nasza, własna prawda

Zacznij od początku
                                    

- Słyszałeś, że Abel i ja rozmawialiśmy o tobie - zaczęła Nora, po kilku ciągnących się w nieskończoność minutach. - Przyjechałeś do niego, ale zabrałeś mnie żeby nie powiedział mi nic więcej. - odwróciła głowę w jego stronę marszcząc czoło.

- Bez sensu - odparł. - W końcu wrócimy i będziecie mogli dokończyć pogaduszki - powiedział cynicznie.

- Ale będzie inaczej, bo teraz Abel był nakręcony. Mówił mi wszystko, nie musiałam specjalnie pytać - drążyła Nora.

- Nie martw się, Abel jest dobrą przyjaciółeczką. Może gadać godzinami o sprawach, które go nie dotyczą, i o których nie ma pojęcia - rzucił sarkastycznym tonem nadal nie patrząc w jej stronę. 

- Nie lubisz Abela. - jej oczy zabłysły ekscytacją i poprawiła się na siedzeniu, próbując dojrzeć coś w nieprzeniknionym obliczu Alaina. - Chodziłeś z nim do klasy, znasz go od zawsze, ale go nie lubisz. Dlatego tyle czasu spędzasz z Edim. Abel cię po prostu wkurza - kontynuowała ożywiona. - Lubisz Ediego, bo zapełnia ciszę słowami, ale pilnuje tego co mówi. - zaśmiała się. 

Chłopak obrócił się nieznacznie w jej stronę, a na jego ustach zagościł drwiący uśmieszek. Pochylił się ku niej, a ona zastygła w kompletnym bezruchu.

- Może jak przyjdę do niego z kawą i biszkopcikami powie mi coś o tobie - zakpił i odsunął się z powrotem na swoje siedzenie. - Szanuję swoją prywatność, więc jeśli pytasz czy podoba mi się to, że pojawiasz się znikąd i wypytujesz o mnie innych. Cóż... Nie jestem zachwycony .

- A dziwisz mi się? - obruszyła się. - Najpierw mi grozisz, a potem odwozisz do domu drogim samochodem. Chodzisz w tych garniturkach i kreujesz się na jakiegoś super gangster z filmów noir. Jeszcze te twoje sekretne okulary... I kiedy już mam o tobie jakieś zdanie, pojawiasz się, patrzysz ze mną w gwiazdy, czytasz ambitne książki, znasz się na sztuce... I znowu nie wiem, kim jesteś. Nie wiem czy mam się ciebie bać, czy mam się z ciebie śmiać. Dziwisz mi się, że chcę coś o tobie wiedzieć? - spytała oskarżycielskim tonem.

- A ty? - uniósł brew. - Zjawiasz się z nie wiadomo skąd. Stajesz się nagle częścią mojego środowiska. Zamkniętego i prywatnego. Kontroluje swoje życie i to co się w nim dzieje. Jesteś nieodkrytą kartą. Zagadką, którą nie tylko chcę, ale muszę poznać. - oblizał spierzchnięte wargi i kontynuował - Ale rozumiem i szanuję cudzą prywatność, dlatego dam ci jedną i niepowtarzalną szansę. Powiedz mi minimum, które muszę wiedzieć i jeśli uznam, że nie wciskasz mi sterty kłamstw, nie będę drążył tematu. Jeśli nie powiesz mi teraz, kim jesteś i czego chcesz, sam się dowiem, ale wtedy, dowiem się wszystkiego. Razem ze szczegółami, którymi wolałabyś się nie dzielić. Powiedz mi teraz i obiecuję nie grzebać w twoich sprawach, ale ty musisz porzuć swoje mini śledztwo dotyczące mojej osoby - mówił grobowym pozbawionym emocji głosem, a ukrytymi za ciemnymi szkłami oczami wpatrywał się w rysujący się za dziewczyną horyzont.

- A co z moimi pytaniami do ciebie? - spytała zaczepnie.

- Zadałaś ich wystarczająco dużo innym - uciął Alain.

- A jeśli nie mam nic do ukrycia - drążyła temat.

- Każdy ma - skwitował.

Siedząca do niego przodem Nora westchnęła i oparła się o siedzenie samochodu. W umyśle przeleciały jej wizje wydarzeń sprzed dwóch miesięcy. 

