W obliczu śmierci

67 7 0
                                    

Na statku zapanował chaos. Dzielni żeglarze z Samotnego Światła próbowali upolować jedną z macek potwora za pomocą harpunów i ciężkich toporów. Czekali się aż ogromna odnoga wyłoni się z ciemnej odchłani.
Załoga dopatrzyła się już trzech macek krakena. Wiedzieli jednak, że to dopiero początek horroru, który czeka ich tego dnia.
Sytuacji nie poprawiała pogoda. Sztorm wciąż się nasilał, niebo było prawie nie widoczne. Fale coraz intensywniej kołysały statek.
Arya również chwyciła długi harpun. Dziesięciu ludzi czekało na dziobie z niecierpliwością na kolejny ruch potwora. Na załogę statku składały się w tym momencie dwadzieścia dwie osoby: siedmiu żeglarzy z Samotnego Światła, dziesięciu ludzi Flyntów (do śmierci Servicka było ich jedenastu), kucharz oraz trzy pomocnice.
Ludzie Flyntów z Randylem na czele pilnowali rufy. Pod pokładem zostali kucharz oraz pomocnice.
Tak przynajmniej wydawało się Aryi. Zauważyła bowiem, że kucharz wyszedł na pokład.
- Jurvicku! Co ty tu robisz? Miałeś zostać pod pokładem. Tu nie jest bezpiecznie! - krzyknęła dziewczyna.
- Tutaj przyda się każda dusza! - krzyknął dzielny Jurvick
- Jeśli zaraz nie zejdziesz pod pokład to na statku zostanie dwadzieścia jeden głodnych dusz! - włączył się jeden z żeglarzy.
Wymianę zdań przerwało wyłonienie się potężnej macki. Arya wykonała celny rzut i ugodziła potwora. Macka cofnęła się, lecz po chwili uderzyła z mocniejszą siłą, uszkadzając jeden z masztów. Trudick, najlepiej wyszkolony z żeglarzy, przeciął krwiożerczą odnogę. Odcięta część wciąż się ruszała, jednak jej siły po chwili zgasły.
Na każdej z macek o wiśniowym kolorze znajdowało się wiele małych przyssawek, co czyniło je jeszcze bardziej szkaradnymi.
Arya postanowiła przejść na rufę i zobaczyć jak radzi sobie Randyl i ludzie Flyntów.
Okazało się, że kolejna z macek zaatakowała tył statku. Zepchnęła trzech ludzi do morza.
- Musimy ugodzić krakena w głowę! To jedyny sposób aby go pokonać. - krzyknął Randyl.
Kapitanka wpadła na pewien pomysł.
- Osłaniaj mnie! - krzyknęła do Randyla i wbiegła pod pokład.
Wróciła po chwili z łukiem oraz tuzinem strzał.
Chwyciła się liny i szybko wspięła po niej na bocianie gniazdo. Miało stamtąd znakomity widok. Cztery macki atakowały w tej chwili statek. Próbowała dopatrzeć się głowy krakena, nie było to jednak łatwe.
Morze było ciemne jak w środku nocy. Szary kolor nieba zlewał się z barwą wody. Statek kołysał się na olbrzymich falach.
Sprawne oko Aryi dojrzało wreszcie zarys głowy potwora. Z morza wystawał tylko jej fragment. Na swoje nieszczęście kraken wyłonił swoje olbrzymie oko. 
Dziewczyna nie czekała długo i wcelowała w nie swoją strzałę.
Potwór ryknął z bólu. Po chwili dostał następną salwę strzał. Arya trafiła także drugie oko.
Macki krakena momentalnie puściły statek z ciasnego objęcia. Olbrzymie cielsko schowało się w ciemne odmęty. Był to moment niezwykle majestatycznego upadku tego stworzenia.
                                      ***
Zmęczona załoga wylewała wodę z pokładu wielkimi wiadrami. Zniszczony żagiel trzeba było zaszyć. Zabrały się za to trzy pomocnice. Sztorm powoli ustawał a przez szare chmury przebijały się ostatnie promienie słońca tego dnia.
Randyl dostrzegł Aryę nadzorującą prace na statku.
- Jestem pod wrażeniem, ubiłaś go! - krzyknął z entuzjazmem.
- Nie udałoby się gdyby nie ty. - z uśmiechem odpowiedziała Arya. - Musimy teraz kierować się na południowy zachód. Z moich obliczeń wynika, że trzymając ten kurs za tydzień dotrzemy do wysp Aegon, Rhaenys i Visenya.
- Uważam, że narazie powinniśmy nieco odpocząć.
Załoga zasiadła do wieczerzy. Chwilą ciszy uczczono pamięć 2 żeglarzy, którzy polegli tej nocy: Servicka oraz Dandyla, którzy zostali wciągnięci przez olbrzymie macki w morską głębinę.
Zmęczona Arya poszła do swojej kajuty. Po chwili ktoś zapukał do drewnianych rzeźbionych drzwi. To był Randyl. Arya wpuściła go bez zastanowienia. Zaczęli się całować. Robili to coraz namiętniej. Randyl ściągnął jej tunikę. W głowie miała wciąż swój pierwszy raz z Gendrym, jednak myśl o nim odchodziła powoli w niepamięć. W tym momencie liczył się tylko Randyl, jego niebieskie oczy, w których odbijał się blask świec. Zaczął całować ją po szyi. Arya ściągnęła jego koszulę. Chłopak przygniótł ją swoim ciałem z wyraźnym zarysem mięśni. Oboje oddali się rozkoszy...

आप प्रकाशित भागों के अंत तक पहुँच चुके हैं।

⏰ पिछला अद्यतन: Jun 06, 2019 ⏰

नए भागों की सूचना पाने के लिए इस कहानी को अपनी लाइब्रेरी में जोड़ें!

Na zachód od Westerosजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें