Prolog

12.3K 437 88
                                    

Larissa, 18 lat

Wracam do domu wolnym krokiem. 

Dom. 

Czasami zastanawiam się, co tak naprawdę kryje się pod tympojęciem? Czy dom jest tam, gdzie są ludzie, którzy są z namispokrewnieni? Czy dom jest tam, gdzie czujesz się bezpiecznie?Czy dom jest po prostu tam, gdzie wracasz, aby się wyspać imóc wziąć prysznic? 

Każdy może to interpretować na swój sposób, jednak dlamnie jest to tylko parterowa ruina, w której mieszkam od urodzeniai którą dzielę z moim ojcem oraz jego kobietami. 

Ale to się zmieni. I to już niedługo. 

Przysięgłam sobie, że nie skończę jak większość osób, któredorastały w tej bądź podobnej dzielnicy. I mam zamiar dotrzymaćdanego sobie słowa. Muszę tylko przetrwać wakacje i odwrześnia zacznę w całkiem innym miejscu. 

Wyrwanie się z tych slumsów graniczy z cudem, ale zrobiłamwszystko, co mogłam, aby tak się stało. Szkołę średniąprzeszłam na samych piątkach, dzięki czemu otrzymywałamstypendium, które zapewniało mi książki. Na ojca nie mogłamliczyć. Nie mogłam liczyć na nikogo. 

Moja matka zostawiła nas, kiedy byłam malutka. Nawet tegonie pamiętam, ale ojciec powiedział mi, że poznała kogoś z klasy średniej i uciekła w nocy, gdy spaliśmy. Zostałam pod opiekąnieodpowiedzialnego ojca, który lubił pić, a od czasu do czasusięgał po narkotyki. Ostatnio dosyć często. 

Przynajmniej mnie nie bił, ale nie dbał też, żebym chodziłaczysta czy najedzona. Kiedy byłam mała, litowały się nade mnąsąsiadki lub kobiety, które akurat grzały jego łóżko. Gdy poszłamdo szkoły, kilka razy pojawiła się u nas opieka społeczna,więc ojciec trochę się ogarnął, bo przestałby dostawać zasiłek,jeślibym trafiła do domu dziecka. 

Odkąd skończyłam czternaście lat, dorabiam, gdzie tylkomogę. Roznosiłam gazety, wyprowadzałam psy, a zaraz poszesnastych urodzinach zatrudniłam się w barze dla zmotoryzowanych,który jest niedaleko. Dzięki temu mogłam sobieczasami kupić jakieś ubrania w sklepach z używaną odzieżą inie chodziłam głodna. Ale teraz jestem coraz bliżej osiągnięciamojego celu – wyjazdu na uczelnię. 

Jutro jest zakończenie roku szkolnego. Egzaminy końcowezdałam celująco. Kiedy tylko odbiorę dyplom, wyślę wszystkiedokumenty na uczelnię, w której złożyłam podanie. Zapewniająksiążki i akademik, a jeśli dalej będę miała wysokie wyniki,otrzymam również comiesięczne stypendium. Na czas, który mitu pozostał, zamierzam znaleźć jakąś weekendową pracę, którazapewni mi jedzenie na pierwsze miesiące, zanim zapracuję nadodatkowe dofinansowanie. 

Architektura krajobrazu – moje marzenie. 

Moja przyszłość. 

*** 

– Larissa! – Słyszę wołanie mojego ojca, kiedy tylko stawiampierwszy krok w domu. Nie zdążyłam nawet zamknąć za sobąstarych, drewnianych drzwi. Za każdym razem, kiedy ich dotykam,mam wrażenie, że się rozsypią. – Córeczko, chodź dokuchni! 

Zamieram. 

Nigdy nie mówi do mnie „córeczko". Nigdy. Zazwyczaj traktujemnie jak powietrze, chyba że czegoś ode mnie chce, alenawet wtedy woła mnie tylko po imieniu. Biorę głęboki oddechi kieruję się wąskim korytarzem do pomieszczenia, które nazywamykuchnią – zlew, kuchenka, dwie stare szafki oraz rozpadającysię stół i krzesła. 

Ojciec siedzi na miejscu najbliżej okna, a obok niego widzęTracy – jego obecną dziewczynę, która ubliża mi, gdy tylko maokazję. Teraz na jej twarzy widnieje złośliwy uśmiech i naprawdęzaczynam denerwować się tym, czego mogą ode mnie chcieć.Takie sytuacje nie miały wcześniej miejsca i nie wiem, co mammyśleć. 

Inny #1 Idealnie nieidealni - W KSIĘGARNIACH ❤Where stories live. Discover now