w piekle jest zima

106 9 0
                                    

- Gdzie twoja upierdliwa koleżanka? - spytał Alain podchodząc do lady na stacji benzynowej. Był środek nocy, a znudzony Edi siedział na obrotowym krześle i przeliczał pieniądze. Teraz podniósł znużony wzrok i posłał koledze chłodne spojrzenie.

- Czemu? Nie widziałem jej od dwóch dni. Od waszej przejażdżki, więc jeśli chcesz zabrać ją na kolejną, chyba jeszcze nie jest gotowa - odparł kąśliwym tonem wracając do poprzedniego zajęcia. - Ale nie bój się, dzwoniłem do niej. Powiedziała, że potrzebuje kilku dni samotności. To wszystko. Normalna reakcja na dłuższą rozmowę z tobą. 

Alain nie zareagował na te słowa. Rzucił na ladę skórzaną aktówkę i poczekał aż przyjaciel da mu torbę wypełnioną pieniędzmi i aktówką z kolejną listą zleceń. Zastukał palcami ze zniecierpliwienia i włożył sobie papierosa do ust nie odpalając go. Ubrany był jak zawsze elegancko. Jego czarne lakierki lśniły, idealnie dopasowane spodnie były dokładnie wyprasowane. Na tle białej koszuli odcinał się szkarłatny krawat, a w butonierce marynarki spoczywała perfekcyjnie złożona poszetka. Włosy miał dziś zaczesane do tyłu i zabezpieczone odrobiną żelu. Na jego nosie tradycyjnie spoczywały ciemne okulary. Edi rzucił torbę w jego stronę nawet nie zaszczycając go spojrzeniem.

- Będziesz się unosić przez byle dziewczynę? - zapytał Alain podnosząc brwi i przenosząc skonfundowany wzrok z torby na przyjaciela. - Ona wróci. Nie ma jej dwa dni - powiedział dosadnie. - Słuchaj - oparł się o ladę żeby być bliżej liczącego pieniądze Ediego  - dziewczyny dzielą się na dwa typy. Te co mają klasę, chodzą w wytwornych fatałaszkach i związują się z kimś, kto wybuduje im dom z basenem. Te drugie chodzą w wytartych jeansach, jedzą pizze o czwartej nad ranem i mieszkają... byle gdzie. Ona przeprowadziła się z dużego mieszkania, do zabiedzonej klitki, a teraz przenosi się tutaj. Jest tym drugim typem. I wróci. Nie martw się Romeo, ma tą nędzę we krwi. Przeżyła wypadek samochodowy i teraz jest tutaj. W samym sercu pociągu destrukcji. Nie bój się, polot mam tu tylko ja. - posłał mu szelmowski uśmiech.

- I co niby nazywasz tym polotem? - Edi odwrócił się w jego stronę. - Strojenie się? Udawanie  biznesmena - milionera na balach dla ważniaków, zamiast bycia nim? Jak na gościa, który tyle czyta, gówno wiesz - powiedział próbując przeniknąć ciemne szkła zasłaniające jego oczy. - Mógłbyś zdjąć te okulary. Jesteśmy tu tylko we dwóch. Widziałem twoje oczy tryliard razy, nie będę się gapić - bąknął rudzielec.

- Wiem - odparł krótko. Nie chcę patrzyć nimi na świat. Nienawidzę ich, a kiedy noszę okulary, czuję jakbym tego nie robił. Przynajmniej w mniejszym stopniu. Jestem w nich jak robot - oto co chciał powiedzieć, ale milczał. - Jak ci idzie przygotowywanie jej pokoju? - zmienił temat.

- Skończyłem go. Zostało tylko kilka szczegółów do dopracowania - odparł Edi i wrócił do liczenia pieniędzy. Jego początkowa niechęć do Alaina minęła. To pytanie jednak wywołało w nim lekkie poruszenie.

- Mam obraz, który możesz tam powiesić - bąknął Alain spuszczając wzrok. - Przyniosę go - dodał, po tym jak jego przyjaciel nic odpowiedział. Chłopak pospiesznie, jakby żałując wypowiedzianych słów skierował się do swojego samochodu i zręcznie otworzył bagażnik. Zanim sięgnął po oprawiony w ramę i owinięty w białe prześcieradło malunek, zawahał się. W końcu westchnął głośno i wyjął przedmiot z auta, kierując się z nim, z powrotem na stację benzynową. Stanął przed Edim głośno oddychając i odwinął dzieło z płótna.

Obraz przedstawiał ciemny jak noc ocean, w którym odbijało się, rysujące się nad horyzontem niebo pokryte niemal w całości gwiazdami. Były różniej wielkości i kształtu. Małe i duże. Idealnie proste i zakrzywione. Niektóre miały wyrazisty kształt, podczas gdy niektóre były tylko jasnymi punkcikami odcinającymi się na ciemnym tle. Odbijały się w czarnej tafli oceanu zniekształcone przez poruszaną wiatrem wodę. Zdawały się błyszczeć i migotać z obrazu, a ciemna głębia wciągała widza wewnątrz malowidła, do nowego, magicznego świata. 

wszystkie nasze noceWhere stories live. Discover now