Chapter 1: "Czarne czapki i różowe dłonie"

2 0 0
                                    

- Asme. Asme! – chłopak rozejrzał się po parkingu, następnie sprawdził godzinę na wyświetlaczu swojej komórki. Siedział na asfalcie opierając się plecami o jakąś czerwoną KI-ę. – Tyle wystarczy, chodźmy stąd. – naciągnął mocniej na głowę czarną czapkę z daszkiem. Dziewczyna odwróciła się. Krótkie, białe włosy sięgały jej do połowy szyi, wciśnięte pod identyczną czarną czapkę. Uśmiechała się, trzymając w ręku puszkę z farbą. Zza jej ramienia zobaczył to, czym zajmowała się przez ten czas – karykaturę dyrektora ich szkoły w różowej spódniczce z tiulu.

- Nieźle wyszło, prawda? Ah, to chyba moja najlepsza praca do tej pory...- odwróciła się do ściany budynku naprzeciwko miejsca parkingowego dyrektora, gdzie widniała karykatura, następnie z powrotem do niego. Drżała z podekscytowania. Było coś szalonego w jej spojrzeniu. – Podoba ci się, Ethanie? Ładne? Powiedz, że tak! – oczekiwała pochwały jak jakiś pięcioletni bachor. Czasami zastanawiał się, czy zachowywanie się jak dzieciak nie było większą składnią jej charakteru. Nigdy nie myślała o konsekwencjach, zawsze oczekiwała, że ktoś pogłaszcze ją po głowie i pochwali, nawet, gdyby zabiła człowieka.

- Jak wyda się, że to my, to będziemy mieli przerąba- Asme co ty tam do cholery znowu domalowujesz? „I'm a fairy"? Nie przesadzasz? '

- Nakrył dwóch chłopaków z młodszej klasy jak trzymają się za ręce na boisku i wydalił ich ze szkoły. Pieprzony homofob... Jeden z nich był z tobą w grupie pływackiej, nie pamiętasz? Cokolwiek bym tu nie namalowała, to się należy temu staremu prykowi. - Ethan westchnął zrezygnowany.

- Dobrze, już dobrze, ale chodźmy stąd. – brunet podniósł się z ziemi i otrzepał dłonie, które następnie włożył w kieszenie ciemnej bluzy.

- Ładne? Nie wyjdę, dopóki tego nie powiesz. Podoba ci się? Podoba, prawda?

- Daj spokój, Asme. Dlaczego właśnie teraz musiałaś się odpalić... - dziewczyna usiadła na krawężniku, nadymała policzki naciągając rękawy przydużej bluzy jeszcze bardziej na dłonie, przeskakując stopami z pięt na palce.

- Ładne, ładne. Bardzo mi się podoba, a teraz chodźmy stąd wreszcie. – Asme uśmiechnęła się na te słowa. Oboje usłyszeli trzask drzwi i ciężkie kroki wybiegających ludzi.

- Hej! – krzyknął ktoś od strony wyjścia z budynku. Oboje się wzdrygnęli.

-Szybko ! – pociągnął ją za rękę, aby prędzej wstała i zaczęli biec w stronę wyjazdu z parkingu. Dyrektor Rovenhoof wraz z nocnym stróżem rzucili się za nimi w pogoń. Wybiegli na ulicę. Asme obejrzała się za siebie, a uśmiech pojawił się na jej twarzy. Mężczyźni byli w podeszłym wieku, większość swojej energii dzień w dzień marnowali na picie piwa przy telewizorze i na zgadzanie się ze swoimi żonami. A gonili właśnie dwójkę siedemnastolatków. Asme roześmiała się głośniej, a gdy Ethan to usłyszał, także się uśmiechnął. Biegli rozległymi osiedlami, chcieli ich zgubić w lesie takich samych domów jednorodzinnych. Dziewczyna odwróciła się i zatrzymała, aby zadrwić z dorosłych. Odwróciła głowę w poszukiwaniu Ethana. Ręka strażnika już miała zacisnąć się na nadgarstku nieuważnej dziewczyny, gdy chłopak pociągnął ją do tyłu za łokieć i wywrócił pobliski kontener na śmieci pod nogi mężczyzn.

- Biegnij! – popchnął ją do przodu i sam ruszył w jej ślady, potykając się o własne nogi. Spojrzała na niego w biegu, gdy ten odwrócił się, aby zobaczyć czy ich zgubili. To jest właśnie mój najlepszy przyjaciel- Ethan Answer. Ma nieporadnie długie nogi i ręce, burzę ciemnych, brązowych włosów, które zasłaniają jego oczy i przypomina trochę pająka. I gdyby tylko ten idiota nie siedział po nocach nad tą swoją cholerną powieścią, miałby czas na zapoznanie się z planem i nie byłoby takiej sytuacji! -Asme złapała chłopaka za rękę i mocno szarpnęła, sprawiając, że tym samym oboje wpadli w najbliższą uliczkę. Przycisnęła jego postać do ściany, gdy ścigający ich pobiegli przed siebie, skręcając w drugą stronę. Trzymała swoje przedramię na jego klatce, która i bez jej dociskania łapała z trudem powietrze. Ona także dyszała. Trzymała chłopaka w całkowitym cieniu. Odchyliła się nieco, by wyjrzeć na ulicę. Światło latarni ulicznej malowało lewą stronę jej twarzy na złoto. To jest właśnie Asme. Znamy się odkąd skończyliśmy siedem lat, a ona nadal nie przestaje mnie zaskakiwać. Najwidoczniej potrafi być troskliwa, opiekuńcza i tak się o mnie- Dziewczyna uderzyła go pięścią w klatkę.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Oct 17, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

"Supełki "Where stories live. Discover now