˚ chenle + jisung [pokonanie swoich lęków] ˚

855 68 12
                                    

- gdzie mnie tak prowadzisz?- zapytał niecierpliwy chenle, podążając za młodszym.

- nie marudź.

- ale jisungie, co my tutaj robimy?

- proszę, nie mów nic przez chwilę.- zielonowłosy zrozumiał, że jisung naprawdę nie miał ochoty rozmawiać. mogło to tylko znaczyć, że brunet myślał o czymś i nawet nie chciał przerywać swoich filozoficznych prawd.

teraz dopiero lele zobaczył, że kierowali się w kierunku jednego z wyższych budynków w okolicy.

- dawno nie byliśmy w takich miejscach. pamiętasz jak ostatnim razem zciągała nas stamtąd policja, a potem musieli przyjechać po nas twoi rodzicie i, żeby tego było mało to przyjechał nawet taeyong.- mówił z lekkim uśmiechem młodszy.- czas to chyba zmienić.

-dlatego od tego czasu i obietnicy z lee nie chodzimy tutaj, pamiętasz? nie wiesz jakie dostałem potem kary w domu. a rodzice nawet wynajęli gościa, który będzie trzymał cię ode mnie z daleka.

- coś mu sie nie udaje.- powiedział łapiąc wzrok chenle.- nie mów, że wtedy ci się nie podobało.

- może i się podobało, ale nie spieszy mi się do poprawczaka i kolejnego spotkania z policją.

po krótkich namowach jisunga i względnym niezadowoleniu chenle wchodzili po schodkach przeciwpożarowych. bardzo powoli, żeby nie spaść. nie odzywali się od dłuższego czasu. chenle nawet chciał zacząć rozmowę, ale gdy już otwierał buzię, patrzył się na skupionego jisunga, który najwyraźniej nie był skory do rozmowy.

- i jesteśmy. nic się tu nie zmieniło.- powiedział jisung, wchodząc na dach budynku. chenle musiał przyznać mu racje. dalej stała tu ta stara kanapa, na której kiedyś jeszcze codziennie siadali i rozmawiali na różne tematy. była i może trochę zdewastowana, ale miała wpisane w sobie różne historie.

- nadal się zastanawiam, kto ją tutaj dał.- zaśmiał się cicho lele, który kierował się w stronę parka. młodszy siedział już wygodnie, głowę miał odchyloną do tyłu, najwidoczniej musiał być czymś zmęczony, pomyślał zielonowłosy.

- okay, jisungie, co się stało? cały czas chodzisz zamyślony. nie masz czasu na nic, nawet dzisiaj udało ci się wybrać z biedą do skateparku i co się stało, że w ogóle tam nie idziemy, a zatrzymujemy się tutaj?

- muszę ci coś powiedzieć..

- coś nie tak? wszystko dobrze z twoim tatą?

- tak, tak. chodzi mi o nas.

- jak to nas?

- bo wiesz.. od dłuższego czasu-

- wiedziałem. wiedziałem. nie lubisz mnie już, tak? zbytnio się narzucam? jestem denerwujący? może to przez mój wygląd? naprawdę staram się tobie dorówna-

- o czym ty mówisz, lele? nie jesteś ani trochę denerwujący. nawet jak się narzucasz to i tak to uwielbiam. i jesteś najpiękniejszym człowiekiem na tym świecie. nigdy w to nie wątp delfinku.

- to dlaczego mnie tu zabrałeś? co chcesz powiedzieć?

- zakochałem się.

- oh.- lele nie wiedział, co ma powiedzieć. sam walczył ze sobą, żeby wyszło to jak najbardziej naturalnie. przecież niecodziennie twój najlepszy przyjaciel wyznaje ci swoją małą tajemnicę.- ten ktoś musi być prawdziwym szczęściarzem.- zapadła długa, niezręczna cisza, której żadnej z chłopców nie chciał jednak skończyć. bali się odezwać w tej sytuacji. chenle, bo nigdy nie usłyszał takiego wyznania, a jisung, bo był przerażony swoją dzisiejszą pewnością siebie. mogło go to zgubić, ale jeżeli już tu przyszedł nie chciał stchórzyć. nana mówił, że trzeba pokonywać leki, a park wziął to sobie do serca.

the biggest hit [nct..]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz