27. Tylko jedno spotkanie

Start from the beginning
                                    

- Dahls Julebrygg - przeczytał Filip. - Wiesz co, w sumie to może się skuszę, wygląda na to, że...

Urwał na widok osoby, która właśnie weszła do pubu. W towarzystwie dwóch osób - niskiej szatynki i podobnego do niej chłopaka - w drzwiach pojawił się Rafał, współpracownik Mai. Rozejrzał się dookoła i wraz ze znajomymi ruszył w kierunku kolejki przy barze.

- Filip? - głos Magdy słyszał jakby miał zatkane uszy. Spojrzał na nią, po czym przeniósł wzrok na patrzącego na niego pytającym wzrokiem barmana. - Co bierzesz?

- To samo - rzucił i ponownie utkwił wzrok w Rafale. Na początku myślał, że może go z kimś pomylił - zarośniętych brunetów w okularach i z wygolonymi bokami w Warszawie chodziły tysiące, jednak niewielu z nich nosiło ciemnobrązowe kurtki z setką przypinek tuż przy kołnierzu. Jakim cudem w mieście liczącym prawie dwa miliony mieszkańców, ten facet wybrał akurat pub, w którym oni świętowali zakończenie sesji? To nie mógł być przypadek. Może Maja go zaprosiła? Jeśli tak było, to ten wieczór na pewno zakończy się awanturą.

xxx

Dochodziła dziewiąta wieczór. Maja wysiadła z autobusu na przystanku Krucza 03, zła na siebie za to, że znowu przychodzi na imprezę spóźniona. Niestety, na koniec dnia w pracy okazało się, że sporo rzeczy trzeba jeszcze ogarnąć i koniec końców wyszła z pracy nie o szóstej, a wpół do siódmej. Wróciła do domu jakieś pół godziny później, głodna jak wilk i tak pochłonęło ją rozmowa z Adą i jedzenie przygotowanego przez nią spaghetti, że ani się obejrzała, a była już ósma. Nie zdążyła nawet wyprasować sobie dżinsowej koszuli, którą przygotowała sobie dzień wcześniej na wyjście ze znajomymi.

Po rozmowie telefonicznej z Marysią, nietrudno było wywnioskować, że całe towarzystwo jest już dość mocno podchmielone. Maja próbowała dodzwonić się do Filipa, ale ten nie odbierał telefonu. Nacisnęła klamkę drzwi wejściowych i z kilkunastostopniowego mrozu weszła do dusznego, głośnego pubu. Siedzących w głębi lokalu, dość głośnych znajomych wyhaczyła od razu.

- Hej, Queen Bee! - zawołał Jacek jako pierwszy, zaś reszta mu zawtórowała.

- Cześć wam - odparła z uśmiechem, ściągając płaszcz. Przebiegła wzrokiem po twarzach. - Widzieliście Filipa?

- Poszedł palić już jakiś czas temu - odpowiedziała Kata. - Może też po piwo, nie wiem.

Maja pokiwała głową, wieszając kurtkę na drewnianym stojaku nieopodal. Próbowała znaleźć kogoś, kto ma mało piwa, by razem wybrać się do zatłoczonego baru - widząc tłum ludzi przy ladzie, trochę bała się iść tam sama, by nie zostać przez nikogo stratowaną.

- Hej - ktoś objął ją w talii. Zobaczyła, że obok stoi uśmiechnięty Filip, który chwilę później pocałował ją na przywitanie. - Idziemy zapalić?

- Przecież dopiero co byłeś - Maja zmarszczyła brwi, pociągając nosem - zapach dymu papierosowego, jaki od niego bił, był aż zanadto intensywny. - Poza tym, widziałeś, co dzieje się na zewnątrz? Chwilę temu zaczęło padać.

- Ojej, no dobra - Filip objął ją drugą ręką w pasie, ignorując niezbyt przyzwoite komentarze kilku znajomych. - To może skoczymy po piwko?

- Bardzo chętnie - posłała mu uśmiech i ruszyli w stronę baru. Ustawili się w monstrualnej kolejce, ale na szczęście pojawił się jeszcze drugi barman i powoli posuwali się do przodu. Filip dyskretnie rozglądał się w poszukiwaniu Rafała, ale brunet zniknął gdzieś w głębi lokalu wraz ze swoimi znajomymi. I bardzo dobrze.

- W pracy ok? - spytał Filip.

- Tak, tylko że znowu mieliśmy obsuwę i dlatego jestem tak późno - westchnęła. Po chwili niezbyt pasjonującej rozmowy o tym, co działo się u Mai w pracy, nadeszła wreszcie ich kolej przy barze. Dziewczyna zamówiła polecane przez barmana tureckie piwo Efes.

Sto tysięcy książek || Taco HemingwayWhere stories live. Discover now