- Jechałam z rodzicami autem. Mieliśmy wypadek. Tylko ja przeżyłam. - pociągnęła nosem i skupiła wzrok na guzikach koszuli Alaina. - Jestem z małego miasta, wszyscy się tam znamy. Miałam dosyć tego, że każdy chciał ze mną o tym rozmawiać. Posyłali mi współczujące spojrzenia, nachodzili pod pretekstem tego, że chcą pomóc. Miałam dosyć. Dosyć tego miejsca i tych ludzi, więc spakowałam walizki i wyjechałam - przerwała aby zaczerpnąć powietrza. - Chciałam z kimś pogadać, ale znałam tylko Edi'ego. Kiedy wspomniałam mu, że potrzebuje pracy, dał mi ją - wzruszyła ramionami i podniosła wzrok.

- Niezbyt ambitne zajęcie - podsumował Alain sarkastycznie.

- Być może, kiedy jako jedyna przeżyłam, coś czego nie powinnam była przeżyć, to przestaje mieć znaczenie. Przecież tu jestem. - przełknęła ślinę. - Oddycham. Żyję. - z oczu poleciały jej łzy. - Śmieję się, płaczę, czuję. Patrzę w gwiazdy. - poruszyła sugestywnie brwiami i uśmiechnęła się pomimo spływających po jej policzkach słonych kropel. Alain spojrzał na nią przez ciemne okulary. Ruszył nieznacznie ustami, jakby chciał się uśmiechnąć, ale jego oblicze pozostało niewzruszone.

Wziął głęboki oddech z nadzieją, że Nora jest zbyt rozproszona żeby zauważyć jego nieznaczną nerwowość i usłyszeć lekko przyspieszone bicie serca. Wpatrywał się w cieknące po jej policzkach i spływające do jej ust łzy. Poczuł obcą sobie dotąd chęć posłania jej ciepłego uśmiechu, podnoszącego na duchu muśnięcia jej ręki czy może nawet delikatnego, dodającego otuchy przytulenia jej. Nie wykonał jednak żadnego gestu. 

- Nie chciałbym żeby niebo było pełne gwiazd - szepnął.

- Czemu? - odpowiedziała równie cicho pochylając się w jego stronę.

- Bo mrok usprawiedliwia zło. Przynajmniej póki trwa. Kiedy wschodzi słońce, rozprasza się ciemność. Nie ma tajemnic i cichych zbrodni. Wszystko jest jasne i przejrzyste. Noc, którą tak uwielbiasz, jest zdradziecka i pełna zasadzek. Jak inny świat. Nigdy nie wiesz, co jest prawdą, a co tylko się nią wydaje. Co jest dobre, a co przestaje takie być, w świetle dnia. Po za tym księżyc i gwiazdy świecą zimnym światłem. Czułbym się winny oddychania. Czułbym się obserwowany, jak na scenie. I bardzo zmęczony. Bez sekretu nocy, ciemności... wszystko po prostu jest, ale czegoś brakuje. Czegoś co odkrywa tylko słońce, czegoś co wyłania się z kąta nad ranem. Jakaś prawda, która w nocy wydaje się być kłamstwem. Albo co gorsze, kłamstwo, które w nocy zdaje się być bezdyskusyjną prawdą - szeptał, jakby bał się wypowiadanych przez siebie słów. Wpatrywał się wprost w skierowane w jego stronę oczy Nory, choć przez ciemne szkła jego okularów, dziewczyna nie mogła tego zobaczyć.

- Skąd wiesz, że to dzień ujawnia prawdę? Że to nie noc ci ją naprawdę pokazuje? - ich twarze dzieliły zaledwie centymetry, a i tak ledwo się słyszeli.

- Bo w nocy niewiele widać, a większość to iluzja. Światło pokazuje wszystko dokładnie.

- Co jeśli prawdy nie można zobaczyć? W żadnym świetle.

- Można. Ja wierzę, że można. Może nie dosłownie, ale można - powiedział odsuwając się, by po chwili odpalić silnik samochodu i ruszyć z powrotem w stronę miasta.

Za tym kryła się osobna prawda

wszystkie nasze noceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz