P. III / BŁĘDNE WNIOSKI

64 14 12
                                    

Krótkie odautorskie: tak wiem, trochę mi zajęło, ale dziękuję ludziom, którzy się ostatnio odezwali pod tym ficzkiem za zmotywowanie mnie. Mam też jedno pytanko - wiem, że jak zaczynałam to pisać te wieki temu, chciałam tu wrzucić wątek szipowy Dantaliona x Williama. Pytanie do Was, czy wolicie żeby to się pojawiło, czy żeby nie było romansu w tej historii w ogóle?



- Przepraszam, chyba się przesłyszałem - oświadczył Kevin, starając się zachować poważną twarz okraszoną nieznacznym uśmiechem przeznaczonym dla jego podopiecznego, ale nawet on nie mógł poradzić absolutnie nic na cisnący mu się na twarz wyraz szoku i zmartwienia.

               William Twining westchnął ciężko, próbując nie dać po sobie poznać, że pewne ociąganie Kevina było już nawet nie tyle, nie na rękę młodemu arystokracie, co zwyczajnie irytujące. Oczywiście, chłopak rozumiał, że Kevin miał wszelkie powody do niepokoju i doceniał, że wyrażał je w dość cywilizowany sposób. W końcu jedynie poprosił go o powtórzenie własnych słów, a nie zaczął wydzierać się w niebogłosy, tudzież piekłogłosy, jak zrobiliby to Dantalion czy Sytry, dając mu przy tym zapewne niemałą migrenę. Niemniej wystarczyło jedno spojrzenie na zegarek na długim łańcuszku by Twining uświadomił sobie, że krótka chwila, którą miał, by załatwić wszystko po swojemu, mijała zadziwiająco szybko. Arystokrata niemal fizycznie czuł, jak czas ucieka mu przez palce i bardzo mu się to nie podobało. Oczywiście, nie liczył dodatkowego czasu, który zapewne miałby uwzględniając fakt, że każdy z demonów potrzebowałby chwilki by go odnaleźć, bo przecież nie mieli bladego pojęcia o miejscu jego pobytu, jednak nie była to ilość minut, którą William był w stanie określić z precyzją co do jednej, więc uznał, że branie tego w ogóle pod rozwagę to jedynie niepotrzebne ryzyko.

- Musisz mnie wysłać do Piekła. Możliwie jak najszybciej, bo z tego, co się orientuję lekcja właśnie dobiega końca i zaraz będę mieć na głowie Sytry'ego i Dantaliona. Niestety nie mogę powiedzieć ci w jakim celu się tam udaję, ani ile mi to zajmie, ani czy w ogóle wrócę, bo jakby nie patrzeć mówimy tu o samym Piekle, jednak nie zmienia to faktu, iż muszę się tam zjawić - wytłumaczył się Twining, tak naprawdę nie tłumacząc Kevinowi absolutnie niczego i jedynie bardziej mącąc mu obraz w głowie i dodatkowo stresując.

- Nawet gdybym chciał, a nie chcę, nie mam wystarczającej mocy by otworzyć portal do Piekła. Nie w moim obecnym stanie - odparł rzeczowo Kevin, a ja nie mogłem powstrzymać się od doceniania spokoju, rzetelności i ciszy towarzyszącej tej wymianie zdań.

               Przyjemna odmiana po ciągłym obcowaniu z głośnymi demonami, które nie znają się na absolutnie niczym, nawet jeśli twierdzą, że się znają, a których głośność potrafiła niekiedy przebić dźwięk startującego odrzutowca. Zwłaszcza, gdy po raz kolejny danego dnia próbowali rozpocząć między sobą bójkę o najmniejszą możliwą pierdołę. William miał przez to pewne wątpliwości. Nie znał zbyt wielu demonów. Jasne, widział na własne oczy całą ich hordę, nawet z wieloma walczył, choć oficjalnie oczywiście tego nie pamiętał, bo kłamanie w tej kwestii było prostsze, niż konieczność zmierzenia się z rzeczywistością, w której panował nad mocą Salomona. Bo przyznanie się Dantalionowi do tego, że w pierścieniu wciąż tkwiła moc, a przyznanie się do faktu, iż czuje się być w stanie ją kontrolować to dwie zupełnie różne rzeczy i na tę drugą William zdecydowanie nie był gotów. Nie zmieniało to jednak faktu, iż z niewieloma raczej dane było mu porozmawiać, a jego niezwykle racjonalny umysł zakładał, że właśnie tego będzie potrzebował.

               Jasne, miał Lemegeton za wskazówkę, Salomon dokładnie opisał i sklasyfikował siedemdziesiąt dwa demony, więc William mógł się na tym opierać. Tyle, że z jednej strony obawiał się, iż wpadnie w utartą ścieżkę, która pozostała po jego przodku i skończy tak jak on jako osamotniony potwór, którego otaczają jedynie ludzie zbyt zaślepieni miłością by go porzucić. Z drugiej zaś nie miał przecież pewności, że demony wybrane przez Salomona spełnią jego wymagania. Musiał z nimi porozmawiać, poznać je, zrozumieć. Zdecydować, czy pasują do jego nowej wizji, czy będą przodownikami nowego porządku, czy może będą stać mu naprzeciw. Jeśli William Twining był jednak jednej rzeczy we wszechświecie pewien, a w grę nie wchodził jego racjonalny umysł, to arystokrata był pewien, iż nigdy nie nagnie niczyjej woli do własnego widzimisię. Salomon próbował i nie skończyło się to dla niego zbyt dobrze, a William potrafił uczyć się na błędach. Zwłaszcza cudzych.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 17, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Makai Ouji: Devils and Realist - Nowe wcielenie Króla SalomonaWhere stories live. Discover now