12 ~Impreza u Evansa cz.2/2~

Bắt đầu từ đầu
                                    

Po upływie może z dziesięciu minut, moim oczom ukazał się czarny, lśniący w blasku lamp, elegancki samochód z bardzo mocnymi, przednimi lefrektorami.

Znałam je bardzo dokładnie.

Pojazd zatrzymał się tuż obok mnie, najeżdżając przy tym nieco na krawężnik.

Natychmiast wsiadłam do środka i nie patrząc w stronę Xavier'a, zaczęłam wpatrywać się w szybę.

To i tak nie uchroniło mnie od jego natarczywego wzroku.

Samochód ponownie ruszył. Widziałam kątem oka zdziwioną i zarazem zamyśloną minę Xaviera. Jednak nie wydusił z siebie ani słowa.

Gdzieś w głębi duszy byłam mu za to wdzięczna.

Dojechaliśmy w ciszy do domu. Jako pierwsza wyszłam z auta i zwinnie weszłam do środka posiadłości, bardzo dokładnie unikając przy każdym kroku Xavier'a.

Naprawdę nie chciałam z nim o tym rozmawiać.

Szybko wbiegłam po schodach, udając się prosto do własnego królestwa.

Zatrzasnęłam za sobą drzwi, rzuciłam torebkę na fotel obrotowy, poczym położyłam się na łóżku.

W tym momencie moje zachowanie było gorsze niż idiotyczne, ale nie potrafiłam zrobić niczego innego. Chciałam po prostu spokoju, którego raczej nie było mi dane otrzymać.

W końcu moim bratem jest Xavier Foster.

Nie chciałam płakać, chciałam zapomnieć. Wyrzucić z pamięci dotyk ust Love'a, który cały czas spoczywał na moich wargach.


Po chwili w progu mojego pokoju pojawił się właśnie ten czerwonowłosy chłopak, z którym nie do końca miałam ochotę rozmawiać czy przebywać w jednym pomieszczeniu.

- Wyjdź stąd Xavier. - rzuciłam oschle, nawet na niego nie patrząc.

On, lekceważąc moje polecenie, wszedł do środka i usiadł obok mnie na łóżku.

-Powiedz mi najpierw co się stało. - powiedział łagodnie, ale stanowczo.

Nigdy nie używał tego tonu zbyt często.

Przez chwilę leżałam nie mówiąc kompletnie nic. Pełnym łez wzrokiem mierzyłam sufit, który w tym momencie wydawał się niezmiernie interesujący.

Na pewno bardziej niż ta rozmowa.

W końcu podniosłam się do siadu i spojrzałam bratu prosto w pełne troski oczy.

Oczy, przez które coraz bardziej chciało mi się płakać.

Nic więcej nie robiąc, po prostu wtuliłam  się w niego bez słowa. Xavier bardzo delikatnie odwzajemnił uścisk. Siedzieliśmy tak przez dłuższą chwilę, która od czasu do czasu przerywana była moim niespokojnym oddechem.

Powoli wracał do normalności.

Wszystko dzięki głębokim zapachu męskich perfum i delikatnym uczuciu gładzenia dłonią po włosach.

- Obiecaj mi, że pomimo wszystko i tak mnie nie zostawisz. - wyszeptałam przerywając tę chwilę milczenia.

Cholernie go potrzebowałam. Bez względu na nasze wcześniejsze kłótnie.

- Vera... - zaczął równie cichym, jednak trochę zawiedzionym tonem.

- Xavier, proszę.

- Będę. Będę już zawsze. - dokończył, delikatnie przejeżdżając dłonią po moich włosach.

Tym razem poczułam, jak to on przyciąga mnie bliżej siebie i czule przytula.

Po upływie kilku minut Xavier opuścił mój pokój i udał się do siebie. Po jego wyjściu przebrałam się w piżamę i położyłam na łóżku. Emocje powoli ze mnie schodziły, co skutkowało zmęczeniem.

Zasnęłam bardzo szybko.

Na całe szczęście.

~~~

Wstałam około 9.00. Słońce dawno już gościło w moim pokoju, zapewniając drobiną kurzu złocistą kąpiel. Wszędzie panowała głucha cisza. Posiedziałam chwilę na miękkim materacu, żeby po chwili wstać i udać się do łazienki z nowymi ubraniami. Całe szczęście, że było wolne i mogłam wyglądać jak siedem nieszczęść tylko po to, aby czuć wygodę.

Gdy opuściłam łazienkę, ponownie wróciłam do własnego pokoju. Piżamę schowałam pod poduszkę leżącą na łóżku i podeszłam do okna, aby je otworzyć. Do środka od razu wpadło świeże, lecz ciepłe już powietrze. W międzyczasie do moich uszu dobiegł dźwięk powiadomienia z telefonu, który leżał gdzieś na dnie torebki. Wyjęłam go i sprawdziłam o co chodzi. Co prawda z lekki trudem, gdyż bateria prawie się rozładowała, a na ekranie nie było widać prawie niczego.

Życie.

Treść powiadomienia była następująca: "10 nieodebranych połączeń od: Jude".

No świetnie.

Szybko znalazłam ładowarkę i podłączyłam telefon do gniazdka.

Do Jude'a i tak nie zamierzałam dzwonić. Porozmawiam z nim w szkole.

Jak już znajdę wymówkę.

Zostawiłam telefon na podłodze obok szafy i mozolnym krokiem wyszłam z pokoju, kierując się wprost do kuchni. Tam przy stole siedział już Xavier.

- Jak się spało? - zapytał, odkładając kubek na blat.

Cały sarkazm, którym normalnie bym go obdarowała, tak po prostu zniknął.

- Źle. Głowa mi pęka. - odpowiedziałam, siadając naprzeciwko chłopaka.

Czerwonowłosy posłał mi niemrawy uśmiech, którego nie zdążyłam odwzajemnić.

Tsa, mogłam się spodziewać, że coś kryło się za tym nie do końca szczerym gestem.

- Posłuchaj, muszę wiedzieć chociaż to - nikt na tej imprezie cię nie skrzywdził? - wypalił na jednym wdechu, bardzo poważnym tonem.

- Nie. To porządni ludzie. Nic z tych rzeczy.

Love na pewno.

- To dobrze. - Xavier posłał mi lekki uśmiech. - Później porozmawiamy. - powiedział i odszedł w stronę łazienki.

Znowu nie był szczery.

Już to widzę jak mu powiem: Wiesz co Xavier? Chłopak, którego nienawidzisz mnie pocałował. Cieszysz się, prawda?

Zapewne bardzo się ucieszy.

Już to widzę.

Królewska Napastniczka [✓ZAKOŃCZONE✓]Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