Rozdział 2

13 2 2
                                    

Budzi mnie telefon. Ten okropny dźwięk, którego nikt nie lubi. Wyłączam budzik i patrzę na godzinę. Dopiero 6:21, a zajęcia rozpoczynam o 8:00. Zamknęłam jeszcze na chwilkę oczy, ale zaraz uświadomiłam sobie, że czegoś mi brakuje...

Gdzie jest Henry? Oglądam się dookoła i nigdzie go nie widzę. Po jakiejś minucie wchodzi do pokoju z jajecznicą ze szczypiorkiem i szklanką soku pomarańczowego. „Jaki on jest wspaniały..." – pomyślałam.

-Czy ktoś tu zamawiał śniadanie?- zapytał mnie ze swoim ślicznym uśmieszkiem.

-Jejku, dziękuję. O której wstałeś?- odpowiedziałam.

-Jakieś pół godziny temu. Smacznego!- powiedział, podając mi tackę z jedzeniem.

-Dziękuję.-

-To jakie plany na dzisiaj?- zapytał jak skończyłam jeść, a on wyszedł z łazienki po porannym prysznicu.

-Pani Hawkins jest chora, także dzisiaj nie mam zajęć z teorii w szkole muzycznej. Pewnie wrócę po szkole do domu około 14 i będę ćwiczyć na fortepianie.-

-A może wyskoczymy do kina? Grają nowy film z twoim ulubionym akto...

Nagle usłyszeliśmy kroki. No tak - mój tata zawsze budzi się o 6:50. Henry szybko schował się pod łóżko.

-Dzień dobry kochanie, widzę, że już wstałaś. Jadę dziś na dyżur do szpitala o 8:00 więc możesz się ze mną zabrać i cię podwiozę. Bądź gotowa o 7:40. – oznajmił tata.

-Okej- odpowiedziałam.

-A co tu robi męska bluza?- spytał

-Aa... to Henrego. Zostawił wczoraj w szkole muzycznej, więc postanowiłam, że mu dzisiaj odniosę do szkoły- nic lepszego nie przyszło mi do głowy.

-Okej, zbieraj się.- powiedział i wyszedł.

-Jeju, ty geniuszu... - rzekłam do Henrego, gdy tata wyszedł.

-No przepraszam...- odpowiedział i się skromnie uśmiechnął.

***

W sumie można powiedzieć, że to ja zaraziłam Henrego pasją do gry. Zdał do szkoły muzycznej rok po mnie, jednakże był bardzo dobry, więc przeskoczył jeden rok. W ten oto sposób jesteśmy w tej samej klasie. Pokazywałam mu wszystko, czego nowego się nauczyłam i uczyłam go jak grać coraz to kolejne utworki. Spodobało mu się to i wybłagaliśmy wspólnie jego mamę, żeby go zapisała. Bała się, że sobie nie poradzą, gdyż jego tata zmarł pół roku wcześniej w wypadku samochodowym, a ona nie mogła dalej sobie z tym poradzić. Henry miał jeszcze dwie młodsze siostrzyczki – Kate i Maddie. Nie było im łatwo.

Ale zgodziła się i przyszła z nim na egzaminy wstępne. Henry dostał się niemal od razu, ponieważ miał bardzo dobry słuch i do tego umiał zagrać parę utworków (dzięki mnie). Najlepsze co może człowieka spotkać w życiu to posiadanie przyjaciela, który dzieli z nim tą samą pasję. Jest zawsze o czym pogadać, rozumie jego poczucie humoru i chce wspólnie realizować oraz rozwijać tę pasję. Życzę, aby każdego to mogło spotkać.

***

Minął cały dzień w szkole. Jak planowałam – tak zrobiłam. Po szkole zjadłam obiad i ruszyłam w stronę pianina. Mojego ślicznego, czarnego pianina. Otwieram klapę i widzę doskonale mi znany widok. Ludzie jak patrzą klawiaturę, myślą że to tylko nic nie znaczące biało-czarne klawisze. Ja jak na nie patrzę widzę coś więcej – od razu widzę melodie, które można z nich wydobyć, różne style zależne od epoki i kompozytora wszelakich utworów, a przede wszystkim – widzę swoją przyszłość.

Tak. Zdecydowałam o tym w wieku 13 lat. Dostawałam coraz więcej propozycji grania na koncertach oraz gratulacji od znanych w tej branży osób. Zaczęłam rozmyślać – może coś w tym jest? Może naprawdę jestem dobra w tym, co robię? Stwierdziłam, że wybiorę się na studia muzyczne. Jak oznajmiłam to rodzicom byli zmieszani, jednakże zadowoleni, że znalazłam swoją drogę, którą chcę iść.

Zaczęłam ćwiczenie od gam. Napisałam sobie kiedyś na karteczkach wszystkie nazwy gam i podczas rozgrywania się losuję jedną z nich i właśnie ją ćwiczę na wiele sposobów. Dzisiaj padło na Des-dur. Uwielbiam tonacje bemolowe. Cały schemat ćwiczeń od razu pojawił się w głowie - 5 bemoli: b es as des ges. Można zaczynać.

Wtem usłyszałam jakiś dziwny dźwięk. Okazało się, że listonosz wrzucił kopertę z listem przez specjalny otwór w drzwiach. Podeszłam i wzięłam ją do rąk. Ujrzałam swoje nazwisko – Sarah Miller. Rzadko kiedy dostaje listy, więc się zdziwiłam. Otworzyłam ją i...

Nie wierzę...

From under my fingersWhere stories live. Discover now