Rozdział 5: Rozjaśnij niewiadome

30 5 10
                                    

Rozbłyski i grzmoty były wszędzie, a jednocześnie nie tam gdzie ja. Z dala, lecz bardzo wyraźne. Błyskawice nie rozprzestrzeniały się normalnie po niebie. Tworzyły przedziwne kształty nie reprezentującego niczego. Po prostu tworzyły kłębek niczym gryzmoły. Z czasem się przerzedzały, aby po chwili ponownie oślepić swa bielą, wraz z potężnym hukiem. Nie był on straszny, ale zwiastował coś.

I ucichło.

Czerń była dosłownie wszędzie. Czułam jak z bólem wdzierała się do mojej głowy. Rozpychała się, robiąc sobie miejsce obok mózgu, jakby to właśnie tam było jej najwygodniej.

Bum.

Słychać było pojedynczy grzmot, który rozniósł się echem, lecz tym razem nie obok mnie, a wewnątrz. Oczyścił mój umysł, który natychmiastowo poczuł się pobudzony i gotowy do chłonięcia... wiedzy?

Błyskawice zaczęły malować w moim umyślę jak na czystej, czarnej karcie. Gdy pierwszy obraz się pojawił, zaraz pojawiły się kolejne w zastraszająco szybkim tempie.

 Gdy pierwszy obraz się pojawił, zaraz pojawiły się kolejne w zastraszająco szybkim tempie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kolejny grzmot, przesunął moją głową, a ja poczułam jak spadam.

***

Złapałam się kurczowo oparcia fotela. Rozejrzałam się nerwowo, aby przekonać się jak intensywnie wypatrywał się we mnie czarnowłosy. Położyłam dłoń na klatce piersiowej, aby zatrzymać kołatające serce.

Co za koszmar. Prawie zawał dostałam. Hmm.... A właściwe o czym był?

Przetarłam ręką spocone czoło i rzuciłam okiem na zegar. Minęły już ponad dwie godziny, a my nadal nic nie wiedzieliśmy. No chyba, że rudy babsztyl odwiedził nas, gdy przysnęłam.

– A, no... – przerwałam, przypominając sobie w mig co ostatnio się stało podczas rozmowy.

Nie czując się komfortowo zarówno przez obecność chłopaka, jak i przepocone ubrania, czmychnęłam jak najszybciej do pokoju. Wkraczając do niego natychmiastowo zamknęłam drzwi z nieco dużym rozmachem, jakbym bała się, że w każdej chwili uskrzydlony mógł mnie dogonić.

Porzucając ubrania na podłodze i zamykają wszystkie zamki, wskoczyłam pod prysznic. Zaraz spłynął po mnie gorący strumień wody, a ja poczułam się momentalnie zrelaksowana. Coś jednak kołotało się z tyłu mojej głowy. Szum wody wydawał się nieść coś ze sobą.

Chyba powoli popadam w paranoje. Oby się tylko nie skończyło niczym w Stranger Things i będzie git, a wyczuwam na to duże szanse.

Miły zapach żelu z trawy cytrynowej i limonki rozszedł się po łazience. Poczułam się jak w raju, jakbym tego właśnie najbardziej potrzebowała.

Chociaż chwila, patrząc na to wszystko, jednak szanse rosną. Ech, oby nie potwór, oby nie potwór.

Ścisnęłam gwałtownie butelkę, której prawie cała zawartość wylądowała na mojej głowie.

Nosz po prostu świetnie. Chyba już bym wolała zostać taką matką Willa. Znaczy nie matką, nie spieszy mi się do tego. Tylko widzieć dziwne rzeczy, niż walczyć z potworami.

Ech.

Oparłam głowę o zimne kafelki. Nie wiedziałam, że to możliwe, ale już chyba miałam dosyć sama siebie. Pokręciłam mokrą czupryną i pociągając leniwie noga za noga, zostawiając przy tym wszędzie mokre plamy poczłapałam do szafy.

Tym razem nie tylko załamana sytuacją, ale rozczarowana sama sobą, oklapłam na fotelu naprzeciw czarnowłosego. Z mokrych włosów nadal mi kapało, a zimne dreszcze przechodziły mi po plecach. Sama nie byłam pewna, czy sama sobie robiłam karę, czy może byłam zbyt rozbita, aby się tym przejmować. Wzruszyłam ramionami sama do siebie i rozsiadając się, wbiłam wzrok w wejście do salonu.

– Przeżyją. – Dobiegł do nas silny i pewny siebie głos, wraz z towarzyszącym mu stukaniem obcasami. Nina pojawiła się, poprawiając swoją jak zawsze olśniewającą fryzurę. Zerwałam się na nogi, lecz ta niczym królową, wskazała mi dłonią, pełną złotych pierścionków, abym została na swoim miejscu.

– Muszą odpoczywać parę dni i trzeba podawać im leki. Leżą one na szafkach wraz z rozpiskami.

Do pokoju niczym cień wszedł ojciec. Jedynym uchem słuchałam babsztyla, a okiem oglądałam jego poczynienia. Wydawał się bez życia. Spojrzał na mnie znużonym wzrokiem.

Grzmot.

Ponownie rozjaśniło się w mojej głowie. Mózg chciał mi wybuchnąć. Złapałam się gwałtownie obiema rękami za skronią i z sunęłam z oparcia fotela, na jego środek.

– A ty lepiej sobie weź Ibumprom – rzuciła i podreptała do wyjścia, kiedy spojrzałam na nią ze łzawiącymi oczami.

– Nie bądź tak samo głupia jak matka – szepnął ojciec, gdy podążał za nią, aby po chwili zniknąć za drzwiami.

Uch, udało się, a muszę przyznać, że było ciężko  z tym gifem, a z zabraniem się za rysowanie to już w ogóle heh

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Uch, udało się, a muszę przyznać, że było ciężko  z tym gifem, a z zabraniem się za rysowanie to już w ogóle heh. Jakby co piszcie, będę mogła wam dać trochę podpowiedzi, jeśli nic nie wymodzicie ;)

Granica jawy: Eteryczna dusza|Tom 2 ZAWIESZONYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz