#2

119 9 2
                                    

Kolejny piękny dzień w niebiosach. Zadzwonił budzik, Yuka ziewając wstała, wyprostowała kości, poczochrała się po włosach i zmarszczyła brwi - Nie chce mi się iść na kolejne nudne lekcje - wymamrotała. Myślała cały czas o spotkaniu z tajemniczym diabłem, zadawała sobie setki pytań na które sama nie znała odpowiedzi. Czego mógł chcieć? Czy to zwykły przypadek, że na niego trafiła? Co ją jeszcze czeka... 

- Kaoru... - wyszeptała zamyślona. Odruchowo spojrzała na zegarek. 

- No nie! Znowu się spóźnię! - krzyknęła. Wskoczyła w pierwsze lepsze jeansy i jaskrawą koszulkę. Rozczesała włosy i wyleciała z pokoju. 

- Sala 12... - mówiła rozglądając się. - To tutaj. - powiedziała otwierając drzwi. 

Inne anioły siedziały na swoich miejscach czekając na profesora. Usiadła w wolnej ławce. Rozglądała się uważnie po sali.  - Coś jest nie tak... - wyszeptała. - Wyczuwam złą aurę. Te wszystkie anioły, wydają się być smutne i zimne. Pozbawione życia. - szeptała

Powoli wstała, zasunęła krzesło. Spoglądała na ponure twarze aniołów. Powoli cofała się w stronę drzwi. Już chwytała za klamkę, gdy nagle wszystkie anioły zaczęły znikać. 

- Co do... - zaczęła. Przytulna sala lekcyjna zaczęła zmieniać się w piekielne miejsce, zapach siarki unoszący się w powietrzu, wiszące szpiczaste stalaktyty, po bokach płynęła gorąca lawa. 

- Głupia. - parsknął ktoś za jej plecami.

- Znam ten głos... - powiedziała. Przed jej oczami pojawił się wysoki czarnowłosy chłopak.

- Kaoru... - powiedziała wrogo. - To twoja sprawka! - krzyknęła. 

- Sądziłem, że wcześniej wyczujesz podstęp. Słabo aniołku słabo. - droczył się. 

-  Czego ty chcesz?! - krzyknęła. Diabeł położył swoją zimną dłoń na jej usta i popchnął do ściany. - Nie zapominaj się! Jesteś zdana na mnie. - mówił. 

Zapadła cisza, ona i on, wpatrywali się w swoje oczy z nienawiścią. Dobro kontra zło. Stali nieruchomo. Dlaczego nie atakują? Dlaczego stoją i nic nie robią? Przecież to odwieczni wrogowie,  powinni ze sobą walczyć. Oni w tym czasie wpatrywali się w swoje spojrzenia, nie odrywali od siebie oczu... To było jak hipnoza. Ale czy to na pewno hipnoza? Yuka wiedziała, że w końcu czas upłynie, a wtedy chłopak może zaatakować pierwszy, to oznaczałoby klęskę. Zdawała sobie sprawę w jakiej znajduje się sytuacji. Skupiła mocniej wzrok w oczy diabła, potrzebowała jeszcze troszkę czasu, jeszcze kilka sekund... Kaoru zrozumiał, że coś jest nie tak. Zanim zareagował... Oślepiło go mocne światło wytwarzane przez anielice, i nagle... Został potężnie odrzucony w tył, uderzył o głaz. Wokół Yuki widniała niebieska aura, która zaczęła znikać.

- Masz potężną moc. - odpowiedział powoli wstając.

- Nie podchodź! - krzyknęła - Jeżeli podejdziesz będę zmuszona ponownie użyć swojej mocy. A nie chcę z tobą walczyć... - dokończyła błagalnym wzrokiem.

- Hahaha! Nie chcesz ze mną walczyć? Bardzo mi przykro, ale będziesz musiała... - zaśmiał się demonicznie.

Zacisnął mocno pięści, wzrok skierował w podłoże. Zapadła niespokojna cisza. Yuka była gotowa by odeprzeć atak, zrobiła dwa kroki do przodu. Na twarzy chłopaka pojawił się fałszywy uśmiech. Yuka stała nieruchomo, nie mogła się poruszyć, tajemnicze siły nie pozwalały jej się poruszyć. - Co do cholery? - powiedziała szarpiąc się. Wiedziała, że ma mało czasu, mimo tego nie mogła uciec, moce diabła zaczynały działać. Dało się słyszeć niezrozumiałe słowa wypowiadane przez diabła. W oczach anielicy było widać panikę, była uwięziona, a co gorsza nie wiedziała jak poradzić sobie w tej sytuacji, jej wiedza na poziomie czarów nie była aż tak wielka... 

"Muszę się skoncentrować, muszę coś szybko wymyślić inaczej polegnę" - myślała. Zamknęła oczy, wzięła głęboki wdech. Otworzyła oczy, już próbowała wymówić zaklęcie, gdy przed sobą ujrzała ognistą kulę lecącą prosto na nią... Wiedziała, że nie zdoła już nic zrobić. 

Uwięziona w sercu diabła.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz