białej koszulki.
Przemyślałam sprawę z moją matką. Postanowiłam, że wrócę po resztę moich rzeczy. Pracowała do siedemnastej, więc powinnam zdarzyć przed nią, naprawdę nie miałam ochoty się z nią widzieć. Już mnie to przerastało i głęboko zastanawiałam się, dlaczego moja matka jest psychiczna. Wiem, że nie powinnam tak mówicz czy nawet myśleć, ale kogo próbuję oszukać? Nie wiem co jej odbiło. Westchnęłam przeciągle, zamykając drzwi od mieszkania Helen na klucz.

Po około półgodzinnej wędrówce znalazłam się przed moim domem. Teraz właściwie domem Cher. Otworzyłam zamek i weszłam do środka. Chwilę stałam w korytarzu, nasłuchując, czy aby na pewno nikogo nie ma. Wdrapałam się po schodach na górę.
Podeszłam do mojej szafy i wyciągnęłam wielką walizkę, zaczęłam pakować do niej wszystkie moje ubrania, bieliznę i całą resztę pozostałych rzeczy. Opróżniłam biurko i zajrzałam pod łóżko, aby się upewnić, że nic mi tam nie spadło.
Zmarszczyłam brwi na widok pudełka po butach. Nie przypominałam sobie, żebym je tam kładła... A potem zdałam sobie sprawę, że od samego początku, czyli odkąd wyszłam ze szpitala, nie zaglądałam tam. Chwyciłam je w dłonie. Uchyliłam wieczko. Oczekiwałam, że znajdę tam parę butów, ale to co zobaczyłam przerosło moje najśmielsze oczekiwania.
To jest cząstka mojego starego życia - te słowa chodziły po mojej głowie. Wpatrywałam się we wnętrze pudełeczka ze świecącymi oczami - z ciekawości, ale również z lekkiej obawy, co mogę tam znaleźć.
Wyciągnęłam trzęsącymi się palcami plik, jak się okazało zdjęć. Pierwsze przedstawiało małą dziewczynkę, siedzącą na rowerze i wysokiego mężczyznę, którego twarz rozjaśniał uśmiech. To mój tata! - zaświtało mi w głowie i obraz niewiedzy i konsternacji rozpłynął się w mgnieniu oka.
Pogładziłam palcem zdjęcie, nie zwracając uwagi na lekki ból w skroniach.
- Tak mi cię brakuje, tato - szepnęłam i pociągnęłam nosem. Nie bądź mięczakiem - powtarzałam sobie w myślach, nie rozpłaczesz się. Oddychaj.
Drugie zdjęcie przedstawiało klasowe zdjęcie. Znalazłam na nim siebie obok Kendall. Wyglądałam na szczęśliwą. Data pokazywała dwa lata wstecz.
Na kolejnym zdjęciu byłam ja, Niall i jakaś piękna dziewczyna. Nie mogłam jej rozpozn... zaraz! Ona była w jednym z moich wspomnień. Kiedy ktoś wrzucił mnie do wody. Tak, to na pewno ona. Odwróciłam zdjęcie. Było podpisane: Niall i April. Maj, 2014. Uśmiechnęłam się pod nosem. Wyglądaliśmy na szczęśliwych. Ostatnim zdjęciem był malutki chłopczyk. Myślałam, że moje serce zaraz się zatrzyma. Przecież to jest identyczne zdjęcie, jak ze wspomnienia, kiedy ktoś dał mi bransoletkę!
Boże, jak ja nienawidzę mówić ktoś na osobę, która znaczyła dla mnie więcej niż wszystko.
W pudełku znajdował się jeszcze notesik. Chciałam go otworzyć, ale był zamknięty na malutką kłódeczkę. Przez chwilę szarpałam, ale obawiałam się, że go uszkodzę. Włożyłam wszystko do walizki. Jakimś cudem udało mi się ją znieść na dół. Poszłam do kuchni, chwyciłam długopis i kartkę, przyczepione do lodówki.
Teraz już wiem, dlaczego kiedyś się wyprowadziłam. Nie licz, że wrócę. Chyba, że zmienisz swoje nastawienie do własnej córki. Żegnaj. Abigail.

Pośpiesznie wyskrobałam i zostawiłam papier na blacie. Szesnasta pięćdziesiąt cztery. Wybiegłam na dwór, zatrzasnęłam drzwi. Złapałam za rączkę walizki i zaczęłam ją ciągnąć w stronę mojego obecnego domu, który emanował ciepłem, czyli odwrotnością domu Cher. Tym gestem chciałam się oderwać od tego co mnie nie rozwija i nie wywołuje uśmiechu na mojej twarzy.
*
Kiedy wróciłam Helen jeszcze spała. Zaczęłam się zastanawiać, czy to nie będzie problem, jeśli przez jakiś czas u niej zamieszkam. Przecież ona ma własne życie. Nie wiem czy poradziłabym sobie bez tej wspaniałej kobiety, której mądrość zaskakuje mnie z dnia na dzień coraz bardziej. Jeśli się nie zgodzi, będę musiała wrócić do matki.
Odrzuciłam od siebie tę myśl i zaczęłam się rozpakowywać. Jak się okazało szafa była idealna moje ubrania. Nic więcej by się nie zmieściło, ale również nic więcej nie miałam.
Usiadłam na łóżku i podkurczyłam nogi. Trzymałam w rękach pamiętnik. Bardzo chciałam go otworzyć. To było jakbym wygrała w totka na loterii. Części mojego dawnego życia wracały do mnie. Kawałek po kawałku. Ledwie mogłam w to uwierzyć.
Zaczęłam majstrować przy zamku kolczykiem, wyjętym wcześniej z mojego ucha. Niestety z marnym skutkiem.
Postanowiłam skorzystać z tradycyjnego sposobu. Znalazłam wsuwkę do włosów i kręciłam nią w malutkim otworze. Kiedy ustąpił z cichym dźwiękiem uśmiech wkardł się na moje usta, a oczy zaświeciły ze szczęścia.
Uchyliłam go niepewnie i przekartkowałam. Tak szybko, jak pojawił się mój uśmiech, tak szybko zgasł. Był prawie pusty. A przy notkach zero dat. Westchnęłam, lekko rozczarowana.
Pierwsza kartka: Kendall robi się coraz dziwniejsza. Zaczęła się zadawać z tą zdzirą z ostatniej klasy. Ostatnio prawie wcale się do mnie nie odzywa. Ale w zasadzie mam to gdzieś. Nie będę błagać o uwagę. Jeśli przez te wszystkie lata udawała moją najlepszą przyjaciółkę, to nie jest warta, aby zajmować szczególne miejsce w moim życiu :) btw DOSTAŁAM PIĄTKĘ Z MATMY, a jednak cuda się zdarzają!!!
Druga kartka: Dzisiaj byłam z Niall'em na hot-dogach. Zabrał mnie, bo nie kupił mi nic na urodziny. Tylko, że ja urodziny mam dopiero za kilka miesięcy. Nic nie powiedziałam, bo miałam na nie ochotę. W życiu nie jadłam większych, zakochałam się haha
Trzecia kartka: Przeważnie nie piszę o chłopakach, ale... O MÓJ BOŻE! Niall poznał mnie z jego przyjacielem, jest taki zabawny! A do tego mądry, przystojny i roztapiam się pod wpływem jego spojrzenia. Patrzy na mnie, jakby chciał mnie pocałować (albo tylko to sobie wyobrażam)
Na dole ; ołówkiem: same komplementy. Uważaj, bo się zarumienię, kochanie! H. xx

Czy ja naprawdę pisałam takie bzdury? Chociaż... zachciało mi się tych hot-dogów. Na potwierdzenie moich myśli zaburczało mi w brzuchu. Zasmiałam się cicho, schodząc do kuchni.
Cały czas myślałam chłopczyku ze zdjęcia i oczywiście o notatkach.
Próbowałam ułożyć to sobie w logiczną całość.
Nie spodziewałam się tylko, że tak szybko to nastąpi...

Nadrabiam! :D Mało Harry'ego i praktycznie nic się nie dzieje, ale obiecuję, że od następnego rozdziału będzie lepsza akcja :) Halo, brakuje mi waszych komentarzy! :(

Remember him ~ Harry Styles FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz