5

414 26 1
                                    

Pov Bella

Obudziłam się około 9, nie mogłam spać z tego podekscytowania. Od razu się umyłam, ubrałam i uczesałam.
Poszłam do pokoju Cass by ją obudzić, jednak ona już nie spała. Siedziała na parapecie i czytała książkę z eliksirów. 
-Przyszłaś po coś konkretnego?-zapytała jak zwykle obojętnie.
-Myślałam, że śpisz. Chciałam cię obudzić.
-Jak widzisz niepotrzebnie.
-Chodźmy na śniadanie.
-Idź. Ja zaraz przyjdę.
Po usłyszeniu tych słów zeszłam na dół do jadalni. Przywitałam się zimno z rodzicami , choć w środku prawie krzyczałam z ekscytacji.


Pov Cassidy

Nie mogłam dzisiaj zasnąć. Byłam cała obolała po mojej wczorajszej "rozmowie" z rodzicami. Mogłam nie pytać co by się stało gdybyśmy nie trafiły do Slytherinu. Takim zachowaniem sama się im podkładam pod różdżkę. Nie mogłam iść razem z Bellą. Nie chciałam, żeby zauważyła, że coś jest nie tak. Wypiłam eliksir wzmacniający, zaraz powinien zacząć działać. A Severus pytał po co mi krew salamandry i inne składniki. Muszę dorobić kilka kociołków eliksiru na zapas, ale to już niestety w Hogwarcie. Kiedy poczułam działanie wywaru zeszłam na śniadanie, przywitałam się ze wszystkimi i zaczęłam jeść.
Po skończonym posiłku rodzice kazali nam znieść kufry i przygotować się do deportacji. Wylądowaliśmy tuż przed barierką, po czym wszyscy w nią wbiegliśmy. Do odjazdu pociągu została godzina, więc razem z Bellą poszłyśmy zająć jakiś przedział i wróciłyśmy do rodziców.
-Godnie reprezentujcie Slytherin i bądźcie naszą dumą, a zwłaszcza ty Cassidy.
-Wystrzegajcie się szlam i mieszańców- dodała jakże kochana mamusia.
-Cassidy pilnuj siostry-powiedział ojciec.
Po skończonej tyradzie na temat mugolaków i czarodziei półkrwi wreszcie wróciłyśmy  do przedziału. Wyciągnęłam książkę z eliksirów i pióro, a Bella zaczęła mówić:
-Ach, nareszcie. Hogwart. Zawsze o tym marzyłyśmy Cass. Nasze marzenie nareszcie się spełnia i w dodatku cały rok bez rodziców narzucających nam zachowanie. Czyż to nie cudowne?-mówiła z rozmarzeniem.- Cass no dawaj. Rodziców tu nie ma. Pokaż mi jakieś uczucia.
-Ile  razy mam ci mówić, że nie posiadam czegoś takiego?- zapytałam z rozdrażnieniem, z powodu nowo zaczynanego tematu, jak i również tego, że mi przeszkadza w poprawianiu tej zasranej książki.
-Masz uczucia-powiedziała pewna swego.- Tylko je ukrywasz. Z jakiegoś powodu się boisz. Tylko czego?
-Nie twój zasrany interes, a teraz dobrze ci radzę, usiądź na dupsku i zakończ ten temat i nigdy, ale to nigdy więcej go znowu nie zaczynaj, bo zupełnie przypadkiem moja różdżka rzuci na ciebie wyjątkowo paskudną klątwę-wywarczałam  w jej stronę.
-Czego ty się tak bardzo boisz?-zapytała smutno i wyszła z przedziału.
Westchnęłam. Znowu wyładowuję na niej swoją frustrację. Ale do jasnej cholery ile można jej tłuc do tego zakutego łba, że tego tematu lepiej ze mną nie zaczynać.
Po uspokojeniu się, co zajęło mi co najmniej pół godziny, wszedł do mojego przedziału czarnowłosy chłopak w okrągłych okularach i o zielonych oczach.
-Wolne tu?-zapytał, na co skinęłam głową.- Harry Potter-przedstawił się.
-Cassidy Knight-powiedziałam po czym w końcu odłożyłam książkę i pióro czując, że dzisiaj już nie poprawię tego podręcznika.
-Chyba jako jedyna nie patrzysz na mnie jak na dziwaka.
-Dlaczego miałabym? Nie znam cię, nie mam prawa cię osądzać, a tym bardziej brać cię za dziwaka- powiedziałam obojętnie.
-Cóż, nie wszyscy maja takie zdanie jak ty. Innym wystarczy sam fakt, że jestem Chłopcem-Który-Przeżył.
-Ludzi nie zmienisz-odparłam wzdychając.- Ale nie musisz się przejmować opinią innych. Bądź po prostu sobą. Jeśli zaczniesz udawać kogoś kim nie jesteś tylko po to żeby przypodobać się innym nigdy nie znajdziesz prawdziwych przyjaciół, a szczęście będzie tylko obłudą-super, daję ludziom takie rady, a nie potrafię nawet pomóc sobie, pomyślałam.
-Masz rację. Dzięki.
-Nie ma za co-uśmiechnęłam się w duchu. Nikt jeszcze nigdy za nic mi nie podziękował. Dumałabym tak dalej gdyby nie dźwięk rozsuwanych drzwi przedziału i pojawiający się w nich rudzielec.
-Można?-zapytał. Oboje z Harrym daliśmy mu twierdzące odpowiedzi.- Tak w ogóle to jestem Ron Weasley.
-Cassidy.
-Harry Potter- po usłyszeniu odpowiedzi czarnowłosego, rudy wytrzeszczył gały.
-Harry Potter? A czy to prawda, że masz... No wiesz... Znak.
-Aaa, jasne-westchnął Harry i pokazał bliznę na czole.
-Rany, normalnie nie wierzę, że cię poznałem. A ty jak masz na nazwisko?-zwrócił się do mnie. 
-Knight-odpowiedziałam najciszej jak umiałam.
-Harry odsuń się  od niej- naskoczył na mnie rudzielec.
-Dlaczego?
-To córka śmierciożerców-odpowiedział.- Mogę się założyć, że już jest po JEGO stronie-spuściłam głowę w dół.
-Nie tylko ciebie oceniają Harry-powiedziałam i ściągnęłam kufer z półki.- Nie musisz się martwić, znajdę inny przedział-dodałam widząc, że Harry już chce się odezwać i wyszłam.
Szłam tak wzdłuż pociągu szukając wolnego przedziału, aż na kogoś wpadłam. Nie podnosiłam głowy, po słowach rudzielca nie jestem w stanie spojrzeć komuś w oczy i utrzymywać maskę obojętności.
-Przepraszam-powiedziałam cicho. Przed sobą widziałam jedynie płaty czarnego materiału.
-Nic się nie stało-odezwał się znajomy mi głos, więc bądź co bądź podniosłam wzrok, by sprawdzić czy moje przypuszczenia są prawidłowe. Tak, mogę zostać detektywem, wpadłam na Severusa, który zważając na to, że jest za stary na ucznia, jest nauczycielem w Hogwarcie. Jeszcze mi powiedzcie, że uczy eliksirów, a będę w niebie.
-Zrobiłaś już użytek ze składników, które kupiłaś wczoraj na Pokątnej?-zapytał przyciszonym głosem.
-Jeszcze nie zdążyłam. Aczkolwiek w Hogwarcie będę miała na to mnóstwo czasu-również ściszyłam głos.
-Zdajesz sobie sprawę, że ważenie eliksirów poza salą lekcyjną jest niezgodne z regulaminem?-uśmiechnął się złośliwie.
-Więc mam nadzieję, że mnie nie wydasz. Panie Profesorze-walczyłam ze sobą, żeby lekki uśmiech nie wkradł mi się na usta i odeszłam dalej szukać wolnego przedziału, który znalazłam chwilę później. Bella miała rację. Ten rok będzie cudowny.


Pov  Bella

Chwilę po wyjściu z przedziału mojej siostry wpadłam na tego samego chłopaka co w Esach i Floresach, ale chyba uderzyłam się w głowę bo widziałam go podwójnie.
-W oczach mi się dwoi-postanowiłam podzielić się z nim moim spostrzeżeniem. Chwilę później słyszałam jego śmiech.
-Nie dwoi ci się. Poznaj proszę mojego brata bliźniaka Georga, a ja jestem Fred Weasley. Jakoś wcześniej się nie przedstawiłem. Zechcesz wyjawić nam swe imię księżniczko?
-Bella Knight. Miło mi was poznać. Mam nadzieję, ze nie doznałeś trwałego urazu głowy Fred.
-Trwały uraz głowy to on ma od urodzenia-odpowiedział za niego George. 
-A to by wiele wyjaśniało-zaśmiałam się.-Mogę usiąść z wami w przedziale?
-Jasne.
Przeszliśmy do przedziału bliźniaków, gdzie siedział jakiś ciemnoskóry chłopak.
-Lee poznaj Bellę Knight. Bella poznaj Lee Jordana-przedstawił nas sobie Fred (albo George).
-Miło mi-powiedzieliśmy w tym samym momencie, po czym się zaśmialiśmy.
Przez całą drogę razem z bliźniakami i Lee graliśmy w eksplodującego durnia od czasu do czasu odpowiadając na pytania i opowiadając o sobie i swoich rodzinach. Droga do Hogwartu minęła nam bardzo przyjemnie i szybko. Ten rok w Hogwarcie zapowiada się wręcz cudownie.

Ślady ŚmierciożercyWhere stories live. Discover now