Euforia(Camren)

261 22 62
                                    

Zawiera treści 18+

Lauren wyszła z pod prysznica i chwyciła w dłonie biały,miękki ręcznik. Po czym zaczęła nim wycierać swoją skórę o śniadej cerze oraz swoje długie włosy w kolorze palonego ziarnka kawy.Z małej szafeczki wzięła komplet czarnej,delikatnej koronkowej bielizny i założyła go na siebie.Narzucila satynowy szlafroczek w tym samym kolorze,sięgający jej do połowy uda.Następnie przewiązała go paskiem.Przelotnie zerknęła w lusterko,w którym odbijały się jej zielone,roziskrzone oczy.
Tak,zdecydowanie była dzisiaj mocno podekscytowana ponieważ spodziewała się wspaniałych wrażeń, które miała jej zapewnić profesjonalna call girl.
Na samą myśl o tym,na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech.
Jej wieloletnia przyjaciółka Dinah Jane Hansen,jako jedna z niewielu znała preferencje Jauregui.Lubiła dominację, zarówno w sferze zawodowej jak i w ścianach swojej sypialni.Ostatni związek,notabene dość burzliwy,miała dwa lata temu z Lucy.Niestety tamta nie rozumiała jak ważna dla Lauren jest jej praca i rozwijanie wspaniale zapowiadającej się kariery jako szanownej,już wówczas,pani mecenas.Wszystko skończyło się po roku wzlotów i upadków. Od tamtej pory szatynka nie wchodziła w głębsze relacje.Jeśli już, to były to przygody na jedną noc.Zresztą też niezmiernie rzadko,ponieważ zwyczajnie nie miała na to czasu ani siły.
DJ prowadziła ekskluzywny klub nocny,w którym spotkały się wczoraj na babskie pogaduchy.I to za jej namową zdecydowała się na dzisiejsze spotkanie.Zresztą argumentacja jakiej użyła Hansen, nie pozostawiała żadnej innej opcji.Przyjaciółka uznała,że musi wreszcie wyluzować bo nie jest robotem i nie tylko pracą człowiek żyje. A już najbardziej przekonało ją to,iż blondynka zachwalała nową dziewczynę z klubu,jaka jest cudowna,wręcz stworzona dla niej a do tego ma kubańskie korzenie jak ona.
Lauren jeszcze raz spojrzała na swoje odbicie, przeczesując ręką swoje gęste włosy,po czym opuściła łazienkę i udała się długim,szerokim korytarzem do kuchni.Tam zerknęła na zegar ścienny, który wskazywał godzinę 18:50.Do spotkania pozostało raptem 10 min. o ile jej gość nie należy do spóźnialskich.
Wszystko idzie zgodnie z planem,zatarła z uciechą ręce. Uwielbiała gdy wszystko miała pod kontrolą.Z zamrażalnika wyciągnęła uprzednio zamrożony sok z mango w postaci kostek lodu.Wrzuciła je do kubełka na szampana.Wyjęła również Moet & Chandon Dom Perignon,jedno z najdroższych na świecie win musujących. Lubiła odrobinę szaleństwa i przecież stać ją na to ,przy jej wysokich zarobkach.Nie mogła sobie odmówić niektórych przyjemności.
Wraz z dwoma kieliszkami zaniosła pojemnik do sypialni.Pomieszczenie było urządzone luksusowo i gustownie, w ulubionych kolorach ciemnowłosej.Jedna ściana była cała przeszklona,za nią rozpościerał się piękny widok na Miami,w tej chwili skompane w światłach i odcieniach nocy.
Pozostałe ściany były czarno białe.Na nich wisiały profesjonalne fotografie kobiet,dopasowane kolorystycznie do wystroju.Po środku znajdowało się ogromne łoże,zrobione z drzewa hebanowego,jego brzegi wykończone zostały wspaniale rzeźbionymi syrenami.Na nim znajdowała się satynowa pościel w srebrzystej bieli, niczym płatki śniegu mieniące się w słońcu.Po bokach łóżka stały dwie szafki nocne.W rogu stały eleganckie skórzane fotele wraz z małym stolikiem kawowym.Na nim Laur położyła przyniesione rzeczy.W tym momencie po apartamencie rozległ się dzwonek,zwiastujący przybycie kobiety.Oooo......proszę jaka punktualna,zerknęła szybko na telefon aby sprawdzić czas i poszła otworzyć drzwi.
- Yhm, Lauren...Lauren Michelle Jauregui?- Usłyszała ciepły,słodziutki głos,który wprawił w wibrację całe jej ciało.Przed zielonooką stała najpiękniejsza kobieta,jaką kiedykolwiek widziała.Tego się nie spodziewała.Ubrana w biały płaszczyk,przewiązany w talii paskiem,podkreślającym jej kształtne biodra.Na stopach szpilki tegoż samego koloru.Wzrok szatynki powędrowały wyżej.Anioł stojący przed nią miał czarne,falujące włosy, kontrastujące z kolorem jej płaszcza.Oczy kobiet spotkały się w tym samym momencie.Te ciemne,brązowe jak mieniący się  kasztan, świeżo wyjęty ze swojej skorupki z tymi zielonymi jak głębia oceanu pochłaniającymi wszystko wokół.Obie poczuły się jakby wszystko z otoczenia przestało istnieć.Były tylko one, zatopione we własnym wszechświecie.Jednocześnie poczuły niesamowitą radość, ogromne uniesienie,uwalniające się endorfiny i uczucie gorąca,rozpierające je od środka.Tak, to był ten stan,nazywany euforią. W obu sercach zagościło poczucie wypełnienia, o którym nie miały pojęcia,że go brak,aż do tej magicznej chwili.Trwało to wszystko ledwie kilka sekund,lecz dla nich czas zatrzymał się w miejscu.
- T-tak,taaak to ja-Lauren ledwo wydobyła z siebie mocno schrypnięty głos.Kurwa...Ja pier....Di ozłocę Cię jak się spotkamy,ja..niech stracę, nawet Ci koronę kupię...przecież ta dziewczyna to zajebista zajebistość....O matko ogarnij się niedorozwoju,gdzie twoja pewność siebie jak jest potrzebna...No dobra,dobra...juuż,ugh.
- Ummm Ca-Camila,Camila Cabello je-jestemmm,miałyśmy..to-o znaczy..hmm,ten , byłyśmy umówione nieprawdaż?- brunetka nerwowo zaczęła drapać się po głowie.Miała ten sam problem z wydobyciem z siebie głosu co kobieta stojąca przed nią.Przez sciśnięte gardło ledwie mogła powiedzieć cokolwiek. Camila!Weź się opanuj,gdzie podział się twój urok osobisty...wdzięk..No gdzieeee?!!
- Ekhm...Taaak,przyszłaś na czas,cenię sobie punktualność u ludzi- mrugnęła porozumiewawczo do brunetki.Na co Ta się mocno zarumieniła.Lauren przybiła sobie mentalną piątkę.
Yaass,wracasz do gry Jergi haha,tak ma być...
- Chodź za mną Kociaku- uśmiechnęła się cwaniacko do siebie, słysząc zamykające się drzwi oraz dźwięk odbijających szpilek po podłodze,co oznaczało,iż dziewczyna kieruje się posłusznie za nią.
Gdy znalazły się w sypialni,szatynka podeszła do stolika otworzyć szampana.
- Możesz zdjąć już płaszcz- powiedziała rozlewając trunek do kryształowych kieliszków, po czym odwróciła się i w ostatniej chwili udało jej się nie wypuścić ich z dłoni.Wymagało to od niej przekurewsko silnej woli, ponieważ widok jaki zastała przed sobą,doprowadził ją do kolejnej już tego wieczoru palpitacji serca.
Ooouuu mój Booo...przecież ja dostanę zawału!Karetka!..Niee, nie karetka!Pooowietrza....albo..Tia,jakby Ona miała mnie reanimować....nakręcaj się dalej idiotko...to ten zawał jednak murowany...ugh.
Kubanka miała na sobie tylko pończochy,wykończone delikatną koronką,przytrzymywane specjalnym pasem,bieliznę okrywającą dolne części ciała a w miejscu,gdzie powinien znajdować się stanik błyszczały dwa motylki,zakrywające tylko sutki brunetki.Z każdego motylka zwisał cieniutki łańcuszek,na końcu którego znajdowała się maleńka srebrna kistka.....tak proszę państwa ,bananów. Całość w kolorze czystej bieli,idealnie podkreślała jej aksamitną karmelową skórę. 
- Coś się stało?Trochę zbladłaś- powiedziała z udawaną troską
Camila,widząc reakcję zielonookiej.Heh o taki efekt właśnie mi chodziło..Pogratulowała sobie w myślach wyboru stroju na dzisiejszy wieczór.
- Emmm...niee, nic się nie stało-Lauren głośno przełknęła ślinę - Opowiedz mi o sobie.Czemu tak delikatna,skromna osoba pracuje..um w takim zawodzie?- dodała szybko,podając kieliszek brązowookiej,chcąc zmienić temat ponieważ czuła jak jej policzki przybierają kolor dorodnego pomidorka. Co ta kobieta ze mną robi..od kiedy to ja się rumienię hee?
- Cóż...- Camila zmarszczyła lekko brwi-Długo by o tym opowiadać ale tak w skrócie...pochodzę z bardzo biednej rodziny.Rodzice żeby nas z siostrą utrzymać okropnie się zadłużyli pod zastaw domu.Pewnego dnia przyszedł komornik i zażądał spłaty ogromnej kwoty w bardzo krótkim czasie.Chciałam im pomóc a jedyne szybkie i duże pieniądze to w tej właśnie branży.
- Pewnie nie było Ci łatwo podjąć taką decyzję?- Lauren popatrzyła ze współczuciem w czekoladowe tęczówki.
-Nie,nie było...ale moi rodzice to cudowne,kochające osoby.Nie mogłam patrzeć obojętnie na to jak się zacharowują.I takim sposobem znalazłam się w tym miejscu- z pięknych,okolonych długimi rzęsami oczu wyzierał teraz olbrzymi smutek,który łamał serce szatynki.
Gdy butelka była opróżniona w połowie,kobiety wiedziały o sobie już bardzo wiele.Lauren opowiedziała o swojej karierze a Camila o swojej rodzinie.Rozmawiały ze sobą jakby znały się całe życie a nie dopiero kilka minut.Z każdą chwilą rosło między nimi poczucie komfortu ale wzrastało również napięcie seksualne.Obie kobiety pożerały się nawzajem wzrokiem.
W

Fire or Water  or what playing in my soulWhere stories live. Discover now