🎹 Rozdział 1 🎹

199 17 1
                                    

Ponoć muzyka klasyczna nie przyciąga zbytniej ilości słuchaczy. W końcu znaczna większość ludzi, uważa ją za gorszą, nudną, nie wartą uwagi. Przecież jest tyle piosenek z zabawnymi tekstami, żywą muzyką; wokaliści i wokalistki tworzą kolorowe teledyski, pełne świateł i często roznegliżowanych tancerzy. Czy to nie była twórczość, której powinno poświęcić się więcej uwagi?

Jednak kiedy ktoś taki, zdecyduje się pójść do opery lub teatru, gdzie grane są utwory muzyki klasycznej może się przekonać, że i ten gatunek może być piękny. Nie bez powodu ściąga on wielu koneserów na fotele publiczności, którzy z zafascynowaniem oglądają jak utalentowani muzycy wykonują utwór jeden po drugim; każdy kolejny inny od poprzedniego.

Niezaprzeczalnie muzyka ta miała wielu fanów. Niektórzy decydowali się na rozpoczęcie nauki gry na pianinie albo wiolonczeli, aby spróbować dorównać wirtuozom zaobserwowanych na scenie. Nie każdemu się to udaje; niektórzy rezygnują w trakcie nauki, a niektórym udaje się dostać na deski opery, gdzie może pokazać swój talent większej ilości ludzi.

Tak wyglądała droga na szczyt Min Yoongiego, który już jako siedmiolatek, który nie wiedział nic o świecie postanowił ubłagać rodziców o zapisanie go na lekcje gry na jakimś instrumencie. Jako dziecko, nie miał pojęcia, który instrument najbardziej mu się podobał. Więc rodzice co rusz zmieniali mu nauczyciela, aby chłopiec mógł zdecydować co podobało mu się najbardziej.

Nie trwało to krótko. Bowiem przez dwa lata młody Min szukał czegoś dla siebie. W tym okresie czasu nastąpił mały kryzys, gdzie całkowicie porzucił marzenie o zostaniu muzykiem. Był sfrustrowany brakiem instrumentu, który spodobałby mu się wystarczająco mocno, aby wytrwał przy nim dłużej niż miesiąc i oddał mu całe swoje serce i duszę. Rodzice przez cały ten czas go wspierali. Od początku widzieli, że będzie mu dane osiągnąć więcej niż niejednej osobie. W końcu zachowywał się inaczej niż dzieci w jego wieku.

Wielu teraz pewnie powie, że mówi tak każdy rodzić. Wielu będzie miało rację, ale czy siedmioletnie dziecko, zamiast błagać rodziców, aby pozwolili mu wyjść na dwór, o dodatkową godzinę na placu zabaw, prosiłby o lekcje muzyki? Siedziałoby w spokoju na kanapie, kiedy rodzice byli zbyt zajęci. Bawiło się w ciszy klockami, a kiedy przyszedł czas na drzemkę lub sen, grzecznie szło do łóżka?

Taki był Yoongi. Spokojny, cichy dzieciak, który często był nazywany przez dorosłych chorym lub opóźnionym. Kazali rodzicom iść do psychologa, aby jak najszybciej stwierdzić co dolega dziecku. Ale co jeśli, rodzice postanowili pójść do specjalisty. Wciąż nagabywani przez innych, dla świętego spokoju, ustalili wizytę u psychologa, który po dokładnym przebadaniu chłopca nie stwierdził żadnego zaburzenia.

Ale co z tego? Nawet z tą podstawą nikt nie chciał wierzyć rodzicom, że Yoongi jest całkowicie normalnym chłopcem, który po prostu lubi być w ciszy. Zawsze mówili, że jest to wynik jakiejś choroby psychicznej. W pewnym momencie państwo Min już się tym nie przejmowali. Po prostu dali Yoongiemu czas i możliwości. A to wystarczyło, aby w wieku dziewięciu lat zobaczyć go siedzącego przed pianinem i delikatnie naciskającego klawisze. Widać było skupienie na jego pulchnej twarzyczce, a w oczach ogień, który wydawał się tkwić tam przez cały czas, ale ukryty.

Miłość do pianina narodziła się w nim właśnie w operze. Jego rodzice zabrali go tam licząc, że widząc miliony instrumentów dookoła siebie zrozumie, że w końcu znajdzie ten jedyny. To był jeszcze moment jego rezygnacji z muzyki, a jednocześnie dzień przekonania się, który instrument jest mu pisany.

Piano |TaeGi|Where stories live. Discover now