32

117 11 7
                                    

Pov Cassidy


Nie zmrużyłam oka tej nocy.
Nie mogąc dłużej wytrzymać w łóżku, wyszłam z pokoju i poszłam zaparzyć sobie herbaty. Po skończeniu tej czynności wyszłam przed dom i usiadłam na schodkach przed nim. Akurat wschodziło słońce. Mogłam w spokoju pomyśleć. Wciąż nie mogłam zrozumieć, dlaczego Severus się o to wszystko obwinia. Najbardziej odpowiednie w tej sytuacji będzie chyba przeproszenie go. 
Nie wiem jak długo tak siedziałam. Mogły minąć minuty, nawet godziny.
-Dlaczego nie śpisz?- usłyszałam za sobą lekko zachrypnięty głos. Szybko wstałam i się odwróciłam. Zamiast zobaczyć tego złego dupka z lochów, jak się spodziewałam, ujrzałam strasznie zaspanego mężczyznę z włosami rozczochranymi na wszystkie strony. Jeśli mam być szczera, to teraz bardziej wyglądał jak zaspany Hipogryf, niż chociażby Postrach Hogwartu. Nie mogąc się powstrzymać, moje usta samoistnie powędrowały do góry.
-Nie mogłam spać- mój głos był strasznie zachrypnięty od nieodzywania się przez tyle czasu.- Ja... Słyszałam co wczoraj mówiłeś i... I strasznie cię przepraszam, że choć przez chwilę pomyślałeś, że to twoja wina. Nie powinieneś tak myśleć. Jedyną osobą, którą możesz obwiniać o cokolwiek jestem ja sama, więc niech cię nie zżerają wyrzuty sumienia, bo nic nie jest twoją winą.
Nigdy nie czułam się tak niezręcznie w jego towarzystwie, jak w tym momencie. On sam wyglądał, jakby to co powiedziałam rozbudziło go lepiej, niż pięć kaw wypitych pod rząd. Nie miałam pojęcia co ze sobą zrobić. Nagle Severus jakby się wybudził z transu w jaki go wprowadziłam i najzwyklej w świecie mnie przytulił. Przez moment nie wiedziałam co się dzieje, kiedy zorientowałam się co zrobił, odwzajemniłam uścisk, pierwszy raz od dawna całkowicie się rozluźniając. Po kilku minutach stania w ciszy, mężczyzna z zaskoczenia podniósł mnie do góry tak, że musiałam go mocniej objąć i opleść jego pas nogami, by nie spaść. Kiedy znalazłam się w górze pisnęłam z zaskoczenia.
-Sev! Postaw mnie natychmiast!
-Podaj mi chociaż jeden dobry powód-uśmiechnął się chytrze.
-Jestem ciężka- zamiast odpowiedzi dostałam jedynie klapsa w tyłek, po którym również pisnęłam.-Panie Profesorze czy Pan się przypadkiem nie zapomina?
-Nie, nie sądzę panno Knight. I przypominam, że nie jestem już panienki profesorem.
-I to daje panu pozwolenie na takie czyny- brnę dalej. Jeśli mnie nie przeklnie to będę to uważała za sukces.
-Pozwolenie dała mi pani, panno Knight. W chwili, w której pani się ze mną całowała- znowu na jego twarz wpłynął ten chytry uśmieszek, który skutecznie mnie zamknął. Nie zauważyłam nawet kiedy mnie wniósł do salonu.- Masz mi coś jeszcze do powiedzenia dzieciaku?
-Nie- burknęłam. - I tyle razy ci mówiłam, żebyś mnie tak nie nazywał. Nie posiadasz takich uprawnień- westchnęłam zirytowana.
-Doprawdy dzieciaku?
-Ugh, ależ ty jesteś irytujący.
-Staram się jak mogę - dobra, tego się nie spodziewałam. Przytkało mnie. Nie chcąc by wygrał tę potyczkę, podniosłam się jak tylko mogłam, by go przeważyć, przez co upadł na kanapę.
Wylądowaliśmy oczywiście tak, że ja siedziałam na jego kolanach, bo jakżeby inaczej. Spojrzał na mnie z uniesioną brwią, a ja przygryzłam wargę. Skoro już nadarzyła się okazja. Nie czekając dłużej pocałowałam go. On w trybie natychmiastowym oddał pocałunek.  Całowaliśmy się coraz namiętniej. W końcu zaczęła mi przeszkadzać jego koszulka, więc złapałam za jej dolny skrawek i pociągnęłam w górę. Severus wiedząc o co mi chodzi, szybko zdjął górną część odzienia. Odwrócił nas. Teraz to ja leżałam na kanapie, a on zawisł nade mną.  Zjechał pocałunkami na moją szyję. Odchyliłam głowę by dać mu lepszy dostęp. Nagle usłyszeliśmy odgłos pukania. Mężczyzna nic sobie z tego nie robiąc, wrócił do moich ust. Po pokoju ponownie rozległo się pukanie.
-To... Może... Być... Ważne...- mówiłam między pocałunkami. Mężczyzna w odpowiedzi jedynie warknął i oderwał się ode mnie. Spojrzał na mnie, a ja wskazałam mu głową drzwi, które ktoś traktował dość brutalnie.
-Ale jeśli nie będzie, to nie myśl sobie, że ujdzie ci to na sucho dzieciaku- powiedział do mnie zanim wstał i skierował się we wskazanym przeze mnie kierunku. Nie mając nic lepszego do roboty, ruszyłam za nim. Stając za nim zdołałam zauważyć mnóstwo blizn na jego plecach. Nie zdążyłam się jednak im przyjrzeć, ponieważ Severus otwarł drzwi.
-Czego?- warknął na nowo przybyłą osobę.
-Dostałem informację, że to u pana przebywa moja córka. Przyszedłem ją zabrać do domu. Mam jednak nadzieję, że nie przebywała tutaj długo. Patrząc na Pańską kulturę martwiłbym się czy moje wychowanie jej nie poszło na marne- powiedział z wyższością mój ojciec. 
-Nie mam pojęcia od kogo dostałeś tą informację, jednak możesz być pewien, że Cassidy nigdzie z tobą nie pójdzie- jego nienawiść do osoby mojego ojca była aż nadto słyszalna.
-Dumbledore mi powiedział gdzie przebywa moja córka. Poza tym, mógłbyś się ubrać. Nie sądzę byś zdołał doświadczyć jak wybitnie jej idzie w pewnych sprawach.
-Słuchaj no snobistyczny dupku...-nie zdołał dokończyć, ponieważ złapałam go za rękę i zaczęłam uspokajać.
-Uspokój się, bo nic dobrego z tego nie wyniknie.
-Moja mądra córeczka- powiedział z odrażającym uśmiechem.- Wracamy do domu- przywołał moje rzeczy ruchem ręki.
-Nie- powiedziałam cicho, mocniej zaciskając swoją dłoń na ogromnej dłoni Severusa.- Nigdzie z tobą nie pójdę.
-O twoim nieposłuszeństwie porozmawiamy później, ale teraz przemyśl czy na pewno nie chcesz iść ze mną po dobroci. No chyba, że wolisz, by komuś coś się stało- wymownie spojrzał na Severusa. Przestraszona również na niego spojrzałam. Doskonale wiedziałam do czego zdolny jest mój ojciec. Poczułam jak uścisk na mojej dłoni się wzmacnia.
-Daj mi tylko z nim porozmawiać- wyszeptałam.
-Grzeczna dziewczynka- ponownie się uśmiechnął.- Poczekam, tylko nie za długo- zszedł ze schodków i stanął w miejscu. Zamknęłam drzwi i odwróciłam się w stronę Severusa.
-Nigdzie cię nie puszczę...- zaczął, jednak uciszyłam go pocałunkiem.
-Zobaczymy się w Hogwarcie. Obiecuję- spojrzałam mu w oczy.
-Nie. Nigdzie z nim nie pójdziesz. Nie ma mowy- złapał moje obie dłonie. Wyplątałam jedną dłoń z jego uścisku i położyłam mu na policzku.
-Nie wiesz do czego on jest zdolny...
-Właśnie dlatego nigdzie cię nie puszczę.
-A ja nie mogę dopuścić, by coś ci się przeze mnie stało- pogłaskałam go po policzku i ponownie, tym razem krócej, pocałowałam.
-Zwariowałaś.
-Tak, to bardzo możliwe- zaśmiałam się.- Obiecuję, że zobaczysz mnie w Hogwarcie całą i zdrową.
Severus nachylił się do mnie, złożył na moich ustach delikatnego całusa i oparł czoło o moje.
-Uważaj na siebie-wyszeptał. Pokiwałam twierdząco głową.
-Dobrze. Muszę już iść.
Jak powiedziałam tak zrobiłam. Wyszłam z jego domu w duchu modląc się, bym mogła dotrzymać złożonej mu obietnicy.

Ślady ŚmierciożercyWhere stories live. Discover now