12. Zasłużyłem

2.1K 115 16
                                    

POV EMILY

-Moje kondolencje. - powiedziała z czułością kobieto o rudych włosach, upiętych w kok. Jej blada cera dodaje jej klasy, a zielone oczy uroku. Na oko ma może trzydzieści, może czterdzieści lat. Po tym odeszła, zostawiając mnie z Harrym.

Bez odzewu uśmiechnęłam się ponuro. To kolejna osoba, która składa mi kondolencje w tym dniu, na tym przyjęciu. Wspomnienie o wuju dalej nie daje mi spokoju. Wiem, że odszedł, lecz tak za nim tęsknię. Za jego przypalonych naleśnikach, za jego groteskowych żartach. Tylko on był moją rodziną. Tylko on był mi jak ojciec i matka w jednym. Teraz muszę poradzić sobie bez niego. Bez rodziny jaką mi stworzył.

-Jaka denna impreza- skomentował Harry, popijając jakiegoś napoju o kolorze krwistej czerwieni.

-Sama bym tego nie pomyślała.- uśmiechnęłam się chamsko. Jakbym tego nie wiedziała. Co chwilę przychodzą nieznani mi ludzie i mówią z udawanym żalem. Nie lubię takich ludzi. Może dlatego wuj trzymał mnie z dala od nich.

-Cześć-z zaszkodzenia przywitała nas dziewczyna o ciemnobrązowych włosach i zielonych oczach. Kojarzę ją, lecz gdzie ją widziałam...

-Cześć...-przedłużyłam słowo, aby przypomnieć sobie kto to.

-Jestem Astoria Greengrass-przedstawiła się promiennym uśmiechem.

-Emily Riddle- ucisnęłam jej dłoń na znak poznania się.

-Harry Potter-też podał dłoń jak się dowiedziałam, Astorii.

-Wiem. Jesteś gwiazdą w domu Gryffindorów.-stwierdziła. Ja natomiast kryłam swój śmiech, zaciskając usta, aby nawet powietrze nie wydostało się.

Tak zaczęliśmy wspólną rozmowę o mało ważnych sprawach. Choć tak mogłam zapomnieć o żałobie, którą każdy na tym przyjęciu przypomina o niej. Tak jakby przypominanie o tym, iż wuj nie żyje, jakimś stopniu go przywróci do życia.

***

-A ty i Harry jesteście razem?- dopytywała się dziewczyna. Jest bardzo dociekliwa. Aż za bardzo.

-Nie!-zaprzeczyliśmy oboje z chłopakiem. Może to dziwne, że dziewczyna przychodzi z przyjacielem na takie przyjęcie.

-A tak w ogóle czemu jesteś sama tu?- szybko zmienił temat Harry, czując się niezręcznie tym pytaniem. Ja również. Dziękowałam mu.

-Nie jestem sama. Właśnie przyszłam tu z moim chłopakiem, ale...-przerwała, obserwując sale, szukając kogoś.- ... chyba gdzieś uciekł, bo nie ma go od dłuższej chwili.

-A kim jest twój chłopak?- z zaciekawieniem spytałam.

-Na pewno go znasz. Był na twoim roczniku. Ma na imię Draco.-szczęśliwa dziewczyna uśmiechnęła się na jego imię. Widać, że jest zakochana w nim.

-Draco Malfoy?-dopytywałam czy to na pewno on. Ona tylko pokiwała głową na znak, że to on. Z wrażenia opróżniłam kieliszek jaki miałam w ręce.

-Harry, możesz przynieść mi czerwone wino?-powiedziałam do chłopaka z blizną, nawet nie odwracając się do niego. On tylko zabrał mój kieliszek z dłoni i poszedł w nieznany mi kierunku.

Jak mógł mi to zrobić?! To znaczy... On... Zabolało mnie serce, a żołądek został zaciśnięty. Czułam, że spiera mi się na płacz. Czyli to co mówił to były puste słowa? Bez znaczenia słowa? Nic niewarte?

-Przepraszam, muszę wyjść na zewnątrz.-poinformowałam moją rozmówczynie, po czym odeszłam.

Przeciskałam się między ludzi, czując łzy na powiekach. Najszybszej jak mogłam, wyszłam z domu. Gdy stanęłam na schodach, zauważyłam, że nie ma tu ludzi. Zeszłam ze schodów, uważając, aby nie upaść z nich. Stanęłam na poboczu, aby nikt z wychodzących nie zauważył mnie. Z torebki wyjęłam papierosy z zapalniczką. Wyjęłam jednego, a resztę schowałam. Chciałam odpalić zapalniczką papierosa, ale umożliwiały mi drące ręce, które były spowodowane zdenerwowaniem i płaczem, którego nie chce uwolnić z oczu. Próbuje kolejnych prób, lecz dalej nie odpala. Ze złością rzucam nią o ziemie, dając choć trochę uwolnić się od swoich emocji. Zamknęłam oczy, czując się źle. Myślałam, że jeśli tam mu odejść, nie będę cierpiała tak bardzo. Teraz wiem, że mimo roku, dalej go kocham. Powinnam się cieszyć, że układa sobie życie z kimś innym. Że o mnie już zapomniał, ale to bardziej boli niż wcześniej, gdy byłam w niewiedzy. Nagle usłyszałam odpalenie zapalniczki, co mnie przywróciło do rzeczywistości. Otworzyłam oczy, a płomień ognia z zapalniczki znalazł się tusz przy moim papierosie, który leżał w moich ustach. Przyjęłam ogień, odpalając tytoń. Spojrzałam w górę, aby sprawdzić do kogo należy ten ogień. Zamarłam. Draco pieprzony Malfoy. Nasze oczy spotkały się, a mój żołądek bardziej się zacisnął. Chciałam tym momencie uderzyć go w twarz, przytulić i pocałować. Wszystko jednocześnie. Nienawidzę go za to co teraz zrobił, ale też go kocham mimo wszystko. To chory związek, tak jak nasza relacja.

-Pozwól, że wytłuma...-nie dokończył, ponieważ dostał ode mnie w policzek. Usłyszałam mocny plask, a mnie aż zaczęła boleć od tego ręka. Nie, nie możesz się rozpłakać. Zwłaszcza przy nim.

-Zasłużyłem.-stwierdził, pocierając swój policzek od mojego uderzenia.

-Zasłużyłeś?-zapytałam retorycznie, nie wiedząc co mam mu odpowiedzieć. Wyrzuciłam papierosa i zdeptałam.

-Daj mi to wytłumaczyć - kontynuował. -Ale nie tu.

-Czemu? Niech każdy pozna twoje oblicze.-już byłam na skraju załamania. Co chce mi wytłumaczyć? Nie miał ze mną kontaktu, to poszedł do innej? Czym ona jest ode mnie lepsza? Bo ma rodziców? Bo jest bogata?

-Proszę cię. Spotkajmy się jutro o 16 w parku koło zakazanego lasu. Wszystko ci wytłumaczę.-nalegał łapiąc mnie za ręce, wpatrując się we mnie, niczym w obrazek.

-Dobrze. - zgodziłam się odrzucając jego dłonie. Poprawiłam suknie, podniosłam głowę i weszłam do sali, aby zabrać się z Harrym do domu. Już nie mam sił, jak na dzisiejszy wieczór. Chce położyć się do łóżka i zapomnieć o tym wszystkim co wydarzyło się dziś. Zranione serce nie tak łatwo posklejać.

NIE BÓJ SIĘ: PAMIETAM /Draco Malfoy ✔ TOM IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz